Przejdź do głównej zawartości

Wieczne wczasy – cała prawda o ZOO


Miękkie, słodkie i urocze. Beczące, miauczące, śpiewające. Zwierzęta – przyjaciele na dobre i złe. Nieważne, czy jest to uroczy kociak, czy groźnie wyglądający boa dusiciel. Każdy kocha je na swój sposób i pragnie dla nich wszystkiego, co najlepsze. A jak to jest ze zwierzętami większymi i dzikimi? Są tak samo szczęśliwe, kiedy patrzą zza krat i szyb na otaczające ich życie?




Mamo, mamo! Tam jest lew!
Kiedy byłam dzieckiem, jedną z największych dla mnie atrakcji był wypad do ZOO. Uwielbiałam tam chodzić, naprawdę, zresztą kto nie lubił? Pamiętam, że biegałam podekscytowana od jednego zwierzątka do drugiego. Lew w moich oczach przybierał monstrualne rozmiary, szczególnie gdy ziewał i odsłaniał pożółkłe kły. Nie ukrywam, trochę się bałam, ale jako ciekawskie dziecko czekałam na powtórkę. Potem podziwiałam żyrafy z dumnie uniesioną głową oraz słonie poruszające się w dziwny sposób. I mnóstwo innych intrygujących zwierząt. To wszystko było takie fajne! Nie mogłam wyjść z podziwu, że coś dzikiego jest na wyciągniecie moich małych rączek. Wtedy nie zwracałam uwagi na grube kraty i szyby, porzuconą w rogu piłkę czy wydeptaną trawę. Liczyły się wrażenia.


Życie pod kontrolą
Aż trudno mi uwierzyć, że dopiero po szesnastu latach ponownie odwiedziłam ZOO. Kto by pomyślał, że taka miłośniczka zwierząt, jak ja będzie tak długo z tym zwlekać? Kocham je i szanuję,  nawet czasem bardziej niż ludzi. Nie potrafię przejść obok jakiegokolwiek żywego stworzenia – no, może prócz robali – nie mówiąc głupiego: „Cześć, słodziaku”. Niedawno nadarzyła mi się okazja, żeby znów odwiedzić ogród zoologiczny. Z chwilą przekroczenia wielkiej bramy powróciła dziecięca radość. Ludzie patrzyli na mnie jak na idiotkę – dorosła baba, a skacze na widok lamy. Jednak z minuty na minutę moja radość gasła. Ekscytację zastąpił smutek, nieraz też do oka wkradła się łza. Rozczarowanie i żal. I wcale nie chodzi o to, że lew nie był już taki duży i groźny, a żyrafa mniej dostojna. One nadal zachwycały, tylko że serce mi pękało, gdy patrzyłam na ich brak chęci do życia. No bo jak to tak? Kilka dużych słoni czy małp znajdujących się na niewielkiej powierzchni? Nudne życie przesiąknięte do cna rutyną. Ściśle wytyczone pory karmienia, zabawy i snu. Zero prywatności, bo z każdej strony patrzy kilkanaście par ciekawskich oczu – w tym moich. Nieraz uszkodzony słuch przez wołające dziecko – dokładnie takie samo, jakim ja byłam kiedyś: „Mamo, widzę tygrysa!”.


Kara czy nagroda?
Do domu wróciłam smutna i zła na siebie, że dołożyłam się do utrzymania tego wszystkiego. Potem siedziałam, zastanawiając się nad tym, czy im na pewno dzieje się krzywda? Przecież mają wszystko – pełne brzuchy, odpowiednie temperatury i całą masę innych rzeczy. Czy one w ogóle zdają sobie z tego sprawę, że są ograniczane i w jakimś sensie więzione? Chyba nie. Z nimi jest dokładnie tak samo, jak z bohaterem książki Pokój – dla chłopca cztery ściany były przez pięć lat całym światem. Skąd taki tygrys może wiedzieć, że urodził się w niewoli? Że tak naprawdę żyje na niby. Że gdzieś tam w Azji jest jego rodzina, która by przeżyć, jest zmuszana do morderstw. Że tak naprawdę mają swoje prawa. Prawa do miłości i nienawiści.




Ptaszek w klatce
Rozmyślając nad tym wszystkim, doszłam do wniosku, iż zawsze mogło być gorzej: zwierzęta, które żyły przez cały czas  na otwartej przestrzeni, mogły zostać nagle porwane i wystawione na pokaz. Dzieci zabrane matkom. Dożywotnie pozbawienie wolności. Wyrok. Z dwojga złego zawsze jest lepsza niewiedza i beztroskie chwile, które oferują ZOO. Bo gdyby zawsze było tak, jak to pięknie napisał Ignacy Krasicki:

„Czegóż płaczesz? – staremu mówił czyżyk młody –
Masz teraz lepsze w klatce niż w polu wygody”.
„Tyś w niej zrodzon – rzekł stary – przeto ci wybaczę;
Jam był wolny, dziś w klatce – i dlatego płaczę”,

moje sumienie nie wytrzymałoby spojrzeń dużych oczu, które tak naprawdę wcale nie cierpią. Nie cierpią, bo nie wiedzą, że prawdziwe życie jest poza ich zasięgiem.

Anna Legierska
anna-legierska1@wp.pl


Źródła:
E. Donoghue, Pokój, Katowice, 2006;
I. Krasicki, Ptaszki w klatce (https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/ptaszki-w-klatce.html).



Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek