Czy istnieje osoba, która nigdy nie była zafascynowana
swoim nauczycielem? Nie ukrywam, że sięgnęłam po 31 korytarzy Agaty Rybki zachęcona opisem zdradzającym wątek
romansu między uczennicą i belfrem. Moją uwagę przyciągnęła również sama
autorka. Byłam ogromnie ciekawa, jak moja rówieśniczka postrzega ten problem i
w jaki sposób postanowiła go przedstawić.
Historia wydaje
się być opowiadana z dwóch różnych perspektyw pary głównych bohaterów. Amelia
ma 16 lat i na głowie dużo więcej niż klasyczny, nastoletni bunt. Ukryta za
maską mocnego makijażu i odważnego outfitu
mierzy się z destrukcyjnymi zachowaniami matki, kłopotami szkolnymi oraz
własnymi demonami.
Witold mógłby
być ojcem Amelii. Ma 38 lat, uczy najbardziej znienawidzonego przez większość
braci szkolnej przedmiotu – matematyki. Zaniedbany, rozpamiętuje swoją przeszłość, nie widzi dla
siebie żadnych perspektyw. Tkwi w nieszczęśliwym związku małżeńskim.
Oboje w
samotności próbują walczyć z przeszkodami, które na ich drodze stawia życie. W
pewnym momencie Amelia, przytłoczona szeregiem niefortunnych zdarzeń, niesutannie walących się
jej na głowę, decyduje się na desperacki krok, który nieoczekiwanie łączy ją z
nauczycielem matematyki. Rozpoczyna się romans, który może być dla nich
ratunkiem lub zniszczeniem.
Na początku
możemy odnosić wrażenie, że Amelia to narcystyczna, infantylna osoba. Nierzadko
w trakcie lektury bardzo irytowała mnie ta postać oraz jej postępowanie, zwłaszcza względem
innych. Szybko jednak pożałowałam, że tak łatwo ją oceniłam. Łatwo i
niesłusznie. Wielu młodych ludzi mogłoby skonfrontować własne doświadczenia z
problemami tej dziewczyny i docenić to, co mają. Inni z pewnością poczuliby, że
nie są osamotnieni w swoich zmartwieniach, a ponadto mogą szukać pomocy.
Witold
natomiast wzbudzał we mnie gniew niemalże cały czas. Jego postępowanie względem
żony i dzieci sprawiało, że kilka razy odkładałam książkę ze złością. Jednak
bardzo szybko do niej wracałam, bo ciekawiło mnie, jak poradzi sobie z daną
sytaucją, jak z niej wybrnie. Cieszyłam się, gdy kilkukrotnie zdołał wyjść z
jakiegoś ambarasu z twarzą.
Niewątpliwie
mocną stroną powieści jest bezwględna szczerość i prostota. Autorka nie bawi
się w upiększanie, nie szpikuje tekstu środkami stylistycznymi, które byłyby po
prostu zbędne i zaburzały całość. Prosty i przejrzysty styl to ogromny atut
książki. Momentami kreuje sceny w sposób tak ostry i jaskrawy, że aż chcialoby się je
jakoś złagodzić. Wzbudzają bowiem intensywne emocje i prowokują do niełatwych,
wręcz nieprzyjemnych przemyśleń. Twórczyni po prostu nie ma litości dla
czytelnika - unika półprawd, półśrodków, oddaje nam za to nagą, do bólu realną
treść. Ta odwaga z pewnością spodoba się przede wszystkim młodym odbiorcom 31 korytarzy.
Kolejną wielką
zaletą książki jest nieprzewidywalność. Każdy, kto sięga po pozycję traktującą
o zakazanym romansie, spodziewa się raczej utartych schematów, powtarzających
się treści. Tymczasem powieść Agaty Rybki ciągle zaskakuje. Kompletnie oderwana
od wyświechtanych banałów stanowi szerokie pole do interpretacji. Czy jest to
ostrzeżenie przed angażowaniem się w tego typu relacje? A może próba poradzenia
sobie z dojrzewaniem? Albo usiłowanie obiektywnego ukazania związku nauczyciela
z uczennicą? To tylko niektóre pytania, jakie mogą wyniknąć podczas czytania. Autorka umożliwia nam samodzielne
poszukiwanie odpowiedzi, nic nie narzucając, ani nawet nie podpowiadając. Tym
samym utwór idealnie wpisuje się w genialną myśl Umberto Eco o dziele otwartym,
w którym to od odbiorcy zależy, jak je zinterpretuje.
Na uwagę
zasługują bardzo dojrzałe i zgodne z rzeczywistością obserwacje otoczenia w
którym żyjemy. Autorka śmiało obnaża ułomność funkcjonowania środowiska
szkolnego, opieki psychologicznej czy medycznej. Bez kozery ukazuje wadliwość
systemu, nieporadność, nieprzygotowanie, a także zagubienie i gniew
nauczycieli, rodziców, opiekunów, młodzieży. Nie boi się odsłonić smutnego
oblicza osamotnienia, braku porozumienia między jednymi i drugimi, który ma miejsce codziennie i wszędzie, a zazwyczaj schowany jest w cieniu wzajemnej hipokryzji.
W tym momencie
zmuszona jestem ostrzec niecierpliwych czytelników (do których sama należę), że
31 korytarzy to trudna powieść. Nie
należy się zniechęcać, ani wyciągać fałszywych wniosków, nasuwających się w
trakcie lektury. Zwłaszcza, że zakończenie zaskakuje tak badzo, że aż wytrąca z
równowagi. Trzeba podejść do tej pozycji z cierpliwością i niewątpliwie
przynajmniej raz do niej wrócić. Zdecydowanie polecam ten smaczny kąsek
literacki obu stronom barykady – nastolatkom i rodzicom, nauczycielom. Myślę, że ta
książka może stać się mostem, łączącym dwa przeciwległe brzegi rozdzielone
rzeką konfliktu pokoleniowego.
Justyna Kania
marie.kramer@onet.pl
Źródła:
Agata Rybka, 31 korytarzy. Wydawnictwo Novae Res. Gdynia 2018.
Agata Rybka, 31 korytarzy. Wydawnictwo Novae Res. Gdynia 2018.