Przejdź do głównej zawartości
Smartfon nie na tyle mądry, by nie być początkiem choroby
Towarzyszy wszędzie. Nie można sobie wyobrazić snu bez niego obok, często powoduje potrzebę noszenia ze sobą kabla i powerbanku. Jest z nami podczas jednoosobowego posiedzenia rady w toalecie, w kościele na mszy, przy obiedzie i w każdym innym miejscu. Zdefiniować go można jako najlepszego przyjaciela, gdyby nie fakt, że i od kumpli można się uzależnić.

Panika, gdy nie ma go obok
Telefon przestał być „tylko” telefonem. To fakt, z którym mało kto by polemizował. Gdzieniegdzie znajdzie się osoba, która używa ze swojego smartfona tylko do komunikowania się, choć odsetek ten jest nieduży – około 1/3 użytkowników wskazuje funkcje dzwonienia i pisania SMS-ów jako jedyne, których używa (według badań CBOS). W tym miejscu należy dodać, że główną grupą, która korzysta z tych funkcji, są seniorzy.
Smartfony są popularne w każdej grupie wiekowej, choć nie trzeba być wybitnie domyślnym, by w swoich rozważaniach dojść do wniosku, że to młodzi ludzie są największymi odbiorcami telefonów przez branżę telekomunikacyjną. Nic w tym dziwnego, skoro w momencie hype’u na smartfony, wyraźnego ich rozkwitu oraz nagłego wzrostu trendów sprzedaży telefonów dotykowych to właśnie młodzież była najlepiej przystosowana do zmian, które to za sobą niosło. Bądź co bądź – rozwijali się razem ze smartfonami.
Parę lat minęło od tego czasu, posiadanie telefonu dotykowego z mnóstwem mniej lub bardziej przydatnych funkcji to standard. Ludziom dorastającym podczas boomu smartfonowego urodziły się dzieci, ich młodsze rodzeństwo dorosło. Zaczęło pojawiać się na horyzoncie zjawisko, które niewiele osób przewidziało – fonoholizm.
Samo pojęcie wprowadzili Chińczycy – to u nich zaobserwowano pierwsze objawy tej choroby, wprowadzając pojęcie mobile phone dependence syndrome, co można przetłumaczyć na język polski jako „syndrom uzależnienia od telefonu komórkowego”. I choć powszechnie uznaje się to za uzależnienie, to nie jest tak definiowane. Przynajmniej nie dla Światowej Organizacji Zdrowia (ICD), która nie zalicza fonoholizmu do tej grupy.
Czym charakteryzują się osoby z tą przypadłością? Telefon dla nich jest porównywany z kokainą dla narkomana – bez komórki wpadają w lęk, niepokój, stan paniki również nie jest im obcy. Nie odkładają go, zawsze trzymają go przy sobie. Najlepiej w kieszeni, gdzie łatwiej go zlokalizować niż w damskiej torebce, która wydaje się czasem bezdenna. Fonoholicy chodzą obładowani kablami, przejściówkami czy must have – powerbankiem. Bez tej ostatniej, litowo-polimerowej baterii, osoba uzależniona od swojego smartfona wyjdzie do sklepu oddalonego o kilkaset metrów. Dalej już niekoniecznie. To nie jedyne skutki fonoholizmu – dochodzą do nich chociażby dysfunkcje społeczne. Nie chodzi tu o savoir-vivre przy stole, przy którym wzrok wlepiony w telefon nie jest mile widziany, a raczej o nieumiejętność nawiązywania kontaktów z innymi, zaniedbywanie obowiązków rodzinnych czy zanik relacji pomiędzy najbliższymi. Ponadto fonoholicy często cierpią na brak snu, zmęczenie, problemy z kręgosłupem bądź wzrokiem. Nie ma się co dziwić, bo jak nie mieć kłopotów z widzeniem, gdy oczy są non stop skupione na ekranie?

Jeden drugiemu nierówny
Fonoholicy nie są jednolitą grupą. Najpopularniejszym typem tej przypadłości to uzależnienie od wiadomości. Nie tylko SMS-owych, ale także tych wysyłanych przez Messengera czy WhatsAppa. Takie osoby potrafią napisać kilkaset (!) wiadomości, często niewnoszących nic do konwersacji – byleby to zrobić. W zasadzie nie muszą reagować na dźwięki wydawane przez smartfon, bo cały czas dzierżą go w dłoni. Kiedyś, gdy era telefonów dotykowych jeszcze nie nastała, ich znakiem rozpoznawczym były odciski na palcach przeciwstawnych – przez wypukłą fakturę klawiatury numerycznej. Dziś charakteryzuje ich bardziej jednostronne spłaszczenie kciuków.
Posiadacze iPhonów również należą do tej grupy. Nie wszyscy, lecz dość duża ich część. Są oni bowiem najbarwniejszym przykładem kolejnego typu fonoholizmu – uzależnienia od kupowania najnowszych telefonów. Przed oczami staje wielometrowa kolejka przed sklepami z produktami spod znaku nadgryzionego jabłka, gdy tylko pomyślimy o tym rodzaju przypadłości. Nie tylko część posiadaczy smartfonów firmy Apple należy do nich, dotyczy to bowiem użytkowników każdej marki telefonów. Najnowszy model jest dla nich równoznaczny z pewnym awansem społecznym. Do tej grupy fonoholików można dołączyć te osoby, które zwracają niezwykłą uwagę na wygląd swojej komórki. Często to właśnie nim kierujemy się przy zakupie – a przynajmniej jest to jedna ze składowych wyboru – za to ten rodzaj fonoholików zwraca uwagę wyłącznie na to. Łączy ich jedno – ostentacyjnie odbierają telefon, posługują się nim tak, by wszyscy zwrócili uwagę na komórkę, najlepiej mówiąc: „Wow, ale Ty masz fajny smartfon!”. Dla nich to najlepszy komplement, jaki mogą od kogoś usłyszeć.
Ostatnia grupa fonoholików związana jest w pewnym stopniu z komputerem. A dokładniej – z grami. Są osoby, które swoje przywiązanie do telefonów wyrażają poprzez kilkanaście aplikacji zainstalowanych na smartfonie. Potrafią godzinami siedzieć wpatrzeni w ekran, grając w jedną grę i całkowicie ignorując świat zewnętrzny. Nie jest też dla nich problemem wstać w środku nocy po to, by zgarnąć jakiś wirtualny bonus. Dla lepszej pozycji w rankingu szybszego rozwoju postaci czy łatwiejszej gry są w stanie wydać niemałe pieniądze. To wszystko z pewną świadomością, że za tydzień lub dwa aplikacja się znudzi. I trzeba będzie znaleźć kolejną, równie ciekawą grę.

Pot, zawał, przeszukiwanie kieszeni. Gdzie jest mój telefon?!
Istnieje wiele konsekwencji wypływających z fonoholizmu, czy to wynikających bezpośrednio, czy pośrednio. Oprócz tych oczywistych, takich jak ewentualne kłopoty ze wzrokiem, przemęczenie bądź panika, gdy telefon bliski jest rozładowania, istnieje szereg skutków, z których nie wszyscy zdają sobie sprawę. I nie jest to tylko patrzenie w ekran zamiast podniesienia oczu i rozejrzenia się, by przejść przez zebrę.
Fonoholicy mogą mieć problem z nawiązywaniem i utrzymaniem kontaktów w świecie rzeczywistym. Wycofują się z dotychczasowych relacji, skupiając się na tych prowadzonych przez (i dzięki) smartfonowi, co niekoniecznie dobrze wpływa na ich głębokość. Brak koncentracji czy kłopot z zarządzaniem czasem również należą do konsekwencji bycia fonoholikiem. Podobnie jak często powtarzająca się nuda i niska aktywność ruchowa, tendencja do autoizolacji, nieodpowiednie żywienie czy zaniedbany wygląd. Od tego ważniejsza jest pełna bateria, zasięg, nielimitowane SMS-y i internet!
Uzależnienie od telefonu koreluje z dwoma innymi problemami. Dzieje się tak dlatego, że smartfon to w dzisiejszych czasach urządzenie, którego możliwości daleko wykraczają poza pierwotne funkcje. Pierwszym uzależnieniem powiązanym z fonoholizmem jest internetoholizm. Jak sama nazwa wskazuje i co łatwo wywnioskować – cierpią na niego osoby, które odczuwają duży dyskomfort przy braku połączenia z siecią. Bycie off-line jest dla internetoholików równoznaczne z utratą cząstki siebie – tej wirtualnej. Posiadanie smartfona pozwala poczuć się dużo lepiej, wszak internet w komórce to już standard.
Oprócz uzależnienia od sieci telefon „pomaga" również z innym zaburzeniem – nadmiernym robieniu sobie selfie. Zjawisko, które powstało na taką skalę dzięki aparatom w telefonach, nie jest niczym złym. Należy pamiętać o umiarze, a o to czasem trudno – przekonał się o tym pewien 19-letni Brytyjczyk. W ciągu pół roku codziennie robił sobie selfie, nierzadko przekraczając liczbę 200 na dobę, po czym wrzucał je do sieci. Tak, średnio co 7 minut. Skończył próbą samobójczą, szczęśliwie nieudaną. Dopiero wtedy ze skali problemu zdali sobie sprawę rodzice i nauczyciele, zwracając także uwagę na to, iż przez swoje uzależnienie stracił on znajomych.

Nie, to nie ja!
Henri-Frédéric Amiel, szwajcarski filozof i poeta, napisał kiedyś: „Nie wyleczy się chorego, który nie wierzy w swoją chorobę”. Trudno się z tym nie zgodzić, dlatego tak ważna jest diagnoza – siebie bądź bliskiej osoby. Większość sposobów sprowadza się do jednego doświadczenia – sprawdzenia, ile tak naprawdę czasu korzystamy ze swojego smartfona. Pomóc mogą także pytania, takie jak: „Czy staram się nosić ze sobą ładowarkę do telefonu?” lub „Czy moja komórka musi być cały czas włączona?”.
Nie należy bagatelizować objawów ani podejrzeń, czy to zaobserwowanych u siebie, czy u kogoś innego. Przede wszystkim powinno się takiej osobie pomóc, gdyż trudno jest wyjść z uzależnienia. Najczęściej spotykanym sposobem jest uświadomienie problemu osobie dotkniętej fonoholizmem, a następnie próba stopniowego odstawienia smartfona poprzez angażowanie jej w inne aktywności. Całkowite i nagłe odseparowanie od telefonu rzadko kończy się powodzeniem – uzależniony zazwyczaj bywa zbyt związany z komórką, by ot tak się jej pozbyć. Powodzeniem cieszą się także wizyty u specjalistów: psychologa lub terapeuty, zwłaszcza jeżeli najbliżsi nie mogą sobie pozwolić na takie zaangażowanie, jakie chcieliby okazać.

Życie to też real
Mało jest osób zdających sobie sprawę, ile godzin spędzamy, korzystając z telefonu. Według badań naukowców z Uniwersytetu z Lancaster jest to 300 minut. Dziennie! Nieco inaczej przedstawia to firma Dscout, według której liczba ta wynosi „jedynie” dwie godziny. Za to średnia ilość dotknięć smartfonów to około 2600 na dobę.
Te liczby doskonale pokazują istotę problemu – spędzamy ogromną ilość czasu na korzystaniu z telefonu. Liczba ta stale rośnie wraz z nowymi, lepszymi smartfonami. Tendencja ta nie zwiększa się już tak drastycznie, po pewnym czasie się unormuje – jeśli można to nazwać „normą” – jednak i tak skala zjawiska potrafi dać do myślenia. Być może to czas, by spojrzeć na siebie i swojego „przyjaciela”, który towarzyszy nam zawsze – i na uczelni, i w pracy, i w łóżku. Jeśli tak dalej będzie, to kto wie – może niektórzy za najlepszego przyjaciela będą mieli telefon? Choć pewnie jedynego.

Mateusz Chmielewski
mateuszpchmielewski@gmail.com

Źródła:
1.S. Kozak: Patologia fonoholizmu, Warszawa 2013;
2.M. Dębski: Nałogowe korzystanie z telefonów komórkowych (www.cyfrowobezpieczni.pl/aktualnosci/99-fonoholizm-nalogowe-korzystanie-ze-smartfonow);
3.M. Lewandowska: Uzależnienie współczesnej młodzieży od telefonu (www.hipolit.info/templates/stronaszkolyzsp2rumia/pliki_szkoly/fonoholizm%20prezentacja%20dla%20UCZNIÓW-kopia.pdf);
4.National Geographic: Nie uwierzysz, ile godzin dziennie korzystasz ze smartfona (www.national-geographic.pl/aktualnosci/nie-uwierzysz-ile-godzin-dziennie-korzystasz-ze-smartfona);
5.J. Naftulin, M. Bellon: Według tego badania dotykamy telefonu więcej niż 2000 razy dziennie (www.businessinsider.com.pl/technologie/nauka/uzaleznienie-od-telefonu-badacze-policzyli-ile-razy-go-dotykamy/x45yftb).

Zdjęcie: Aleksandra Olszówka

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek