Obecnie kino science fiction coraz częściej
reprezentowane jest przez tzw. filmowe wydmuszki, czyli tytuły przeładowane
efektami specjalnymi i tak naprawdę niemające żadnego przesłania. Czy Nowy Początek wyróżnia się na tym tle i
jest czymś więcej niż kolejnym efekciarskim umileniem czasu?
Nowy film Denisa Villeneuve’a, twórcy Labiryntu oraz Sicario, od samego początku wzbudził moje zainteresowanie. Świetnie
zapowiadająca się produkcja z gatunku science fiction pt. Arrival (o nietrafionym polskim tytule Nowy Początek) z Amy Adams w roli głównej oparta została na
wielokrotnie nagradzanym opowiadaniu Teda Chianga pt. Story of Your Life z 1998 roku.
Po co tu przybyli?
Tak brzmi hasło
reklamowe Nowego Początku. Nie będę
się zbytnio rozpisywać nad historią opowiedzianą w filmie, gdyż nie ma takiej
potrzeby. Wraz z rozwojem wydarzeń całość nabiera zupełnie innego sensu, a
ujawnienie czegokolwiek mogłoby zepsuć wrażenia płynące z oglądania filmu. W
największym skrócie można napisać, że główna bohaterka, Louise Banks, jest
wybitnym ekspertem lingwistyki i zostaje zatrudniona przez wojsko do
rozszyfrowania języka Obcych, którzy wylądowali na Ziemi. Najważniejsze pytania
to właśnie: Czego chcą? i Skąd przybyli? kilkukrotnie zadawane
Louise przez kontrolującego postępy jej pracy Pułkownika Webera. Jeśli
oczekujecie jednak widowiskowych wybuchów i tony efektów specjalnych, to muszę
Was rozczarować. Villeneuve tworzy niezwykle emocjonalną historię skupiającą
się wokół głównej bohaterki. Nowy Początek to momentami niemalże intymne kino dotykające
problemów ludzkiego życia, takich jak strata i dokonywanie wyborów, które mogą
wpłynąć na przyszłość innych ludzi, w tym tych, którzy są nam najbliżsi.
Reżyser nie śpieszy się z opowiadaną historią i dawkuje widzom emocje z
umiarem. Przez większość czasu wszystko to wpływa na korzyść filmu, jednak
bywają momenty, kiedy chciałoby się, aby reżyser przyspieszył rozwój akcji, co
udaje mu się perfekcyjnie mniej więcej w połowie filmu, kiedy to historia nabiera
odpowiedniego tempa i wciąga jeszcze bardziej.
Tajemniczy niepokój
Choć fabuła w Nowym Początku jest niewątpliwie bardzo
istotnym elementem, to charakterystyczne dla Villeneuve’a jest to, że gęsty klimat wręcz
wypływa z ekranu na salę kinową. Każdy, kto widział np. Labirynt, powinien
doskonale wiedzieć, o czym piszę. Rewelacyjne zdjęcia Bradforda Younga
uzupełniane są niesamowicie klimatyczną muzyką częstego współpracownika
kanadyjskiego reżysera, kompozytora Johanna Johannssona. Tajemnicze dźwięki
dobiegające do nas w czasie seansu są naprawdę mistrzowskie i myślę, że można
porównać je do uczucia, jakie zapewne większość osób ma, gdy słyszy główny
motyw Z Archiwum X. Utwory budzą
specyficzny niepokój i sprawiają, że kontakt z kosmitami w Nowym Początku nabiera pewnego przerażającego wymiaru. Już pierwsze
wejście do statku Obcych pozostaje w pamięci na długo: długie, momentami wręcz
dokumentalne ujęcia, skupiające się na emocjach bohaterów i niepokojąca ścieżka
dźwiękowa to mistrzostwo i kino z najwyższej półki. Dopełnieniem całości są
bardzo dobrze wykonane efekty specjalne, stosowane jednak z odpowiednim umiarem
i będące jedynie dodatkiem do całości.
Historia pewnej kobiety
Jak pisałem już
wcześniej, Nowy Początek to tak
naprawdę kino skupiające się na emocjach i historii Louise Banks, a nie na
inwazji Obcych. W tym filmie niemalże cały ciężar pracy aktorskiej spoczął na
Amy Adams, o której powiedzieć, że zasługuje na brawa, to nic nie powiedzieć.
Już w pierwszych dwóch minutach filmu amerykańska aktorka sprawia, że między
widzami a Louise Banks tworzy się pewnego rodzaju więź i zrozumienie. Adams,
mimo wielu momentów, które tworzą jej do tego okazję, ani przez sekundę nie
szarżuje i nie popada w skrajności, co w tym przypadku sprawdza się
rewelacyjnie. Jej gra kilkukrotnie może wywołać gęsią skórkę. Jest to bez
wątpienia rola oscarowa, o czym już świadczą liczne nominacje dla aktorki. U jej boku oglądać możemy tak rewelacyjnych
aktorów jak Forest Whitaker i Jeremy Renner, jednak panowie ci nie mają
zbytnich szans, aby pokazać swój talent, co nie oznacza, że wypadają w filmie
źle. Po prostu scenariusz (przy okazji to chyba jego największa z nielicznych
wad) nie skupia się w większym stopniu na bohaterach drugoplanowych, co
momentami może sprawiać wrażenie, szczególnie w przypadku granego przez Rennera
Iana Donnella, że wypadają oni trochę jednowymiarowo. Pozytywnie na ich tle
wyróżnia się trochę Michael Stuhlbarg i grany przez niego Agent Halpern, co
wynika zapewne z jego konfliktów z Banks i ich ciągłej, ale podawanej widzom z
przemyślanym umiarem, konfrontacji.
Film do przemyślenia
Podsumowując, mogę
napisać, że Nowy Początek bez
wątpienia warto zobaczyć. Nie należy jednak w żadnym stopniu podchodzić do
niego jak do filmu rozrywkowego. Przed seansem trzeba nastawić się na wciągającą,
ale w pierwszej części opowiadaną bardzo powoli historię, która skupia się na
emocjach głównej bohaterki i na jej przeżyciach. Po obejrzeniu produkcji
zapewne zostanie ona w naszej pamięci na pewien czas i zmusi do pewnych
refleksji oraz do zastanowienia się nad tym, czy warto podejmować pewne
decyzje, jeśli wiemy, że poza ogromną radością, jaką otrzymamy z ich podjęcia,
czeka nas olbrzymie cierpienie.
Patryk Godula
Ocena: 9/10
Zalety:
+rewelacyjna, oscarowa
rola Amy Adams
+niesamowite zdjęcia
+muzyka wywołująca
ciarki
+klimat
+wciągająca historia i
główny zwrot akcji
Wady:
-jednowymiarowi
bohaterowie drugoplanowi
-trochę wlokąca się
pierwsza połowa