Do pierwszego w tym roku zgrupowania kadry narodowej w
siatkówce mężczyzn mamy nie całe dwa miesiące, ale już wiadomo, że nowy opiekun
biało-czerwonych – Ferdinando De Giorgi będzie miał nie lada wyzwanie, aby
zbudować drużynę na miarę medalu Mistrzostw Europy. Z kolejnymi tygodniami
mnożą się pytania, kto powinien znaleźć się w reprezentacji, a komu trener De
Giorgi powinien podziękować.
W oparciu o obecną
formę zawodników, przynależność klubową oraz wcześniejsze powołania do kadry
zrobiłam podsumowanie zawodników, którzy mogą znaleźć się w składzie drużyny
narodowej.
Atakujący
Na tę pozycję jest kilku kandydatów. Największe szansę na
miano pierwszego atakującego w tym sezonie reprezentacyjnym ma, moim zdaniem,
Dawid Konarski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle). Jest w znakomitej formie, ale czy
trener De Giorgi da mu w końcu szansę na zajęcie tej pozycji w kadrze? Nie
ulega wątpliwości, że Dawid niejednokrotnie pokazywał, iż jest gotów na bycie
pierwszym atakującym kadry. Niestety, zawsze ktoś stawał mu na drodze (w 2014
roku był zmiennikiem Mariusza Wlazłego, w latach 2015 – 2016 Bartosza Kurka).
Jednak ten sezon może okazać się dla niego przełomowy.
Drugim kandydatem jest wspomniany wcześniej Bartosz Kurek
(PGE Skra Bełchatów). Problem w jego przypadku polega na tym, że w obecnym
sezonie klubowym jest zmiennikiem Mariusza Wlazłego, a na dodatek od kilku
tygodni, ze względu na problemy zdrowotne innych zawodników, w PGE Skrze
Bełchatów został przestawiony na przyjęcie, na którym spędził większość
zawodowej kariery. O tym, że ten sportowiec w formie jest w stanie wiele dać,
wiemy wszyscy. Jednak czy selekcjoner kadry będzie widział dla Kurka miejsce w
swoim zespole? Jeśli tak, to na jakiej pozycji? Tego jeszcze nie wiemy.
Wśród atakujących, którzy w ubiegłych latach byli powoływani
do kadry, jest także Jakub Jarosz (El Jaish – Katar). Tu problem może dotyczyć
egzotycznego kierunku, który obrał Jarosz. Srebrny medal ligi katarskiej może
okazać się niewystarczający, aby trener dał mu szansę na reprezentowanie barw
narodowych. Nie możemy także zapominać o Zbigniewie Bartmanie (Galatasaray HDI
Sigorta Stambuł). Choć w kadrze Polski nie ma go od kilku lat (od momentu przejęcia
kadry przez Stefana Antigę), w dobrej dyspozycji Bartman jest w stanie pomóc
biało-czerwonym, lecz nie do końca wiadomo na jakiej pozycji (był atakującym,
gdy kadrę prowadził Anastasi, lecz wcześniej grał jako przyjmujący). W obecnym
klubie znajduje się na ataku, ale swoją przyszłość wiąże jednak z pozycją
przyjmującego. De Giorgi może mieć kłopot z określeniem przydatności Bartmana w
kadrze, gdyż zarówno na ataku, jak i na przyjęciu nie brakuje kandydatów do
gry.
Przyjmujący
Niestety na tej pozycji mamy same kontuzje. Zaczynając od
naszych filarów z ubiegłych sezonów, można stwierdzić, że trzon naszej kadry
nie jest w najlepszym stanie fizycznym. Mateusz Mika (LOTOS Trefl Gdańsk) nie
ma zbyt udanego sezonu klubowego. W grudniu Mika skręcił staw skokowy, więc
jego powrót na boisko po tak krótkim czasie jest niewątpliwie pozytywem, lecz
nie wiadomo, jak to wpłynie na formę naszego przyjmującego w sezonie
reprezentacyjnym. Oczywiście wszyscy kibice chcieliby zobaczyć go w formie z
Mistrzostw Świata 2014, ale do tego droga daleka. Również Michał Kubiak
(Panasonic Panthers) nie może zaliczyć początku nowego roku do zbyt udanych.
Doznał kontuzji, grając w lidze japońskiej. Naderwał ścięgno w prawej nodze. Na
szczęście sam zawodnik prognozuje szybki powrót na siatkarskie parkiety, więc
jest możliwe, że do czasu powołań nasz przyjmujący będzie w lepszej formie. O
większym szczęściu może mówić natomiast Rafał Buszek (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).
Pod nieobecność francuskiego przyjmującego Kevina Tillie’a ma szansę pokazać
się nowemu selekcjonerowi (jednocześnie trenerowi klubowemu, ponieważ
Ferdinando De Giorgi w obecnym sezonie prowadzi ZAKS-ę). Może udowodnić swoją
przydatność do gry w kadrze narodowej i tym samym zapewnić sobie już teraz
powołanie na sezon reprezentacyjny. Niestety, problemy zdrowotne nie ominęły
także naszego młodego przyjmującego Artura Szalpuka (PGE Skra Bełchatów). W
jego przypadku nawet najdrobniejsza kontuzja może przekreślić możliwość
dostania szansy od De Giorgiego, gdyż po piętach depcze mu klubowy kolega
Bartosz Bednorz (PGE Skra Bełchatów), który wygrał z nim rywalizację przed IO,
i poleciał do Rio. W walce o powołanie znajduje się także Wojciech Włodarczyk
(Indykpol Olsztyn). Dobre miejsce jego zespołu w PlusLidze może powtórnie
otworzyć mu drogę do kadry narodowej. Włodarczyk był już powoływany do
szerokiego grona kadrowiczów, jednak nigdy nie dostał większego zaufania od
selekcjonerów i nie znajdował się w wąskiej grupie kadrowiczów powoływanych na
poszczególne turnieje. Może jednak teraz się to zmieni?
Libero
Po zakończeniu kariery przez Krzysztofa Ignaczaka i kariery
reprezentacyjnej przez Piotra Gacka na polu bitwy zostali (w mojej ocenie)
tylko Paweł Zatorski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle) oraz Damian Wojtaszek (Asseco
Resovia Reszów). Choć do tej pory walkę wygrywał Zatorski, nic nie stoi na
przeszkodzie, aby w tym roku miano pierwszego libero miał ktoś inny. Na pewno
broni nie będzie składał Damian, który jest ważną postacią w rzeszowskim
klubie. Rywalizacja na tej pozycji zapowiada się na jedną z najciekawszych w
nadchodzącym sezonie reprezentacyjnym. A może
PlusLiga odkryje jeszcze kogoś nowego?
Środkowi
Wydaje się, że nowy selekcjoner powinien wyciągnąć wnioski z
błędów swoich poprzedników i nie skreślać z kadry doświadczonych zawodników,
takich jak np. Marcin Możdżonek (Asseco Resovia Rzeszów), którego doświadczenie
może przydać się w najważniejszych momentach na Mistrzostwach Europy, a o tym,
że w dobrej dyspozycji potrafi zablokować każdego, wiedzą wszyscy! Także o
miejsce w kadrze powinien powalczyć Łukasz Wiśniewski (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle).
Dość długo borykał się z różnymi kontuzjami, lecz obecnie prezentuje się bardzo
dobrze, jest to jego najlepszy sezon klubowy. Jego słynna zagrywka
(„wiśniówka”) może przysporzyć kłopotów najlepszym przyjmującym w Europie. A
tego właśnie potrzebujemy, aby marzyć o medalu na EuroVolley 2017. W gronie
środkowych, którzy walczą o miejsce w kadrze, jest także Piotr Nowakowski
(Asseco Resovia Rzeszów). Jego przykład doskonale obrazuje, dlaczego nie należy na duże imprezy zabierać zawodników po
ciężkich, przewlekłych kontuzjach oraz bez odpowiedniego przygotowania. Jednak
błędy poprzednich selekcjonerów nie powinny rzutować
na powołania w tym roku, dlatego zdrowy „Cichy Pit” jest jak najbardziej potrzebny
w kadrze. De Giorgi może mieć duży ból
głowy, kogo wybrać, gdy wszyscy środkowi będą w odpowiedniej dyspozycji. Oprócz
wcześniej wspomnianej trojki do grona kadrowiczów należą również Karol Kłos
(PGE Skra Bełchatów), który w ubiegłym roku był podstawowym środkowym kadry, a
także Andrzej Wrona (Politechnika Warszawska), który właśnie ze względu na
reprezentację zmienił klub (wcześniej PGE Skra Bełchatów). Chciał więcej czasu
spędzać na boisku i mieć możliwość zawalczenia o występy z orzełkiem na piersi.
Rozgrywający
Kiedy w ubiegłym roku karierę reprezentacyjną zakończył Paweł
Zagumny, a kadra narodowa bez niego w składzie przegrała ćwierćfinał IO,
zaczęły się pytania odnośnie tego, kto jest w stanie zastąpić Zagumnego w
kadrze na pozycji rozgrywającego. Odpowiedź teoretycznie nasuwała się sama,
jako że to Fabian Drzyzga (Asseco Resovia Rzeszów) powinien objąć pierwsze
miejsce wśród rozgrywających. Przez lata jeździł na turnieje jako ten „drugi”.
Antiga postawił na niego, lecz przy pierwszych kłopotach reprezentacji odsunął
go na boczny tor, a na rozegranie posłał Grzegorza Łomacza (Cuprum Lublin).
Jednak o tym, że winą za niepowodzenia kadry nie obwinia się tylko
rozgrywających, Antiga zapomniał, a wraz z przegranymi IO zaczęły się medialne
żale i pretensje, które nie przyniosły rozwiązań. Dziś De Giorgi musi sam
sprawdzić, kto jest w stanie unieś
ciężar, jaki spada na
rozgrywającego, a także kto personalnie będzie pasował do nieznanej jeszcze
szerszej publiczności koncepcji kadry narodowej. Wśród ekspertów pojawiają się
jeszcze dwa nazwiska: Paweł Woicki (Indykpol Olsztyn) oraz Łukasz Żygadło
(Sarmayed Bank – Iran). Z dwóch powodów wydaje się, że większe szanse na kadrę
ma Woicki. Po pierwsze jest młodszy od Łukasza, a raczej na naszą kadrę musimy patrzeć
przez pryzmat długofalowy, a po drugie jest obecny na polskich parkietach
ligowych, De Giorgi może go oglądać, a jego zespół w tym roku spisuje się
bardzo dobrze, co niewątpliwie dodaje graczowi atutów.
Do kadry wróć
Choć sam trener przed nikim drogi do kadry nie zamyka, i
deklaruje, że będą w niej grali tylko najlepsi siatkarze, to jednego możemy być
pewni, w kadrze nie zobaczymy Mariusza Wlazłego. Ten oficjalnie zakończył
karierę reprezentacyjną w 2014 roku, wraz z ostatnim gwizdkiem sędziego, kiedy
zostaliśmy Mistrzami Świata. Niemogący pogodzić się z tą decyzją kibice
biało-czerwonych oraz fani zawodnika co roku podnoszą temat powrotu Wlazłego do
kadry. Bezskutecznie, gdyż on do reprezentacji wracać nie ma zamiaru, a
wiecznie ciągnące się rozmowy na ten temat denerwują samego siatkarza, który
chciałby, aby jego decyzja została w końcu uszanowana.
Również Michał Winiarski, nasz najlepszy przyjmujący
ubiegłych lat, zakończył grę w kadrze narodowej. Mimo że nie odbyło się to tak
uroczyście, jak w przypadku Pawła Zagumnego, to do kadry raczej już nie wróci.
Po pierwsze chciałby wynagrodzić rodzinie te długie lata wiecznej rozłąki. Po
drugie ze względu na problemy zdrowotne. Michał od kilku sezonów zmaga się z
różnymi kontuzjami, które w większym lub mniejszym stopniu uniemożliwiają mu
grę w klubie. Dlatego tym bardziej jego powrót wydaje się nierealny.
Mistrzostwa Europy na wagę złotego medalu
Mistrzostwa Europy, które odbędą się w tym roku w Polsce,
będą najpoważniejszym sprawdzianem nowego selekcjonera. To właśnie wynik stanie
się głównym rozgrzeszeniem podjętych przez niego decyzji. Zarówno kibice,
sponsorzy, jak i przedstawiciele PZPS liczą na medal, oczywiście najlepiej
złoty. Powtórzyć wynik sportowy i organizacyjny z 2014 roku będzie jednak
trudno. Mamy inną kadrę, większość z tych chłopaków MŚ oglądała przed
telewizorami lub siedząc na trybunach. Niektórzy jeszcze nie tak dawno
występowali w juniorach, a teraz mogą mieć na barkach seniorską kadrę. Czy
udźwigną ciężar, jaki na nich spadnie? Czy będą gotowi nie tylko fizycznie, ale
przede wszystkim psychicznie? Czy presja nie okaże się jednak zbyt duża? O tym
przekonamy się pod koniec września, kiedy będziemy rozliczać ich po występie w
turnieju ME. Na razie możemy jedynie życzyć nowemu trenerowi dużo cierpliwości,
wytrwałości, zdrowia do morderczej pracy w całym sezonie reprezentacyjnym oraz
sukcesu, bo bez niego będzie jeszcze trudniej złożyć tę kadrę od nowa.
Dagmara Krok