To był jeden z najsmutniejszych sezonów PlusLigi. I nie
dlatego, że system rozgrywek wołał o pomstę do nieba. I nie ze względu na
poziom sportowy – on akurat w tym sezonie był dość wysoki. Ale dlatego, że w
tym sezonie karierę zawodową skończyli najlepsi z najlepszych. I choć w
niektórych przypadkach wiek jest uzasadnionym odejściem, to w przypadku Michała
Winiarskiego problemy zdrowotne, ciągnące się od prawie czterech lat,
uniemożliwiły dalszą sportową karierę. Człowiek, który mógłby wygrać jeszcze
nie jeden turniej, został zmuszony do przedwczesnego zakończenia swojej
pięknej, sportowej kariery.
Według mnie ten sezon był wyjątkowy. Niespodzianki (zarówno
te pozytywne, jak i negatywne) przychodziły tak szybko, że czasu na refleksje
było niewiele. Decyzje zawodników o zakończeniu karier wychodziły jak grzyby po
deszczu. Jeszcze nie zdążyliśmy pożegnać jednego, a już dowiadywaliśmy się o
kolejnym. Niestety to, co dobre, szybko mija. Kibicom pozostaną wspomnienia, bo
o nich tak szybko się nie zapomina.
To już jest koniec
Zaczęło się w ubiegłym roku we wrześniu. W katowickim Spodku
karierę reprezentacyjną zakończył Paweł Zagumny. Piękna oprawa widowiska
sprawiła, że fani siatkówki żegnali go razem z największymi gwiazdami tej dyscypliny. To
zakończenie było tylko wstępem do tego, co miało wydarzyć się później. Wszyscy,
którzy w trochę większym stopniu interesują się siatkówką, wiedzieli, że Paweł
nie wrócił do Warszawy tylko ze względu na klub. Warszawa to jego miasto.
Chciał w niej zakończyć karierę sportową. Tak też się stało. Pod koniec sezonu
ligowego oznajmiono, że Paweł po zakończeniu tegorocznych rozgrywek zajmie
stanowisko dyrektora sportowego.
Kolejnym wielkim, który zakończył karierę, był Krzysztof
Ignaczak. Po pamiętnym zakończeniu kariery Zagumnego oznajmił, że nie podpisał
z żadnym klubem nowego kontraktu, gdyż postanowił zakończyć granie. Zrozumiał,
że bliżej jest mu stać w pobliżu boiska, niż na nim. W maju, w pierwszym meczu
sezonu reprezentacyjnego zakończył oficjalnie karierę. Znowu w Spodku.
Przypadek? Nie sądzę. To właśnie w Katowicach nasi siatkarze odnosili
największe sukcesy reprezentacyjne. Spodek, który nazywany jest „Mekką polskiej
siatkówki”, ma po raz kolejny „odlecieć”, tak jak we wrześniu przy pożegnaniu
Zagumnego.
Gdy kilka tygodni temu koniec kariery oznajmił Piotr Gacek,
wydawało się, że to koniec w tym sezonie ligowym z tak niemiłymi dla kibiców
niespodziankami. W ostatnim swoim meczu Gacek wystąpił z numerem 420. Tyle
właśnie występów zanotował nasz libero w najwyższej klasie rozgrywkowej. Piękne
zakończenie, jakie zorganizowano w Ergo Arenie, udowodniło, że tracimy
bezpowrotnie jednego z najlepszych libero w Polsce.
Jeszcze nie pogodziliśmy się z decyzją Gacka, a kolejna
wiadomość zaskoczyła siatkarskie środowisko. Karierę sportową postanowił
zakończyć Michał Winiarski. Misiek jest najmłodszym z kończących grę. Niestety,
w jego przypadku to nie tylko wiek miał coś do powiedzenia, lecz zdrowie. Od
prawie czterech lat borykał się z większymi lub mniejszymi problemami
zdrowotnymi. Gdy 2014 roku podczas Mistrzostw Świata, w meczu Polska-Iran
doznał kontuzji, wszyscy kibice zamarli. Jak sam Winiarski przyznał, był to
najgorszy moment w jego sportowym życiu. Na oczach tysięcy osób nie potrafił
wstać o własnych siłach. Zejść z boiska musieli mu pomóc fizjoterapeuci i
koledzy. „Wierni kibice”, którzy w tym czasie robili zdjęcia, nie pomagali. Na
szczęście znaleźli się również tacy fani, którzy w najtrudniejszym momencie
byli z Winiarem. Skandowali jego imię i nazwisko oraz brawami nagrodzili
schodzącego Michała z boiska. Gdy za kilka dni wrócił, choć nie musiał,
docenili jego wysiłek, trud włożony w to, co chce osiągnąć z kadrą. Kapitan
przez duże „K”. Gdy kończył karierę w Atlas Arenie, nikt nie potrafił ukryć wzruszenia.
Wygłaszający podziękowania Mariusz Wlazły łamiącym się głosem mówił o wspólnych
latach spędzonych z Winiarskim. Również Michał nie potrafił opanować emocji. To
uświadomiło licznie zebranej publiczności, że nie tylko kibice przeżywają takie
chwile. To również emocjonalna huśtawka dla samych zawodników. Dla nich kluby,
zespoły przez większość życia były drugimi domami.
Życie po życiu
Jak będzie wyglądało takie życie po życiu? Już wiadomo, że
niektórzy nie rozstaną się całkowicie z siatkówką. Paweł Zagumny został w
Politechnice Warszawskiej dyrektorem sportowym. Marketingowo jest chyba
najbardziej wartościowym dyrektorem w PlusLidze. Krzysztof Ignaczak natomiast
stanął po drugiej stronie kamery. Przez lata oglądany z boiska, teraz sam
komentuje swoich kolegów w Polsacie Sport. Związany z siatkówką ma być również
Piotr Gacek, choć jeszcze nie wiemy, w jakiej roli. Niewiadomą pozostaje Michał
Winiarski. Jak sam przyznał w wywiadzie udzielonym po pożegnaniu w Łodzi, na
razie chce doprowadzić swój organizm do prawidłowego funkcjonowania, chce
normalne żyć. Co będzie robił? Tego jeszcze nie wie. Choć w to, czego się w
przyszłości podejmie, włoży całe serce.
Do zobaczenia
Choć nikt nie lubi pożegnań, musimy zacząć się przyzwyczajać,
że z roku na rok będą odchodzić na sportowe emerytury kolejne gwiazdy polskiej
siatkówki. To, co dla nas smutne, jest niestety nieuniknione. Ci, którzy dawali
nam tyle radości i sprawiali, że byliśmy dumni – dzisiaj się z nami żegnają.
Jednak my mówimy Wam do widzenia, a nie żegnajcie! Gdzieś na pewno się spotkamy.
Dagmara Krok