KZK GOP jest przez
wielu krytykowany tak często, jak to tylko możliwe. Dlaczego tak jest?
Komunikację miejską zna, jak już pisałam, każdy (no może
jakiś wyjątek się znajdzie), zwłaszcza jeżeli należy się do grona szczęśliwców
nieposiadających jeszcze prawa jazdy (czy też auta), którzy to chcąc czy nie
(ale przecież jakoś dojechać trzeba), spędzają w niej nierzadko sporo czasu. I
mogłoby się wydawać, że ten aspekt ich życia należy do mniej ważnych i zbytnio
nieciekawych części dnia, bo to tylko przecież dojazd z punktu A do punktu B.
Nic bardziej mylnego, ponieważ podróż ta (nawet pięciominutowa) może skutkować
podniesionym ciśnieniem. Dlatego kiedy słyszę o nakłanianiu ludzi do zmiany
środka transportu z auta na autobus czy tramwaj, już nawet nie łudzę się, że
odniosą one spektakularny sukces. Oto trzy powody dlaczego tak uważam.
Spóźnienia
Nie każdy, kto przemieszcza się autobusem ma pół godziny
zapasu, które może poświęcić na grzeczne stanie na przystanku i oczekiwanie na
autobus mający przyjechać piętnaście minut temu, a z jakiegoś bliżej nieznanego
powodu dalej nie przyjeżdżający. Są sytuacje, w których nie możemy
wygospodarować czasu na pojechanie wcześniej tylko dlatego, że nasz środek
komunikacji miejskiej może się spóźnić, przez co my nie zdążymy na przykład na
rozmowę kwalifikacyjną (zrobilibyśmy piorunujące pierwsze wrażenie na
niedoszłym szefie). Poza tym nikt nie powinien nas do tego obligować, w końcu od
czegoś te rozkłady jazdy są i za coś jednak płacimy.
Brak ogrzewania czy
klimatyzacji w autobusach
W starożytności ludzie hartowali się między innymi poprzez
kąpiele w zimnej wodzie. Chociaż te czasy minęły, to również dzisiaj możemy
poczuć się podobnie. Zwłaszcza kiedy mróz na dworze, a w autobusie ogrzewania
tak jakby brak i w efekcie marzniemy bardziej niż na przystanku (a palce u stóp
w szczególności). Czekając jednak na przystanku, mogę się rozgrzać chociażby
przez chodzenie tam i z powrotem czy tuptanie w miejscu, w autobusie
niekoniecznie. A co z latem? Czy jest ktoś z nas, kto chociaż raz nie jechał
pojazdem KZK GOPu, w którym bez otworzenia okna nie dało się wytrzymać (o ile
te okna dało się otworzyć). I chociaż ten problem (jak zresztą inne) nie dotyczy
wszystkich linii i każdego pojazdu, to zdarza się wciąż jednak ze zbyt dużą
częstotliwością.
ŚKUP
Cudowne dziecko KZK GOP-u. Szkoda tylko, że nie zostało
dobrze przemyślane i przetestowane przed przedstawieniem światu. Prawdziwa
szkoda, bo nie jestem w stanie znaleźć jednej pozytywnej rzeczy, którą na
chwilę obecną mogłabym powiedzieć o Śląskiej Karcie Usług Publicznych. Podobnie
zresztą jak niemała liczba ludzi proponujących w internecie zupełnie inne
rozwinięcia skrótu ŚKUP, których z kolei nie przytoczę, bo musiałabym je
ostatecznie cenzurować. Ale do rzeczy. System po tylu miesiącach funkcjonowania
dalej sprawia użytkownikom problemy i niedogodności, do jakich należy chociażby
obowiązek odbijania karty przy każdym wejściu mimo tego, że jesteś posiadaczem
biletu trzydziestodniowego bez limitu przejazdów! Jeżeli tego nie zrobisz, Twój
bilet nie jest ważny i w razie kontroli dostaniesz mandat za brak biletu, mimo
że go posiadasz. Parodia. Zwłaszcza że urządzenia, które mają te karty odbijać,
często nie działają. I naprawdę nie ma nic bardziej przyjemnego niż
kontrolowanie co chwila, czy może zaczęły już one działać i możemy odbić już
nasz ŚKUP. Nie wspomnę już (albo jednak tak) o tym, że jeżeli chcemy mieć kartę
spersonalizowaną, to musimy podać nasz PESEL, a wszystko po to, żeby mieć bilet
tańszy o paręnaście złotych. Ale jeżeli chodzi o promocję, to KZK GOP
przygotował dla nas jedną. Rejestruj wszystkie swoje wyjścia (a przynajmniej
ich 95%), to dostaniesz 5% zniżki przy zakupie kolejnego biletu, ale tylko
jeżeli kupisz go po wygaśnięciu starego, inaczej nici ze zniżki.
Powodów, dla których ludzie krytykują KZK GOP, jest
oczywiście więcej. Wymieniłam tylko te, które uważam za najbardziej denerwujące
w codziennym korzystaniu z jego usług. Jedyny pozytyw na dzień dzisiejszy jest
taki, że można przemieszczać się między miastami, ale w końcu przecież za to im
płacimy, czyż nie? Szkoda tylko, że jak na razie wszelkie uwagi, które
użytkownicy piszą chociażby na Facebooku, nie są tak naprawdę brane pod uwagę,
a przynajmniej tak się wydaje, jako że zmian na lepsze nie widać. Widać jednak,
że póki KZK GOP nie zacznie dbać o klienta, wszelkie akcje nakłaniające do
zmiany auta na autobus nie przyniosą żadnych rezultatów.
Agnieszka Cegieła