Historia
państwa Żabińskich, ukrywających w czasie II wojny światowej Żydów na terenie
warszawskiego zoo, którym zarządzali, nie jest niestety zbyt popularna zarówno
w Polsce, jak i na świecie. Nie ulega jednak wątpliwości, że na pewno
zasługiwała na stworzenie na jej podstawie filmu.
Okazało się, że tematem tym zainteresowało się
Hollywood, w wyniku czego obecnie na ekranach kin oglądać możemy Azyl z dwukrotnie nominowaną do Oscara
Jessicą Chastain, a także Danielem Bruhlem (Wyścig)
oraz belgijskim aktorem – Johanem Heldenerghem. Za kamerą stanęła Niki Caro (Jeździec wielorybów).
Warto zwrócić uwagę, że w oryginale tytuł filmu to The Zookeeper’s Wife, czyli w wolnym
tłumaczeniu „Żona dozorcy zoo”. Informacja ta od razu wskazuje nam na fakt, że
tytułową i główną bohaterką obrazu jest żona Jana Żabińskiego, Antonina. Sporo
uwagi w pierwszej części filmu poświęcone również tym najistotniejszym mieszkańcom
tego ogrodu, zwierzętom. Poruszająco wypadają momenty bombardowania Warszawy i
ukazanie reakcji zwierząt oraz obecny wszędzie chaos i niepokój. Bywają
niestety również takie fragmenty całości, w których reżyserka zbyt długo i
przewlekle skupia się na zwierzętach. Nierzadko niszczy przez to dobrze
budowane napięcie, które nie prowadzi do niczego i rozmywa się przez kolejne
przydługie ujęcie zwierząt.
W drugiej połowie filmu, kiedy Żabińscy zaczynają
pomagać ukrywać się Żydom, Antonina jasno podkreśla, że tworzą oni ludzkie zoo. Reżyserka co prawda tworzy
ciekawą relację między główną bohaterką a jedną z ukrywanych dziewczynek,
Urszulką, jednak oprócz tego reszta ukrywanych osób staje się dla widza trochę
obojętna, gdyż właściwie nic o nich nie wiemy (oprócz dwójki przyjaciół,
których poznaliśmy na początku filmu).
Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni kilku lat.
Rozpoczyna się jeszcze przed wybuchem wojny, a kończy w okolicach jej
zakończenia. Niestety upływ czasu przez większość filmu zarysowany jest słabo,
co reżyserka stara się nadrobić pewnymi „skokami”, jak postarzanie aktorów lub
zamiana ich, w przypadku dzieci, na starszych. Wszystko to wydaje się jednak
najczęściej zbyt gwałtowne i dezorientuje widza. Oczywiście w Azylu znajdziemy także wiele wzruszających
scen, a momenty palenia getta mogą wywołać u widza pewnego rodzaju przerażenie.
Również ostatnie pół godziny filmu to już właściwie bezbłędnie poprowadzona
narracja, która wciąga do ostatniej minuty.
Na olbrzymie brawa zasługują aktorzy, w tym Jessica
Chastain, która odgrywa postać Antoniny z odpowiednią dawką delikatności, ale
też potrafi pokazać jej odwagę i poświęcenie dla innych. Bardzo dobrze wypada
Johan Heldenberh w roli Jana, a Daniel Bruhl w roli naczelnego zoologa Hitlera
świetnie oddaje metamorfozę, jaką przechodzi jego bohater na skutek otrzymania
dużej władzy w swe ręce. Polskich widzów może co prawda razić wymowa niektórych
imion i nazw, jednak wydaje mi się, że aktorzy i tak poradzili sobie z tym
stosunkowo dobrze.
Niki Caro stara się także oddać wiele polskich
akcentów i robi to całkiem przemyślanie, co zasługuje na pochwałę. Przykładem
może być to, że ludzie, którzy z początku filmu są przechadzającymi się po zoo
zwiedzającymi, rozmawiają między sobą po polsku. Wszelkiego rodzaju tabliczki i
plakaty również są w naszym języku.
Mimo wymienionych przeze mnie na początku wad należy
przyznać, że Azyl to dobre kino,
które w swej drugiej połowie pozbywa się problemu z budowaniem napięcia i
potrafi wzbudzić emocje. I choć znajdziemy w nim wiele pomniejszych wad, to do
każdej z nich przypisać możemy parę zalet. Myślę, że ten film warto zobaczyć,
gdyż oprócz tego, że potrafi wzbudzić emocje, to jest bez wątpienia ciekawą
lekcją historii o bohaterach, o których nie usłyszymy w szkole.
Patryk
Godula
Ocena: 7+/10
Zalety:
+aktorstwo
+ostatnie pół godziny filmu
+wiele polskich akcentów
+wygląd zoo i prawdziwe zwierzęta na planie
Wady:
-momentami (głównie w pierwszej połowie) napięcie
znika przed punktem kulminacyjnym
-zbyt słabe nakreślenie Żydów ukrywanych przez
Żabińskich