Przejdź do głównej zawartości

Życie, które zabija - recenzja filmu 'Life'

Tematyka życia pozaziemskiego, które nie jest przyjaźnie nastawione do ludzkości, nie wydaje się niczym nowym w kinie. Oglądaliśmy tego typu historie w przeróżnym wydaniu, od skromnych horrorów (Obcy: Ósmy pasażer Nostromo), przez wysokobudżetowe widowiska (Dzień Niepodległości), aż po animacje (Rodzinka nie z tej Ziemi).


Jak na tle dziesiątek podobnych produkcji wypada film Daniela Espinosy – Life? Czy twórcy udało stworzyć się coś, co zaskakuje oryginalnością, czy wolał poruszać się po znanych schematach? Okazuje się, że Espinosa wybrał drugą drogę, jednak nie musi to oznaczać, że jego najnowszy film to dzieło złe.
Historia opowiada o grupce astronautów, którzy z wysłanej na Marsa sondy kosmicznej otrzymują różnego rodzaju próbki. W czasie badań znajdują wśród nich komórkę dającą oznaki życia. Szybko okazuje się, że tytułowe życie oznacza dla naszych bohaterów walkę o przetrwanie i bitwę z mutującą nienaturalnie szybko pozaziemską formą życia.

Skojarzenia z serią Obcy narzucają się same po przeczytaniu krótkiego opisu filmu i po zobaczeniu zwiastuna. Dodatkowo w całości odnajdziemy elementy kojarzące się z innymi filmami, choćby sceny w przestrzeni kosmicznej, które wyglądają niczym wycięte z Grawitacji Alfonso Cuarona. Wydaje się jednak, że Espinosa na tyle sprawnie poradził sobie z niezbyt oryginalną tematyką i z zapożyczeniami, że stworzył film, który nie przypomina nam o tym, co już widzieliśmy.  Z drugiej strony nie zaskakuje też niczym nowym i innowacyjnym.

Reżyser postawił też na wielu znanych i utalentowanych aktorów, między innymi Jake’a Gyllenhaala, Rebecę Ferguson, Ryana Reynoldsa czy Hiroyukiego Sanadę. Podobnie jak w przypadku samej historii, aktorzy sprawdzają się dobrze, jednak wydaje się, że każdy z nich grał w przeszłości bardzo podobną rolę. Gyllenhaalowi najbliżej tu do bohatera z Kodu nieśmiertelności, Sanada to kolejny samuraj pełen honoru, a Reynolds przypomina Deadpoola wysłanego w kosmos.

Zaletą filmu jest fakt, że bohaterowie, mimo iż zarysowani pobieżnie, ale wystarczająco jak na tego typu produkcję, zachowują się stosunkowo racjonalnie. Natomiast w momentach, kiedy dają się ponieść emocjom, widz zdecydowanie ich zrozumie. Nie wystawiają się także na pewną śmierć, co często ma miejsce w podobnych filmach. Także wspomniana istota spoza Ziemi wydaje się dobrze przemyślana, a jej projekt, również niezbyt oryginalny, jest na swój sposób przerażający i świetnie wykonany.

 Life to w istocie przyjemne kino rozrywkowe, które na swoje szczęście nawet niespecjalnie stara się być czymś więcej. Ładne, kosmiczne widoki, ciekawa praca kamery i muzyka potrafią stworzyć pewien klimat, dzięki czemu całość ogląda się z zaciekawieniem oraz pewną dawką emocji. I choć od początku wiadomo, że nie należy się spodziewać niczego oryginalnego, to film ten na pewno nie zanudzi i pozwoli się rozerwać.

Patryk Godula

Ocena: 7-/10
Zalety:
+efekty specjalne i wykonanie „kosmity”
+momentami bardzo klaustrofobiczny klimat
+racjonalne zachowanie bohaterów
Wady:
-nie zaskakuje niczym nowym
-wzbudzające napięcie zakończenie, które ostatecznie rozczarowuje 

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek