Przejdź do głównej zawartości

Moon – Ludzkie dylematy w kosmosie

Przeglądając co jakiś czas rankingi najbardziej niedocenionych filmów w historii kina, kilkakrotnie natrafiłem w nich na Moon w reżyserii Duncana Jonesa. Uznałem, że warto dać szansę pierwszemu pełnometrażowemu filmowi twórcy bardzo dobrego Kodu nieśmiertelności. Okazuje się, że obecność tego dzieła we wspomnianych zestawieniach nie jest przypadkowa.


Bardzo trudno opowiedzieć, o czym traktuje ten film, jednocześnie nie niszcząc przyjemności płynącej z jego oglądania. W dużym skrócie mogę napisać, że przedstawia on historię Sama –mężczyzny, który od trzech lat samotnie pracuje w bazie wydobywczej na Księżycu. Kiedy misja głównego bohatera powoli dobiega końca, ten dowiaduje się, że tak naprawdę nigdy nie był jedyną osobą przebywającą w bazie. Kolejne wydarzenia szybko rzucają światło na pewne fakty, które nigdy nie miały ujrzeć światła dziennego. I choć historia w pewnym momencie wydaje się już przewidywalna, to i tak nie niszczy to satysfakcji płynącej z oglądania tego dzieła.

Sam w kosmosie
Gdyby brakowało wam Sama i jego samotności, mogę dodać, że reżyser główną rolę powierzył Samowi Rockwellowi. Okazuje się, że był to trafny wybór, gdyż aktor spisał się rewelacyjnie i stworzył bardzo przekonującą, choć równocześnie bardzo różnorodną kreację. Wypada naprawdę dobrze zarówno w scenach stonowanych, jak i wtedy, gdy musi pokazać pełnię emocji.  Jako ciekawostkę mogę dodać, że głos komputerowi obecnemu na stacji podłożył sam Kevin Spacey. Zgodził się na to po obejrzeniu wstępnej wersji filmu, która bardzo się mu spodobała.

Człowiek ponad wszystko   
Moon to jeden z tych filmów sci-fi, które skupiają się głównie na człowieku, jego dylematach, problemach i przeżyciach. Poważnie traktuje on kwestię moralności i tego, jak daleko możemy posunąć się w tworzeniu nowych technologii. Nie stawia jednak tych pytań jasno, ani też nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Stara się to wszystko przemycić pod warstwą stosunkowo spokojnej, momentami trochę przewidywalnej, ale jednocześnie bardzo wciągającej historii. Film ten do przykucia uwagi nie potrzebuje licznych i powalających na kolana efektów specjalnych, a jedynie głównego bohatera, który bardzo szybko staję się bliski widzowi. Na jego korzyść wpływa zapewne także fakt, że trwa zaledwie półtorej godziny, dzięki czemu całość nawet przez moment się nie dłuży.

Widoki na księżyc
Powstały w 2009 roku film kosztował zaledwie 5 milionów dolarów, czyli mniej niż większość popularnych komedii romantycznych. Nie przeszkodziło to jednak jego twórcom w przekazaniu mądrej, poruszającej historii, ale też jednoczesnemu tworzeniu dzieła, które również wizualnie stoi na stosunkowo wysokim poziomie. Nie można co prawda zaprzeczyć temu, iż momentami widać, że niektóre sceny powstały w komputerze, a w innych znów ewidentnie mamy do czynienia z miniaturami pojazdów kosmicznych itp. Rezygnacja z dużej ilości efektów specjalnych na rzecz prawdziwej scenografii sprawiła jednak, że film mimo upływu 8 lat i niewielkiego budżetu ciągle wygląda przyzwoicie i niektóre widoki bazy księżycowej naprawdę cieszą oko.

Podsumowując, mogę tylko uznać, że Moon to prawdziwe, inteligentne kino sci-fi. Daleko mu do wydmuszek, które skupiają się na kolejnej walce ludzi z pewną rasą obcych. Jest to pozycja idealna na chłodne, jesienne wieczory. Najpierw pozwoli spędzić całkiem przyjemny czas przed telewizorem, aby następnie skłonić do licznych przemyśleń na temat człowieka i jego moralności. Miejmy nadzieję, że Duncan Jones powróci do nas z kolejnym filmem sci-fi, który (podobnie jak Moon oraz wspomniany wcześniej Kod nieśmiertelności) nie tylko dobrze będzie obejrzeć, ale też przedyskutować.

Ocena: 8/10

Patryk Godula
patryk.godula@gmail.com

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

Czy anime to tylko hentai?

„Azjo-zjeby”, „mango-zjeby” – tak laik często określa miłośników japońskiej popkultury, głównie komiksów. Mimo to zdobyły one ogromną rzeszę fanów w całej Europie, a więc również w Polsce. Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z anime ani mangą, mogą je kojarzyć z pornografią. Jak jest naprawdę? Manga współcześnie oznacza japoński komiks, a anime jego adaptację w formie kilkunastu odcinków, filmu lub OVA, czyli miniserialu. Mangę drukuje się zazwyczaj na czarno-białym papierze i czyta się, ku zdziwieniu nowicjuszy, od prawej do lewej strony. Publikowana jest regularnie w magazynach, a jeśli autor zyska uznanie i komiks będzie pojawiał się przez dłuższy czas, zostanie wydany w formie tomików zwanych tankōbon (jap. „niezależnie pojawiająca się książka”). Zarówno mangę, jak i anime cechuje charakterystyczna kreska, postacie niekiedy rysowane są bardzo prosto i schematycznie, mają często ogromne oczy i długie włosy. Jednak trzeba przyznać, że nie można im odmówić urody. Co t