Stres powinien nas motywować do działania, stanowić jedno z narzędzi do osiągania różnych celów życiowych, zawodowych itp. Tymczasem determinuje dążenia, zasłania sedno starań, niszczy nasze plany. Niejednokrotnie unieszkodliwia człowieka na dobre. Dlaczego czynnik wspomagający stał się destrukcyjnym?
Kiedyś dobry, pozytywny stres
(eustres) był krótkotrwałym stanem, pozwalającym pokonywać przeszkody dnia
codziennego, realizować swoje zamierzenia. Podkręcał na chwilę nasze ciało,
żebyśmy mogli dać z siebie wszystko i coś osiągnąć. Nie powodował on zmian
patologicznych, chorobowych w naszym organizmie. Podobno eustres istnieje do
dziś. Podobno. Ale chowa się przy swoim mrocznym alter ego, dystresie.
Niewątpliwie stres długotrwały,
negatywny (dystres) zawładnął naszym życiem. Widać to w codziennej rutynie, na
ulicy, w sklepie, w pracy i w szkole. Ludzie nerwowo przemieszczają się między
tymi miejscami, a zafrasowanie nie znika z ich twarzy. W głowach kotłują się
miliony niespokojnych myśli, bo trzeba to, musimy tamto, a Boże broń, żeby
zapomnieć o tym, bo. Także statystyki pokazują, że stres rządzi. Mamy mnóstwo
zestawień oscylujących wokół tej kwestii: traktujących o najbardziej nerwowych
zawodach; o tym, co najczęściej spędza nam sen z powiek; jak bardzo podniósł
się poziom stresu w ciągu ostatnich lat w różnych grupach zawodowych; w jakie
choroby psychiczne można popaść, będąc pod wpływem długotrwałego stresu itp.
Najbardziej drastyczny fakt, iż ciągle rośnie liczba
samobójstw, również daje do myślenia.
Stres od najmłodszych lat
W przeszłości najmłodszych starano
się bronić od czynników powodujących napięcie najdłużej, jak to było możliwe.
Starano się nie zabierać im dzieciństwa. Rodzice nie rozmawiali przy dzieciach
o swoich kłopotach, starali się, żeby potomkowie nie byli ich świadomi.
Pozwalano na zabawy oraz beztroskę. A jak to wygląda dzisiaj?
Przedszkola, które oferują dwulatkom
naukę nawet dwóch języków obcych naraz. Posyłanie coraz młodszych pociech do
szkół. Zapisywanie na kilkoro zajęć pozalekcyjnych, bo dzieciak musi być
najlepszy. Już w szkole pojawia się stres, związany choćby z koniecznością przyswajania
sporej ilości wiedzy z wielu różnych dziedzin w stosunkowo krótkim czasie.
Brakuje czasu na odpoczynek, rekreację. Ogromną wagę przywiązuje się do ocen,
które o niczym za bardzo nie świadczą, ale decydują o wszystkim. Coraz trudniej
także zdobyć akceptację rówieśników, co dla młodych ludzi ma kolosalne
znaczenie. Dzieci mają coraz więcej na głowie, a z tym wiąże się wiele
przykrych konsekwencji. Poczynając od niechęci do uczęszczania do szkoły,
zdobywania wiedzy, przez przykre dolegliwości natury fizycznej, jak bóle głowy,
dolegliwości żołądkowe, do problemów o podłożu psychicznym, jak niska samoocena,
depresja, agresja.
A to dopiero początek.
Wymagania rosną, odporność
psychiczna maleje
Im dalej w dorosłość, tym trudniej.
Pojawiają się coraz to nowsze czynniki powodujące nerwowość. Egzaminy, nowa
szkoła, matura, studia, a także problemy związane z dorastaniem. Młody człowiek
coraz częściej musi mierzyć się z krytyką i ocenianiem przez otoczenie. Od
najmłodszych lat sukcesywnie rośnie presja. Trzeba się uczyć, żeby dobrze zdać
egzamin. Trzeba iść do dobrej szkoły, żeby zapewnić sobie godną przyszłość.
Pojawiają się coraz większe wymagania, którym młodzież nie zawsze jest w stanie
sprostać. Nie ma czasu na bycie młodym, błędy, odpoczynek, spełnianie marzeń.
Trzeba być najlepszym we wszystkim, bo inaczej nie odniesie się sukcesu. Coraz
częściej mamy do czynienia z chorym wyścigiem szczurów od przedszkola. Nie
dziwi więc, że w tym czasie uczniowie nierzadko odczuwają chęć ucieczki,
zapomnienia. Mierzenie się ze stresem zaczyna po prostu przerastać, pragnie się
odczuć choćby chwilową ulgę. Wzrasta ryzyko popadnięcia w nałogi. Coraz młodsze
osoby sięgają po różnego rodzaju używki. Papierosy, alkohol, narkotyki, czy
popularne ostatnio dopalacze, to nie jedyny problem. Mamy do czynienia z
zaburzeniami zdrowia fizycznego i psychicznego, które dotykają coraz młodszych.
Według naukowców można zauważyć tendencję wzrostową tych smutnych zjawisk.
Przykładowo, w ciągu dziesięciu ostatnich lat odnotowano wzrost liczby
małoletnich pacjentów w całodobowych szpitalach psychiatrycznych i odwykowych z
8,8 do 9,5 tysięcy. Co gorsza, statystki ujawniają, że rośnie liczba prób
samobójczych wśród nieletnich. Coraz częściej w przestrzeni medialnej pojawiają
się artykuły, dyskusje, badania podnoszące tę przerażającą kwestię. Problem
istnieje, a ludzie zadają sobie pytanie, co takiego musi przeżywać młoda osoba,
że decyduje się na tak straszny krok?
Nerwy powodem większości chorób i
tragedii
Dystres dotyka wszystkich,
niezależnie od wieku. Powoduje wiele chorób i dolegliwości fizycznych. Przede
wszystkim stanowi przyczynę zaburzeń układu krążenia i chorób serca. Długotrwały niepokój znacząco wpływa na nasze
funkcjonowanie. Chroniczne zmęczenie, niezależnie od długości snu, bezsenność
lub nadmierna senność, narastająca frustracja i złe samopoczucie obniżają
jakość życia. Ukazują się nowe badania
udowadniające, że takie napięcie leży u podstawy niektórych nowotworów. Zespół jelita drażliwego czy egzema,
jakkolwiek nie zagrażające zdrowiu i życiu, wpływają na pogorszenie jakości
życia i przyczyniają się nawet do wystąpienia depresji. A bardzo często są
pochodną długotrwałego stresu. Dystres bywa źródłem zaburzeń odżywiania.
Przykłady można mnożyć w nieskończoność.
Ciągła nerwówka prowadzi również do
dysfunkcji i chorób psychicznych. Najpopularniejsze w tym rankingu są
oczywiście depresje, na które cierpi 1,5 mln ludzi w Polsce. Rośnie liczba
nerwic. Szacuje się, że występują u 20 -
25 % społeczeństwa w naszym kraju.
Przypuszcza się, że nerwy to jeden z
czynników wywołujących m.in. schizofrenię.
Badania statystyczne pokazują, że
często zwolnienia chorobowe brane są z
powodu stresu. Ponadto są dłuższe niż L4 brane
z innych względów zdrowotnych.
Najgorsze jednak są nieszczęścia,
których sprawcami są ludzie cierpiący na chroniczny stres. Słyszymy o
zdesperowanych, sfrustrowanych osobach, które dokonują strasznych czynów. Warto
przytoczyć przykład Teresy B., która poddana działaniu przewlekłego, ciągłego
stanu napięcia i zagrożenia (w tym wypadku spowodowanego znęcaniem się nad
rodziną przez męża), próbowała otruć swoje dzieci i popełnić samobójstwo. Cała
historia zresztą stanowi kanwę szeroko komentowanego „Placu Zbawiciela”.
Skoro nagrywają już o filmy na ten
temat, to zdecydowanie coś musi być na rzeczy.
To głośny przypadek, ale nie jedyny.
Wypadki, w których głowa rodziny usiłuje zabić, lub zabija najbliższych choćby
z powodu bankructwa bynajmniej nie są aż tak bardzo rzadkie. Człowiek poddawany
takiej dawce niepokoju może posunąć się do nieobliczalnych czynów.
Czy świat zwariował?
Naukowcy wiążą fakt dominującego nad
wszystkim dystresu z rozwojem cywilizacyjnym, który pędzi na łeb, na szyję.
Ludzie nie są w stanie się przystosować do świata zmieniającego się w
szaleńczym tempie. Kiedyś postęp następował wolniej, stopniowo, przyszłość była
bardziej przewidywalna. Wynikało z tego pewne poczucie bezpieczeństwa,
równowagi. Człowiek był w stanie sprostać wyzwaniom, jakie miał przed sobą.
Dzisiaj nie mamy już takiego
komfortu. Nie mamy możliwości opuszczenia gardy i wzięcia oddechu, bo postęp
nie zwalnia ani na sekundę. Atakuje z każdej strony. Musimy się dostosowywać do
coraz nowszych warunków i nawet nie zdążymy się w nich zaaklimatyzować, bo one
już są nieaktualne. Dlatego jesteśmy ciągle zmobilizowani, spięci, gotowi do
walki. Nie ma mowy o pozytywnym, krótkotrwałym stresie, który kiedyś pomagał
adaptować i zmierzyć si ę z czymś, motywował do działania. Źródłem nerwów jest
dziś niemalże wszystko, żyjemy w permanentnym stanie gotowości. To już nie jest
motywator ani bodziec do działania, ale nowe bóstwo, któremu wszyscy oddajemy
cześć. Tylko co dostajemy w zamian? Utrzymujemy siebie w ciągłej gotowości, co
jest opłakane w skutkach dla naszego zdrowia i życia. Dzisiaj osiągnięte cele,
sukcesy idą w parze z chorobą wrzodową żołądka albo nerwicą natręctw. A trzeba
coraz szybciej, coraz więcej i bez ustanku. Wpisując w wyszukiwarkę internetową
hasło „stres”, znajdziemy miliony artykułów, badań, statystyk, od których może
zakręcić się w głowie, a które dość jednoznacznie ukazują, że jest źle, a
będzie jeszcze gorzej. Więcej chorób, więcej samobójstw, frustracji,
znerwicowania. Dokąd to wszystko zmierza? Co można z tym zrobić?
Justyna Kania
marie.kramer@onet.pl
Źródła
1. K. Tokarski: Stres – dawny przyjaciel, obecny
zabójca
(www.medonet.pl/magazyny/stres-i-zmeczenie,stres---dawny-przyjaciel--obecny-zabojca);
2. Redakcja Medonet Onet: Smutek, rozpacz,
śmierć w statystykach (www.medonet.pl/zdrowie/zdrowie-dla-kazdego,350-mln-osob-choruje-na-depresje--statystyka);
3. Informacja prasowa Żarówka PR i Marketing: Dziecko
z (de)presją (www.psychiatria.pl/artykul/dziecko-z-de-presja/);
4. Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia
Pracy: Fakty i dane liczbowe na temat stresu i zagrożeń psychospołecznych (hw2014.osha.europa.eu/pl/stress-and-psychosocial-risks/facts-and-figures);
5. Polityka.pl: 10 statystyk, które pokazują
druzgocący wpływ stresu na nasze zdrowie (www.polityka.pl/galerie/1685330,10,10-statystyk-ktore-pokazuja-druzgocacy-wplyw-stresu-na-nasze-zdrowie);
6. D. Krupińska – Ziętkowska: Coraz więcej
chorych na zaburzenia psychiczne (https://portal.abczdrowie.pl/coraz-wiecej-chorych-odczuwa-zaburzenia-psychiczne)
7. B. Jaros: Coraz więcej samobójstw wśród
nieletnich w Polsce (www.fakt.pl/wydarzenia/polska/coraz-wiecej-samobojstw-wsrod-nieletnich-w-polsce/);
8. M. Lizut: Jowita Budnik (www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/);
9. A. Szozda: Stres pozytywny (https://stres.jaksobieradzic.pl/artykuly-o-stresie/wszystko-o-stresie/o-stresie/stres-pozytywny).