Przejdź do głównej zawartości

Spadające gwiazdy jakich nie znacie

W dzieciństwie pewnie wielu z nas wpatrywało się w niebo w poszukiwaniu spadających gwiazd. Wierzyliśmy wówczas, że ujrzenie błyszczącej smugi na ciemnym nieboskłonie ziści nasze marzenia. Muszę niestety zmartwić niepoprawnych romantyków i obalić dziecięce wyobrażenia. Spadające gwiazdy nie są tym, za co często je bierzemy, jednak ich moc spełniania życzeń nie została ani potwierdzona, ani podważona.


Spoglądasz na nocny nieboskłon udekorowany gwiezdnymi konstelacjami i nagle widzisz błysk, który przecina połowę kosmicznego krajobrazu. Świetlana łuna do złudzenia przypomina ci jeden z wielu mrugających obiektów dalekiego Wszechświata. Skojarzenie, że przed chwilą gdzieś za horyzontem, na twoich oczach jedna z gwiazd zakończyła swoje życie, wydaje się całkiem naturalne. W praktyce jednak zjawisko, które określamy jako „spadające gwiazdy”, nie ma z tymi obiektami nic wspólnego. Nie trzeba się jednak martwić nabraniem na kosmiczny dowcip. Już starożytni dali się nabić w butelkę.

Starożytna pomyłka
„Spadające gwiazdy” działały na ludzką wyobraźnię od wieków. Już dwa tysiące lat temu pisali o nich chińscy kronikarze. Fascynacja obiektami z nieba mieszała jednak zachwyt starożytnych z równoczesnym strachem przed tym, co niezrozumiałe. Pojęcie tajemnicy „spadających gwiazd” miały ułatwiać mity, w których kosmicznym wędrowcom  przypisywano cechy nadprzyrodzone. Wierzono, że opadające obiekty to strzały wypuszczane przez anioły podczas walk z demonami. W innych podaniach przekonywano, że każdy człowiek posiada swoją gwiazdę. Smuga na niebie, która była utożsamiana ze śmiercią gwiazdy, symbolizowała koniec życia konkretnej osoby. Prawdopodobnie właśnie temu mitowi zawdzięczamy mylne skojarzenie ze spadającymi gwiazdami, które pokutuje do dzisiaj.

„Spadające gwiazdy” – ani gwiazdy, ani nie spadają
Mity w urokliwy sposób tłumaczyły kosmiczną rzeczywistość, jednak z prawdą nie miały wiele wspólnego. Obiekty, które starożytni i współcześni nazwali potocznie „spadającymi gwiazdami”, w rzeczywistości są meteorami. Objawiają się jako spektakularne zjawiska świetlne rejestrowane w górnych warstwach atmosfery. Zanim jednak ziemscy obserwatorzy ucieszą oko błyskiem meteoru na niebie, winien zostać spełniony ważny warunek – w  atmosferę musi wpaść meteoroid, czyli pewna drobina materii będąca wcześniejszą postacią meteoru. Meteoroidy mogą być kosmicznymi okruchami pamiętającymi burzliwe dzieje Układu Słonecznego. Często są to także pozostałości po przelatujących kometach i planetoidach, które podczas swych podróży utraciły fragmenty skał i lodu. Nasza planeta, w wędrówce wokół swojej gwiazdy, od czasu do czasu napotyka na tę wiszącą w kosmicznej próżni materię. Skazane na porażkę meteoroidy z ogromną prędkością wpadają w ziemską atmosferę, co razem z piekielną siłą tarcia powoduje ich spalenie, a w efekcie – błysk. W ten właśnie sposób na niebie można zaobserwować meteory – nasze mityczne „spadające gwiazdy”.
Szczęśliwie dla Ziemian, meteoroidy są najczęściej zbyt małe, by dotrzeć do powierzchni Błękitnej Planety – przypominają bardziej kosmiczny gruz, który natychmiastowo spala się w naszej barierze ochronnej. Zdarzają się jednak większe obiekty z kosmosu zdolne przetrwać starcie z atmosferą i dotrzeć na Ziemię. Takie ciała nazywamy meteorytami, które fortunnie już dawno nie wyrządziły naszej planecie szkody rodem z ery dinozaurów.

„Gwiazdy” października
Meteoroid, meteor, meteoryt. Od tych nazw może lekko zakręcić się w głowie. Warto jednak poznać bliżej kosmicznych wędrowców i pokusić się o ich poważną obserwację. Najbliższą okazją będzie 21 października, kiedy maksimum widzialności osiągnie rój meteorów zwanych Orionidami. Co to takiego? Roje meteorów to zjawiska, podczas których wydaje nam się, że meteory wybiegają z tego samego fragmentu nieba. Najczęściej dzieje się to na tle gwiazdozbiorów, od których roje biorą swoje nazwy. Ich charakterystyczną cechą jest także wspólne pochodzenie. Źródłem wspomnianych Orionidów są pozostałości po komecie Halleya. Swoją nazwę zawdzięczają zaś konstelacji Oriona, z którego wydają się wypadać wprost do ziemskiej atmosfery. Jest to charakterystyczny gwiazdozbiór nieba zimowego, dlatego o tej porze roku można go zlokalizować późnym wieczorem na wschodniej części nieboskłonu, zaś w pełnej krasie – dopiero w drugiej części nocy. Śpiochy nie muszą się martwić – Orionidy będzie można zobaczyć także na innych fragmentach nieba, ale żeby obserwacja była udana, należy znaleźć bezpieczne i osłonięte od sztucznych świateł miejsce.

Z głową w chmurach, ale praktycznie
Nie da się ukryć, że z powodu obecnej pogody obserwacja Orionidów i innych zjawisk jesiennego nieba jest zadaniem dla nieustraszonych. Osobom, które jednak odważą się wypatrywać spadające meteory, warto przypomnieć o ciepłych ubraniach, gorącej herbacie, a także krzesełku lub innym siedzisku, dzięki którym można uniknąć bólów szyi i pleców. Co bardziej marzycielskim duszom polecam spakować też długą listę życzeń, bo nad głowami może przelecieć nawet kilkanaście meteorów na godzinę. Pogodnego nieba i spełnienia marzeń!

Monika Góra
m.gora95@o2.pl

Źródło:
1.      K. Wójcicki: Kosmiczny deszcz. „Astronomia. Praktyczny przewodnik na wakacje”. Lipiec 2016;
2.      P. Rudź: Atlas gwiazd. Warszawa 2015;
NASA: Ten facts about meteors (www.nasa.gov/pdf/741990main_ten_meteor_facts.pdf).

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

Czy anime to tylko hentai?

„Azjo-zjeby”, „mango-zjeby” – tak laik często określa miłośników japońskiej popkultury, głównie komiksów. Mimo to zdobyły one ogromną rzeszę fanów w całej Europie, a więc również w Polsce. Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z anime ani mangą, mogą je kojarzyć z pornografią. Jak jest naprawdę? Manga współcześnie oznacza japoński komiks, a anime jego adaptację w formie kilkunastu odcinków, filmu lub OVA, czyli miniserialu. Mangę drukuje się zazwyczaj na czarno-białym papierze i czyta się, ku zdziwieniu nowicjuszy, od prawej do lewej strony. Publikowana jest regularnie w magazynach, a jeśli autor zyska uznanie i komiks będzie pojawiał się przez dłuższy czas, zostanie wydany w formie tomików zwanych tankōbon (jap. „niezależnie pojawiająca się książka”). Zarówno mangę, jak i anime cechuje charakterystyczna kreska, postacie niekiedy rysowane są bardzo prosto i schematycznie, mają często ogromne oczy i długie włosy. Jednak trzeba przyznać, że nie można im odmówić urody. Co t