Przejdź do głównej zawartości

Albo chudo, albo wcale

Za oknami jesień. Może nie jest ani piękna, ani tym bardziej złota, jednak jak każda pora roku ma swoje wady oraz zalety. To właśnie jesienią modne swetry czy płaszcze zakrywają nasze niedoskonałości. Wadą natomiast jest, że nadprogramowe kilogramy po lecie wracają niczym bumerang. Dlatego też trenerzy fitness wychodzą nam naprzeciw. Organizują dodatkowe obozy sportowe czy wydarzenia w mediach społecznościowych, które mają nas zmobilizować, aby endorfiny pomogły nam przetrwać podczas tych zimnych, szarych i ponurych dni. 


Koniec lata oznacza dla naszych figur zmianę rozmiaru na większy. Ale jak tu się nie skusić na lody o smaku waniliowym albo na gofry z bitą śmietaną. Grzech nie spróbować. Jednak nasze wakacyjne grzeszki szybko o sobie przypominają. Jeansy nie leżą już tak, jak leżały jeszcze kilka miesięcy temu, a swetry tylko trochę zakrywają nasze ukochane „boczki”. Postanowienia o aktywności fizycznej minimum 3 razy w tygodniu idą w zapomnienie, ponieważ aura jesienna bardziej sprzyja wypiciu ciepłej herbaty w ulubionym fotelu niż spędzeniu morderczej godziny się na siłowni.
Także rodzinne i okolicznościowe okazje nie pomagają w zrzuceniu zbędnych kilogramów. Urodziny wujka Józka są tylko raz w roku, a ciocia Grażynka upiekła pyszne ciasto. Grzech nie spróbować. Święta Wielkanocne bez baby? Skądże, przecież kawałek nie zaszkodzi. Majówka bez czerwonego wina i ciasteczek czekoladowych? Chyba jeszcze nie zwariowałem! Lato bez lodów – nie do zaakceptowania. Jak nic jesteśmy mistrzami w wymówkach. Jak mówi mój tata: „szanujący się Polak obchodzi każdą nadarzającą się okazję”. A więc imieniny, urodziny, święta czy majówkę. Ciasto zjeść trzeba!

Fit czy kit?
Niby co roku marzymy o pięknej, szczupłej sylwetce. Jednak u wielu z nas na marzeniach się kończy. Postanowienia, które mieliśmy na początku roku, odchodzą w zapomnienie, a jesienne rytuały biorą górę nad naszymi zdrowym rozsądkiem. Chociaż siłownia została opłacona, nasza karta wstępu leży na dnie szuflady. Łudzimy się, że picie wody oraz banan na drugie śniadanie pomogą, bo przecież najważniejsze w diecie to odpowiednie odżywianie.
Bycie fit to ostatnio nie tylko szczupła sylwetka i sześciopak na brzuchu, ale także nowy styl życia. Wśród społeczeństwa, które coraz częściej stara się być aktywne fizycznie, panuje przekonanie, że albo jesteśmy w stu procentach fit, albo nie funkcjonujemy wcale.
Stoimy zatem po dwóch stronach barykady. Jesteśmy jak żuk czy maluch. Jedni wielcy i olbrzymi, drudzy mali i drobni. Nie chcemy być pośrodku. Przecież albo jedno, albo drugie. Zero półśrodków. Zero szarości. Albo białe albo czarne. Czy osoby, które wyłamują się z standardu, są gorsze? Może po prostu nie gonią za idealną sylwetką. Cenią sobie, że ćwiczą, starają się jeść zdrowo, a kiedy chcą, to pozwolą sobie na lody waniliowe z syropem czekoladowym. Dlaczego mamy być zerojedynkowi?


Kobiety czy mężczyźni?
Sama nie wiem, dlaczego, ale mam wrażenie, że mężczyźni mają więcej samodyscypliny. Kiedy mówią, że pójdą na siłownię, to idą. Nie sugerują się tym, że kolega w ostatnim momencie nie może pójść. Ani tym, że pogoda jakaś nie taka. Nie zwracają aż takiej uwagi na to, jak na tej siłowni wyglądają. Po prostu ćwiczą. Niestety, muszę przyznać, że panowie mają więcej samozaparcia. U dziewczyn każde wyjście na siłownię to godzinne przygotowania. Strój musi odpowiedni być, fryzura spięta, ale ułożona, makijaż – no, może bez podkładu, ale rzęsy i brwi muszą być podkreślone, inaczej prawdopodobnie wyglądamy niekorzystnie. Jak koleżanka nie może z nami pójść, to zastanawiamy się, co same tam będziemy robić (podpowiem – ćwiczyć), jeśli pogoda nie jest sprzyjająca do ćwiczeń, to przesuwamy wyjście na siłownię na inny dzień. U nas, Drogie Panie, jakoś szybciej przychodzą nadprogramowe kilogramy i jakoś dłużej niż panowie się z nimi rozstajemy. Jest w nas coś takiego, że dopiero jak jesteśmy pod ścianą, to zaczynamy robić te rzeczy, które za długo leżały i czekały, aż się nimi zajmiemy.

Medialny fejm czy głupota ludzka?
Siłownia pięć razy w tygodniu, pudełkowe jedzenie, butelka wody oraz owoc zawsze przy sobie. Dzień zaczynamy od włączenia Endomondo i przebiegnięcia dziesięciu kilometrów oraz pochwalenia się tym na Facebooku. Nasi znajomi muszą przecież wiedzieć, że dzień zaczęliśmy z wysokiego „C”. Dlaczego aż tak bardzo zależy nam na byciu fit? Czy to dalej zdrowy styl życia, czy może już obsesja związana z wyidealizowanym życiem? Czy naprawdę już nie możemy pozwolić sobie latem na lody waniliowe z syropem czekoladowym? Czy wypicie jednego piwa w sobotni wieczór jest najgorszym grzechem w dziejach ludzkości? Kiedy z ludzi aktywnych fizycznie staliśmy się fanatykami radykalnych rozwiązań zarówno zdrowotnych, jak i kulinarnych? Czy aktywność fizyczna nie może być przyjemnością tylko obowiązkiem? Jak daleko jeszcze będziemy podporządkowywać zdrowy rozsądek zasadom rynku?

Kiedyś piłka nożna albo siatkówka w gronie znajomych była normalnością, a rolki czy rower miłym akcentem spędzania wolnego dnia. Kiedy z ludzi lubiących sport zmieniliśmy się w ludzi zakochanych w świcie komputerów, smartfonów czy laptopów? Czy każde wyjście na rower to już instagramowe story, bez którego trudno jest się obyć? Czy na pewno tak chcemy żyć? W świecie nierealnym, nieprawdziwym i wyidealizowanym?

Dagmara Krok

dagmarakrok94@gmail.com

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek