Przejdź do głównej zawartości

W poszukiwaniu kosmicznych sąsiadów

Wszechświat pełen jest zjawisk, które w swej pięknej oraz potężnej postaci fascynują i przerażają jednocześnie. Większość z nich ciągle pozostaje dla nas zagadką. Zaglądamy więc w głąb kosmosu, licząc na odkrycie jego tajemnic i przedziwnych osobliwości, którymi jest wypełniony. Wsłuchując się w echo Wszechświata, po cichu wierzymy też, że być może gdzieś tam daleko, miliardy kilometrów od Ziemi, jest ktoś, kto tak jak my czeka na „kosmiczne pozdrowienie”.


Wieki temu zadufana w sobie ludzkość ani myślała o kontaktach międzygwiezdnych. Ziemianie byli pewni, że Błękitna Planeta jest centrum Wszechświata. Absolutnie nikt, a już na pewno nie jakiś tam Mikołaj Kopernik ze swoimi heliocentrycznymi „dyrdymałami”, nie był w stanie zachwiać ówczesnym porządkiem świata. Czasy się jednak zmieniły. Geocentryzm poszedł w zapomnienie, a kopernikański przewrót wytyczył nową ścieżkę astronomii. Wędrówka do gwiazd – pełna genialnych pomysłów, fascynujących hipotez i przełomowych odkryć – zaprowadziła ludzkość do ery kosmicznej, w której człowiek zapragnął podbijać Wszechświat. Na drodze stanęła mu jednak potęga niekończącej się przestrzeni. W miarę zdobywania wiedzy na jej temat, ludzkość zaczęła z pokorą ustawiać się we właściwym miejscu kosmicznego szeregu. Dzisiaj zdajemy sobie sprawę z tego, że Błękitna Planeta to tylko drobina w skali ciągle rozszerzającej się przestrzeni. Być może świadomość małości sprawiła, że Ziemianie poczuli się odrobinę samotni w ogromnym Wszechświecie. To zaś zrodziło potrzebę międzygwiezdnych kontaktów i rozpaliło zmysły nie tylko zwolenników UFO, wszelkich teorii spiskowych, twórców i fanów science fiction, ale także naukowców.

Hop, hop, jest tam ktoś?
Szukanie życia w nieskończonym kosmosie może wydawać się szalonym pomysłem. Wbrew pozorom jest to przedmiot poważnych przedsięwzięć naukowych, do których należy program SETI (ang. Search for Extraterrestrial Intelligence). Długofalowy projekt badawczy został powołany do życia, by wyszukiwać sztucznie wytworzone sygnały radiowe lub świetlne emitowane potencjalnie przez obce cywilizacje. Poszukiwania opierają się na technologii, która przechwytuje fale radiowe i zamienia je w dźwięk. To swoiste podsłuchiwanie Wszechświata przez naukowców jest możliwe, dzięki radioteleskopom. Urządzenia te zdolne są odbierać najsłabsze, często stare jak kosmos, fale radiowe przemierzające miliardy lat świetlnych. Analiza takich danych jest pracą żmudną, ponieważ w gąszczu informacji, wiele sygnałów okazuje się fałszywi alarmami – mikrofalówkami czy satelitami. Mimo to, naukowcy są świadomi, że nasłuch radiowy naprawdę ma sens. Dzięki prowadzonym badaniom astronomowie odkryli lub potwierdzili istnienie wielu kosmicznych osobliwości, takich jak pierwsze planety pozasłoneczne znalezione przez prof. Aleksandra Wolszczana. Nasłuchy radiowe przechwytują również kosmiczne sygnały, których pochodzenie 
ciągle stanowi tajemnicę.

Małe Zielone Ludziki
W 1967 roku studentka Jocelyn Bell monitorowała dane rejestrowane przez uniwersytecki radioteleskop w Cambrigde. Placówka zajmowała się badaniem kwazarów, czyli środków aktywnych galaktyk emitujących niezwykle silne fale radiowe. Po tygodniach analiz Bell zauważyła, że część danych nie pasuje do charakterystyki kwazarów – częstotliwość sygnałów była zbyt regularna i za szybka. Studentka wraz z promotorem swojego doktoratu, Antonym Hewishem, nie potrafili wskazać źródła emisji tajemniczych fal. Podejrzenie padło więc na sztucznie wygenerowany impuls od obcej cywilizacji, który żartobliwie nazwano Małymi Zielonymi Ludzikami (ang. Little Green Men). Szybko okazało się jednak, że Jocelyn Bell, pod kierunkiem Hewisha, nie odkryła sygnału od Obcych, ale pierwszy dowód na istnienie pulsarów – niezwykle gęstych gwiazd neutronowych. Mimo że nie była to wiadomość od inteligentnych kosmitów, naukowcy wcale nie czuli się zawiedzeni.


Wow!
W latach 70. XX wieku świat astronomii zawołał z zachwytu „Wow!”. Wszystko dlatego, że w 1977 roku radioteleskop w Ohio odebrał intrygujący impuls z okolic konstelacji Strzelca. Fala niemal wzorowo wpisywała się w wyobrażenia wiadomości, którą mogłaby nadać inteligentna rasa. Cudowność sygnału polegała na tym, że trwała 72 sekundy, jej częstotliwość miała wąskie pasmo i była niezwykle zbliżona do linii wodoru. Jako pierwszy wydruk danych zobaczył dr Jerry R. Ehman, który opatrzył go komentarzem „Wow!”. To właśnie od notki amerykańskiego astronoma wzięła się nazwa kultowego sygnału, który elektryzuje świat nauki już blisko czterdzieści lat. Astronomowie długo kazali czekać na wiarygodne wyjaśnienia. W 2016 roku pojawiła się interesująca teoria głosząca, że sprawczynią całego zamieszania jest wodorowa otoczka jednej z dwóch nieznanych komet, które przelatywały wówczas na obrzeżach Układu Słonecznego. Hipoteza ta, poparta odpowiednimi badaniami, spotkała się jednak z krytyką części naukowców. Sprawa „Wow” pozostaje więc ciągle niezgłębioną tajemnicą i przestrzenią dla teorii spiskowych.

Wiele niewiadomych, mało odpowiedzi
Szybkie błyski radiowe, w skrócie FRB (ang. fast radio burst), to tajemnicze sygnały z odległych zakątków Wszechświata. Są zjawiskiem trudnym do uchwycenia, ponieważ występują pojedynczo i trwają zaledwie kilka milisekund. W związku z tym trudno zlokalizować źródło ich emisji – rejestracja błysków jest najczęściej dziełem przypadku. Z tego powodu naukowcy natrafili na zaledwie kilkanaście FRB, z których tylko jeden przypadek został zlokalizowany. Było to możliwe dzięki temu, że – w przeciwieństwie do poprzedników – sygnał nie był jednorazowy. Odkrycie źródła tajemniczej fali niezwykle zaskoczyło astronomów, ponieważ emisja pochodziła z karłowatej galaktyki. Jest to obiekt niepozorny i słabo widoczny, dlatego podejrzewa się, że jej wyjątkowość kryje się we wnętrzu, w którym cyklicznie musi rozgrywać się istne piekło energetyczne, emitujące tak silne sygnały. To jednak tylko spekulacje, o których trudno nawet mówić w przypadku genezy pozostałych pojedynczych sygnałów. Światełko w tunelu pojawiło się jednak w 2016 roku. Wtedy to australijskie obserwatorium Parkes wraz z innymi placówkami prowadziły nasłuch FRB „na żywo”. Dzięki stworzeniu zbiorowego „ucha” udało się ustalić miejsce emisji, które okazało się być… pustą przestrzenią.

Czas ucieka, samotność czeka
Marzymy o kosmicznych eksploracjach i kontaktach z kosmicznymi sąsiadami, chociaż na Ziemi ciągle istnieją zagadki, których ludzkość jeszcze nie rozwikłała. Nie znamy pełnych możliwości ludzkiego mózgu i wszystkich gatunków żyjących na Ziemi, a mimo to budujemy instrumenty, które już niedługo pozwolą nam zaglądać w atmosfery egzoplanet oddalonych od Błękitnej Planety o biliony kilometrów. Mózg i nieodkryte ziemskie zwierzaki być może będą musiały poczekać, gdy okaże się, że badane obiekty kosmiczne są przyjazne życiu – jego prostym formom lub inteligentnym cywilizacjom. To z pewnością fascynująca perspektywa dla Ziemian, którą prawa fizyki mają jednak w nosie. Ich nieubłagana moc sprawia, że w kwestii poszukiwania kosmicznych sąsiadów musimy się pospieszyć. Dlaczego? Wszechświat ciągle się rozszerza w myśl zasady, że im dalej leżą galaktyki, tym szybciej się od nas oddalają. Wraz z kosmiczną ucieczką wydłuża się emisyjna droga potencjalnych sygnałów, szansa ich odbioru i prawdopodobieństwo nawiązania kontaktu z mieszkańcami Wszechświata. Można z żalem westchnąć, że czas ucieka, samotność czeka. Jako więźniowie praw fizyki, pozostaje nam tylko zastanawiać się, czy ta perspektywa jest dla nas bardziej przekleństwem, czy błogosławieństwem.

Monika Góra
m.gora95@o2.pl

Źródła:
1.      I. Cieślińska: Halo, gdzie wszyscy się podziali?. „Astronomia. Praktyczny przewodnik na wakacje”. Lipiec 2016;
2.      P. Cieśliński: Mamy kłopot. „Astronomia. Karol Wójcicki oprowadza po letnim niebie”. Lipiec 2017;
3.      P. Cieśliński, O. Woźniak: Jak naukowcy siedem razy odkryli kosmitów. „Astronomia. Karol Wójcicki oprowadza po letnim niebie”. Lipiec 2017;
4.      P. Z. Grochowalski: Kosmos na podsłuchu. „Explorer. Świat + Wiedza + Nauka”. Czerwiec 2016;
5.      Jocelyn Bell Burnell (www.starchild.gsfc.nasa.gov/docs/StarChild/whos_who_level2/bell);
6.      P. Rudź: Atlas gwiazd. Warszawa 2015;
7.      S. Shostak: Was it ET on the line? Or just a comet? (www.seti.org/was-it-et-on-the-line-or-just-a-comet).



Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

Czy anime to tylko hentai?

„Azjo-zjeby”, „mango-zjeby” – tak laik często określa miłośników japońskiej popkultury, głównie komiksów. Mimo to zdobyły one ogromną rzeszę fanów w całej Europie, a więc również w Polsce. Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z anime ani mangą, mogą je kojarzyć z pornografią. Jak jest naprawdę? Manga współcześnie oznacza japoński komiks, a anime jego adaptację w formie kilkunastu odcinków, filmu lub OVA, czyli miniserialu. Mangę drukuje się zazwyczaj na czarno-białym papierze i czyta się, ku zdziwieniu nowicjuszy, od prawej do lewej strony. Publikowana jest regularnie w magazynach, a jeśli autor zyska uznanie i komiks będzie pojawiał się przez dłuższy czas, zostanie wydany w formie tomików zwanych tankōbon (jap. „niezależnie pojawiająca się książka”). Zarówno mangę, jak i anime cechuje charakterystyczna kreska, postacie niekiedy rysowane są bardzo prosto i schematycznie, mają często ogromne oczy i długie włosy. Jednak trzeba przyznać, że nie można im odmówić urody. Co t