Przejdź do głównej zawartości

Refleksje zoofilologiczne

Zoofilologia? A to nie to samo, co zoofilia? Kiedy słyszy się taką dziwną nazwę, czy można mieć inne skojarzenia, fonetycznie jak najbardziej uzasadnione? A jednak to nie to samo. Pojęcie zoofilologii jest całkiem świeże i myślę, że warto się mu przyjrzeć. A przy okazji przyjrzę się także wyimkowi z twórczości Tadeusza Nowaka – wspaniałego pisarza, przedstawiciela nurtu chłopskiego w prozie polskiej XX wieku.  


Twórcą terminu zoofilologia jest Aleksander Nawarecki, którego śląskiemu środowisku akademickiemu nie trzeba przedstawiać. Ze stworzonym przez niego, ale  niewiele mi mówiącym słowem zetknęłam się po raz pierwszy dopiero w tym roku, właśnie na studiach. Można by je włączyć w taką pulę słów: ekokrytyka, zoopoetyka, animal studies… Oczywiście nie są to synonimy, lecz pojęcia położone blisko siebie na mapie znaczeniowej. Prawdę mówiąc, nie mam zamiaru wyjaśniać tutaj tego słowa. Myślę, że jego znaczenie da się częściowo wydedukować, dlatego pozwolę sobie na szeroko rozumianą refleksję zoofilologiczną.

Trudno sobie wyobrazić  literaturę bez zwierząt, o czym przekonuje Nawarecki. Czym innym byłaby  literatura bez wydry Paska, koni Morcinka i wielu innych zwierzęcych bohaterów. Każdy z nas zapewne dodałby od siebie innych ulubieńców – psa jeżdżącego koleją, Hachiko albo Paddingtona (książki dla dzieci to prawdziwa kopalnia pomysłów – tylu milusińskich trudno znaleźć gdzie indziej). Ale załóżmy, że mamy za sobą okres zachwytów Kubusiem Puchatkiem i Królikiem Piotrusiem. Co teraz? Czy dla zwierząt nadal można znaleźć ważne miejsce w literaturze, czy też uznajemy wspomnianych bohaterów za relikty przeszłości i spoglądamy na nich z lekceważącym rozbawieniem?

Odpowiem tak – myślę, że dla zwierząt nadal istnieje dużo przestrzeni w dziedzinie literatury, co więcej, obecnie są one opisywane z innej perspektywy (czy ktoś jeszcze nie słyszał o Duchowym życiu zwierząt Petera Wohllebena, autora Sekretnego życia drzew?). Staramy się uzyskać jak największy wgląd w ich życie, odszukać tajemnicze sposoby porozumiewania, może więcej podobieństw, różnic… W porównaniu do takiego sposobu pisania o naturze, Tadeusz Nowak tworzy całkowicie inaczej. To wyjątkowy pisarz. Jak już wspomniałam, reprezentuje nurt chłopski, a zatem jego powieści przesycone są obrazami wsi. Jakaż by to była wieś, gdyby zabrakło tam zwierząt? Proza tego pisarza jest mocno zoofilologiczna. Kocha on istoty żywe szczerze – takie wrażenie odnieść można po lekturze choćby Półbaśni. Ileż tam gadających koni, koźląt, zwierząt leśnych czy różnych innych postaci, które, choć zwierzęce, barwnością dorównują ludzkim bohaterom!

W Obcoplemiennej balladzie również można napotkać takie animalistyczne fragmenty. Nie sposób tutaj zreferować całości (lepiej do niej odesłać!), więc przyjrzę się jedynie niezwykle wdzięcznemu (a może dźwięcznemu?) wyimkowi o glinianych ptaszkach – okarynach, gwizdkach. Świat ludzki i natura są ze sobą ściśle powiązane – jak mówi dziadek, właściciel tychże instrumentów: „Wydaje mi się, że bez tych glinianych stworzeń nie byłoby prawdziwie żywych ptaków”. Można pomyśleć, że kiedy ptaki nie śpiewają, wystarczy wyciągnąć okarynę i zagrać, a zaraz usłyszeć można „mysikróliki, słowiki, drozdy, szpaki, sikorki, szczygły”. Dzięki temu istota tych stworzeń, śpiew, zostaje uchwycona, zamknięta w przedmiocie, który potrzebuje człowieka, by przemówić, a właściwie zaśpiewać, czyli zaledwie odtworzyć ptasi głos. To ciekawe połączenie – ludzie tworzą instrumenty naśladujące właściwości natury, ale nie są to w tym przypadku urządzenia działające same z siebie, lecz potrzebujące jakiegoś podmiotu do ożywienia glinianych stworzeń, wywoływania prawdziwie żywych odgłosów ptaków.

Kolejny fragment utrzymany jest w zupełnie innym tonie: „Małoż to w polu, w lesie krąży zwierząt zabitych, dawno oskórowanych i dawno zjedzonych. […] Ale zwierzę zabite żyje nadal. W trawie, w drzewie, na dnie wody. A trawa, drzewo i woda też żyją. Zatrzymują w sobie wizerunek zabitego stworzenia. I zwierzę nadal żyje […]”. Uważam, że wyrażona przez Nowaka myśl idealnie nadaje się na zakończenie moich rozważań. Niezależnie od podejścia do problemów związanych z prawami zwierząt, ubojem hodowlą, jedzeniem ich bądź niejedzeniem – wszystkie te sprawy zyskują inną wymowę, gdy okazuje się, że jest coś więcej, czego czasami się poszukuje w braciach mniejszych. Mianowicie po śmierci następuje zjednoczenie z naturą – w przyrodzie pozostaje obecność zwierząt. Ta wizja, fantazja czy naiwna myśl prowadziłaby do wyobrażenia świata nieskończenie wypełnionego (to hiperboliczne określenie ma za zadanie jedynie przekazać pewną ideę) duchami tych istot. Czyż nie jest ona pociągająca ze względu na swój rozmach, nietuzinkowość? Taki właśnie świat wyłania się z Nowakowych opowieści – bajkowy, zamieszkany przez duchy, dusze, zmarłych, istoty ponadzmysłowe… Dlatego ten fragment wpisuje się w kreowaną przez pisarza wizję świata, w którym przejście między jawą a snem jest jedynie umowne, podobnie zresztą jak wiele innych granic postrzeganych jako ustalone i powszechnie przyjęte. Czy więc w takim świecie mogłoby nie być miejsca dla istot, które przecież żyją blisko człowieka, ale i są równie śmiertelne jak on? To już nie jest pytanie do filozofów, teologów czy psy idą do nieba, lecz pytanie do domowego zwierzęcia: quo vadis? Celowo wprowadzam te pytania, mrugając do czytelnika i licząc na jego uśmiech.  Niewiele wiem o zoofilologii, lecz myślę, że całkowity zwrot w stronę zwierzęcia, by oddać mu głos, jest intuicyjnie zoofilologiczny. Spójrzmy po raz ostatni na ten prawdziwy „życia krąg”: stworzenia żyją, natura istnieje; gdy zwierzęta umierają, ich (co takiego? dusza?) obecność przejawia się jako wizerunek w przyrodzie – a natura nadal istnieje. Następuje tutaj wyjątkowa ciągłość, piękne połączenie fauny z florą, a może i całym Wszechświatem.

Zastanawiam się, czy moje zoofilologiczne rozważania nie wyprowadziły mnie na manowce – ale czego? Wiary, literatury, filozofii, logiki? Przyznaję, że roztoczona przez autora Półbaśni wizja uwiodła mnie swoją baśniowością. Czy to rozważania oderwane od rzeczywistości? Och, być może. Nie obiecywałam, że będzie inaczej. Ale o jednym mogę zapewnić – czytanie Nowaka doprowadza do zachwytu nad rzeczywistością inną niż ta znana aż za dobrze. Jaką? O tym już innym razem…  

Kamila Kołodziejczyk
kolodziejczyk.kamilaagnieszka@gmail.com
Zdjęcie: Sofia Vetriak

Źródła:
1.      Zwierzęta i ich ludzie. Zmierzch antropocentrycznego paradygmatu. Red. A. Barcz, D. Łagodzka. Warszawa 2015;
2.      T. Nowak: Obcoplemienna ballada. Warszawa 1963.


Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek