Czy
kiedykolwiek pomyślałeś o tym, jakie krocie zarabiają artyści na swoich
„bazgrołach”? Jak wielu z nich nie musi studiować, zdawać trudnych egzaminów, a
potem harować dzień i noc za najniższą krajową? Z takim nastawieniem dwóch
młodych informatyków postanowiło obrabować Galerię Beksińskiego, a ich losy
opisuje Nadieżna Myszlennik w dwóch opowiadaniach.
Autorka urodziła się w
Omsku na Syberii, a do Polski przyjechała w 1997 roku razem z mężem i synem.
Początkowo pisała poezję w języku rosyjskim, potem zaczęła tworzyć po polsku.
Od 2016 roku zaczęła przygodę z prozą. Jest wiceprezesem Żarsko-Żagańskiego
Klubu Literackiego.
Pierwsze opowiadanie Rabunek przedstawia nam dwóch
informatyków niezadowolonych ze swoich wyborów życiowych. Podczas spotkania
przy trunkach wpadają na świetny pomysł. Postanawiają ukraść dzieła Zbigniewa
Beksińskiego, którego uważają za wariata. Pomysł niby dobry, ale jak możemy się
spodziewać – nie dojdzie do skutku, a nasi bohaterowie przejdą diametralną
zmianę swoich przekonań.
Fabuła opowiadania
wydawała mi się prosta, a zarazem interesująca i z niecierpliwością czekałam
jak autorka to przedstawiła. Niestety, po przeczytaniu poczułam duży niedosyt.
Bohaterowie – Roman i Bogdan – niczym się od siebie nie różnią i jako postacie
są bardzo płytcy. Wiemy o nich tylko tyle, że są niezadowolonymi informatykami.
Język polski nie jest ojczystym językiem autorki i widać to po zdaniach
wielokrotnie złożonych i trudnych sformułowaniach jakimi posługiwali się
„pijani” przyjaciele. Następną dosyć sztuczną rzeczą jest opisywanie obrazów
przez głównych bohaterów i Śmierć. Pomijając brak dramaturgii i natychmiastową
przemianę stosunku przyjaciół do Beksińskiego, dostajemy gotową interpretację
pod tytułem „co autor miał na myśli” rodem z wypracowań na język polski w
gimnazjum. Pisarka przyznała, że inspiracją do napisania opowiadania było
zadanie szkolne syna, który miał opisać jakiś obraz. Myślę, że autorka niestety
zbyt mocno skupiła się na takiej ramie tworzenia tekstu. Strzałem w kolano było
również zakończenie. Brak żadnej zaskakującej puenty (przemiana bohaterów
nastąpiła już na samym początku ich podróży) oraz idealnie sztuczne zakochanie
się w tym samym momencie w pierwszych dziewczynach spotkanych po powrocie z
„realnego snu”. Taki happy ending na siłę nigdy nie jest dobry.
Rabunek
nie jest może dziełem sztuki, ale nie jest też beznadziejny i niewarty
przeczytania. Dla osób, które chciałyby zacząć przygodę z Beksińskim i jego
obrazami, myślę, że jest to dobry początek. Dostajemy mini dawkę jego
twórczości i interpretacji oraz zostajemy zapoznani z samym autorem. Jednak dla
osób, które żywo interesują się mistrzem, ta pozycja nie do końca może przypaść
im do gustu.
Drugie opowiadanie Maska w porównaniu do słabego Rabunku jest nie do przejścia. Tym razem
nasi bohaterowie wraz z dziewczynami wybierają się do Żagania i w trakcie
pobytu u babci postanawiają zwiedzić znajdujący się tam pałac. W wyniku
nieszczęśliwych zdarzeń zostają tam na noc i wtedy Romana odwiedza duch
rzeźbiarza masek, który zaprowadza go do Królestwa Diabła. Przeprowadza go
przez kolejne piętra, pokazując co się dzieje z grzesznikami, by na koniec
poprosić go o spalenie najstraszniejszej maski diabła, która go tam trzymała.
No cóż… podobnie jak w
pierwszym opowiadaniu pomysł na fabułę jest niezły, niestety wykonanie już nie.
W połowie czytania chciałam już zrezygnować, ale dałam książce jeszcze jedną
szansę w nadziei na coś ciekawego i porywającego. I niestety się nie
doczekałam. Roman od początku do końca nie widział nic dziwnego w tym, że duch
zmarłego kilkaset lat wcześniej rzeźbiarza chce mu pokazać piekło. To nic,
zgadza się by pokazywał mu to straszniejsze kary, by w końcu zamknąć go w
jednej z sal z najokrutniejszą z nich. Oczywiście Roman rozumie wszystko z czym
zmagał się nieboszczyk i postanawia mu pomóc. Koniec opowiadania, podobnie jak
w poprzednim, nie ma żadnej puenty, a jeśli jest, to w takim razie mało
widoczna.
Nadieżna Myszlennik
miała dobre pomysły na fabułę i teraz musi poćwiczyć nad jej ciekawym
przekazaniem. Trzymam kciuki za jej dalsze sukcesy literackie.
Marcelina
Michaj
marcelina.michaj@gmail.com
Nadieżna Myszlennik, Rabunek i Maska, Wydawnictwo Novae Res,
Gdynia 2017
Zdjęcie z darmowego
banku zdjęć www.pexels.com