Przejdź do głównej zawartości

Dynie nie tylko na Halloween


Przełom lat 80. i 90. Na szczycie list przebojów w USA pojawiają się młode zespoły eksperymentujące z brudnymi brzmieniami, takie jak Pearl Jam, Nirvana, Alice In Chains, Soundgarden…, a przez ich cień przebija się nieco odbiegające od normy The Smashing Pumpkins.


Dynie zostały założone w 1988 roku w Chicago z inicjatywy Williama Patricka „Billy’ego” Corgana. Pierwszy skład zespołu tworzyła basistka D’arcy Wretzky, perkusista Jimmy Chamberlin, gitarzysta James Iha oraz wokalista, a zarazem założyciel, Corgan (chociaż większość fanów jest ze sobą zgodna, że najważniejszymi członkami było przede wszystkim przerośnięte ego, despotyzm jak i niezaprzeczalny talent frontmana). Mimo dominacji „Wielkiej Czwórki z Seattle” i wysoko postawionej poprzeczki w czasach grungowego szału lat 90. „Dynie” osiągnęły ogromny sukces sprzedając 25 milionów płyt.

Niestety nie da się ukryć, że z biegiem czasu grupa została zdecydowanie przyćmiona przez ikony „Pokolenia X”, dlatego też według mnie warto zdmuchnąć kurz z ich pierwszych płyt takich jak Gish, kultowego Mellon Collie and the Infinite Sadness, a także Siamese Dream z 1993 roku, która zajęła 10. miejsce w notowaniach Billboardu. Ostatnia z wymienionych przyniosła ze sobą wiele znakomitych utworów w tym jeden z najbardziej rozpoznawalnych w historii zespołu — Disarm. Teledysk często gościł na antenie MTV, a także zgarnął nominacje (pierwsze w ich historii) do nagród MTV Video Music Awards w kategoriach najlepszy teledysk alternatywny i najlepszy montaż.

Dlaczego przywołuję akurat ten utwór? Ponieważ na jego podstawie można bliżej przyjrzeć się głębi, którą można dostrzec w twórczości „Dyń”. Aby osiągnąć szczyt, numer ten musiał zmierzyć się z licznymi problemami na swojej drodze, między innymi ze strony BBC oraz stacji radiowych w Wielkiej Brytanii, gdzie jego emisja została mocno ograniczona ze względu na fragment tekstu: cut that little child. Niejednokrotnie również zarzucano zespołowi nawiązywanie do tematu aborcji, co wynikało z indywidualnych interpretacji słuchaczy.

Możemy zadawać sobie pytanie „Co takiego wyjątkowego jest w kolejnej piosence opowiadającej o smutku i miłości? Jedna z wielu”. Zapewne wiele osób mogło ją tak zinterpretować, niestety motywem nagrania tej piosenki nie była miłość, a rosnąca nienawiść małego dziecka do ojca i matki. Dzieckiem tym był właśnie Corgan, który nie miał łatwego dzieciństwa. Po rozwodzie rodziców zamieszkał z ojcem i znaną nam z bajek „złą macochą”. Dodatkowo chłopiec musiał bardzo szybko dorosnąć ze względu na niepełnosprawnego psychicznie i fizycznie młodszego brata, którego opiekunem był przez wiele lat. Z takim bagażem doświadczeń chciał po latach dać upust swoim emocjom oraz zgromadzonemu za młodu bólowi. Zaowocowało to skomponowaniem utworu mającego na celu uświadomić rodzicom jak wiele cierpienia mu przysporzyli, jednocześnie frontman kawałek ten określa jako próbę ich morderstwa poprzez lirykę kompozycji.

Disarm jest przykładem utworu ukrywającego za licznymi metaforami prawdziwe uczucia artysty. Jak uważa sam Corgan, z pewnością posiada ona tyle interpretacji ilu słuchaczy. Począwszy od wyznania samotnego człowieka, poprzez poruszenie tematu aborcji, nieszczęśliwą miłość, a na zmaganiach dziecka kończąc. Właśnie to stanowi esencję tej piosenki, moim zdaniem również całego zespołu. Każdy odbiorca jest w stanie się z nią utożsamić i stworzyć własną, niepowtarzalną oraz pełną swojego „ja” interpretację. Tym właśnie The Smashing Pumpkins potrafiło przekonać do siebie miliony fanów i dlatego właśnie warto odkopać oraz bliżej przyjrzeć się ich twórczości. Dla niesamowitych wrażeń muzycznych jak i tekstowych.

Adrianna Sałecka
ada.sal@o2.pl

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek