Przejdź do głównej zawartości

Strzeż się Utopka! O śląskich mitach i przesądach.


Czarny kot codziennie przebiega mi drogę (głównie po to, żebym dała mu jeść), lusterko stłukłam niejednokrotnie, bo jestem niezdarą, a pod drabiną, chcąc nie chcąc, zdarza mi się przejść. Myślałam, że ze znajomości przesądów i wierzeń mogłabym zdać egzamin na piątkę, ale będąc w Wiśle zobaczyłam drewniane rzeźby postaci z legend śląskich i ze smutkiem stwierdziłam, że mam straszne braki. To wszystko skłoniło mnie do tego, by poszukać głębiej i poznać jak najwięcej guseł i przesądów, skupiając się nie na tym, co wszystkim znane, czyli owym czarnym kocie, a na tym, co powstało u nas, na Śląsku.

Driada - rzeźba autorstwa Anny Urbaniak

Regionalne zabobony, podobnie jak niegdyś mity u Greków czy Rzymian, to nic innego jak opowieści tworzone przez lud by wytłumaczyć otaczający  świat. Trzeba przyznać, że człowiek to cudowna istota o niesamowitym umyśle – o ileż prostsze byłoby przecież „naukowe” wyjaśnienie zjawisk, niż tworzenie do nich specjalnej legendy, postaci wraz ze wszystkimi ich atrybutami oraz ich niezwykłych mocy. Wiadomo oczywiście, że dziś w Grecji już nikt nie tłumaczy sobie zmian pór roku wycieczką Persefony do Hadesu, a u nas nikt nie wierzy już w Utopka, jednak przesądy, choć nie traktowane jako święte prawa, przetrwały w postaci chociażby powiedzeń. Beboka wszyscy znają, a co z innymi stworami?

Utopek/Utopiec
Według starych podań istnieje wytłumaczenie, czemu ludzi tak bardzo ciągnie do wody i dlaczego jest tyle przypadków utopień – wszystkie te wypadki są dziełem Utopka. A kim właściwie on jest? Otóż postać ta mieszka w wodzie, w przejrzystym kryształowym pałacu wraz ze swoją partnerką, ale że nie mają swoich dzieci, wabią cudze – ludzkie do siebie, dorosłych natomiast zabierają na służbę.

Sposobów na przyciągnięcie do siebie mają wiele – rozwieszają wstążki nad wodą, nęcące dzieci, wieszają pończoszki na krzewach, by sprowadzić kobiety. Chociaż tak po głębszym namyśle nasuwa mi się spostrzeżenie, że gdyby Utopki chciały dzisiaj zapolować, za pomocą pończochy nałapałyby więcej mężczyzn, którzy zapragnęliby znaleźć właścicielkę pozostawionej części garderoby.

Istnieje wiele opowieści o Utopku, a jedna z nich głosi, że pewien chłop, który zbłądził z drogi, znalazł się nad Odrą. Nie umiał wydostać się z zarośniętego miejsca, postanowił więc przespać się na ziemi. Naraz zjawił się mężczyzna, który miał mu pomóc dostać się do domu, jednak jak się później okazało, zaczął prowadzić nieszczęśnika wprost do wody, aż ten stracił czapkę. Kiedy zaczął jej szukać, postać pożyczyła mu swoją, aby ten był cicho. Zagłębiali się coraz bardziej, aż chłop zorientował się, z kim ma do czynienia i przeżegnał się, a wtedy nagle znalazł się na suchym lądzie. Następnego dnia nic nie pamiętał, ale wszystko przypomniała mu woda kapiąca z czapki, którą postanowił wyrzucić do Odry aby nie kusić już Utopka. Gdybyście kiedyś wrócili do domu za późno lub dopiero następnego dnia, albo obudzili z mokrym nakryciem głowy obok – nie dajcie sobie wmówić, że za dużo wypiliście. To na pewno był Utopek!

Utopiec – rzeźba autorstwa Grzegorza Michałka

Magia Wielkiego Piątku
Przeglądając wiele opowieści, legend i opisów postaci, zauważyłam, że bardzo często pojawia się tam dzień Wielkiego Piątku. Musi być to zatem dzień magiczny.

Według śląskich zabobonów to właśnie wtedy  szczęśliwcy urodzeni w niedzielę mogą znaleźć kwiat paproci. Tylko im dane będzie go zobaczyć, a magia kwiatu da im mądrość, wiedzę, a ich oczom ukażą się skarby ukryte w podziemiach. Jedyny warunek to zakaz chwalenia się komukolwiek zdobyczą. W przeciwnym razie nie tylko stracą nowo nabyte zdolności, ale także sprowadzą na siebie nieszczęście.

Wielki Piątek przyciąga też wielkie skarby. Zakopane niegdyś przez ludzi ogromne majątki w ten dzień równo o północy są szczególnie widoczne. Mówi się, że „pieniądze gorą”. Każdy, kto to zauważy, może zabrać skarb, jednak nie może przy tym wypowiedzieć ani słowa. Pewien chłop, który rzeczywiście znalazł skarby, znał zasady i był w stanie nawet zaniemówić, choć miał w zwyczaju wiele mówić – najczęściej kląć. Już prawie był na finiszu, już miał bogactwa w ręce, gdy wymsknęło mu się: „Ani diabli mi już tego nie wydrzą!”. Huknęło, zrobiło się ciemno, a sam nieszczęśnik został na polanie leżąc na wpół żywy i cały poparzony. Niesamowite, jak dosłownie realizuje się tutaj sentencja „milczenie jest złotem”.

Czarna Książka
Ślązacy mają nawet swoją wersję magicznej księgi, a jest nią Czarna Książka. Według podań, ten, kto ją posiada, może czynić czary, zazwyczaj na własną korzyść, ale jeśli ktoś niepowołany ją przeczyta, wtedy przylecą złe duchy. Księgi nie da się zniszczyć, nawet poprzez wrzucenie do ognia.

Jako posiadaczy tego artefaktu często wymienia się owczarzy. Jeden z nich, o którym wszyscy wiedzieli, że Książkę trzyma w swoim domu, miał bardzo piękny sad. Nikt nigdy nie odważył się ukraść nawet jednego jabłka ze strachu przed czarami. Jednemu nierozsądnemu jednak przyszło to kiedyś do głowy i przeskoczył przez płot. Kiedy tylko dotknął drzewa, znieruchomiał i nie mógł się ruszać aż do rana. Wtedy przyszedł owczarz, zbił go kijem i dopiero po tym uwolnił. To zdarzenie sprawiło, że już nikt nigdy nie chciał igrać z tym człowiekiem.

Strzyga
Strzyga jest to stwór straszny. Ma dwa rzędy zębów, a jej ulubionym zajęciem jest wysysanie krwi ludzkiej – najbardziej podobno smakuje jej dziecięca. Według niektórych źródeł te zjawy mają również dwa serca i dwie dusze. Są to żywe trupy.

Gniotka lub Mora
Jest również wytłumaczenie dla tego stanu, kiedy budzimy się nagle w nocy i nie potrafimy się ruszyć. Wszystko to sprawka Gniotki – baby, która zostawiła gdzieś ciało oparte o płot, ścianę czy słup, a duszą idzie gnieść człowieka. Jest to dla niej stan nieświadomy. Jedynym sposobem na wytrącenie jej z transu jest obrócenie jej martwego ciała. Samemu „gnieceniu” zapobiec można za to obiecując babie coś słodkiego – na przykład placek, po który Mora przyjdzie rano.

Przesądy
Pewnie wielu z Was zna przesądy albo wytłumaczenia na różnego rodzaju zjawiska. Ja na przykład lubię sobie powtarzać, że cokolwiek mnie swędzi, to jest to „na pieniądze”. Okazało się, że nawet to nie wzięło mi się znikąd. Według tradycji prawa dłoń świerzbi, gdy będzie trzeba wydać pieniądze, lewa za to, gdy mamy je otrzymać.

Swędzące oko również nie jest bez znaczenia – „lewe śmiewe, prawe łzawe”. Chociaż, jak doczytałam, najczęstszą przyczyną swędzenia czegokolwiek jest to… „żebyś się poskrabał”.
Zachowanie zwierząt też ma znaczenie – jeśli jesteśmy w sąsiedztwie myjącego się kota, módlmy się, żeby nie spojrzał na nas jako pierwszych, bo będzie to oznaczało, że jako pierwsi dostaniemy baty. Piejąca kura z kolei zwiastuje nieszczęście, a wyjący pies zapowiada śmierć.

Wiele się ostatnio rodzi dzieci, przytoczę więc przesąd mówiący o tym, że jeśli dziecko głośno płacze przy chrzcie, oznacza to, że będzie miało dobry głos. Szczególne szczęście w życiu przepowiada się, jak już wcześniej wspomniałam, dzieciom urodzonym w niedzielę.

Bebok – praca zbiorowa

To tylko mały wycinek wierzeń i zabobonów śląskich. Jak widać, nie potrzebujemy cudzych legend, bo nasze są tak samo interesujące, będąc przy tym czasami bardzo drastycznymi. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z górnośląską tradycją i przesądami –  miejmy nadzieję, że zaowocuje to powstaniem jakichś ciekawych książek, na przykład horrorów. A może po prostu będą one dobrym sposobem na utrzymywanie posłuszeństwa dzieci i wspaniałą wymówką na przyjście po pijaku z mokrą czapką.

Wszystkie zdjęcia zostały zrobione w Wiśle w Alei Legend i Podań Śląska Cieszyńskiego

Źródła:
1.      Przywara M., Przywiarki, czyli przesądy i zabobony ludu polskiego na Górnym Śląsku, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1967.

Marta Szybiak
martamszybiak@gmail.com
Zdjęcia: Marta Szybiak

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek