Czarny kot codziennie
przebiega mi drogę (głównie po to, żebym dała mu jeść), lusterko stłukłam
niejednokrotnie, bo jestem niezdarą, a pod drabiną, chcąc nie chcąc, zdarza mi
się przejść. Myślałam, że ze znajomości przesądów i wierzeń mogłabym zdać
egzamin na piątkę, ale będąc w Wiśle zobaczyłam drewniane rzeźby postaci z
legend śląskich i ze smutkiem stwierdziłam, że mam straszne braki. To wszystko
skłoniło mnie do tego, by poszukać głębiej i poznać jak najwięcej guseł i
przesądów, skupiając się nie na tym, co wszystkim znane, czyli owym czarnym
kocie, a na tym, co powstało u nas, na Śląsku.
Regionalne
zabobony, podobnie jak niegdyś mity u Greków czy Rzymian, to nic innego jak
opowieści tworzone przez lud by wytłumaczyć otaczający świat. Trzeba przyznać, że człowiek to
cudowna istota o niesamowitym umyśle – o ileż prostsze byłoby przecież
„naukowe” wyjaśnienie zjawisk, niż tworzenie do nich specjalnej legendy,
postaci wraz ze wszystkimi ich atrybutami oraz ich niezwykłych mocy. Wiadomo
oczywiście, że dziś w Grecji już nikt nie tłumaczy sobie zmian pór roku
wycieczką Persefony do Hadesu, a u nas nikt nie wierzy już w Utopka, jednak
przesądy, choć nie traktowane jako święte prawa, przetrwały w postaci chociażby
powiedzeń. Beboka wszyscy znają, a co z innymi stworami?
Utopek/Utopiec
Według
starych podań istnieje wytłumaczenie, czemu ludzi tak bardzo ciągnie do wody i
dlaczego jest tyle przypadków utopień – wszystkie te wypadki są dziełem Utopka.
A kim właściwie on jest? Otóż postać ta mieszka w wodzie, w przejrzystym
kryształowym pałacu wraz ze swoją partnerką, ale że nie mają swoich dzieci, wabią
cudze – ludzkie do siebie, dorosłych natomiast zabierają na służbę.
Sposobów
na przyciągnięcie do siebie mają wiele – rozwieszają wstążki nad wodą, nęcące
dzieci, wieszają pończoszki na krzewach, by sprowadzić kobiety. Chociaż tak po
głębszym namyśle nasuwa mi się spostrzeżenie, że gdyby Utopki chciały dzisiaj
zapolować, za pomocą pończochy nałapałyby więcej mężczyzn, którzy zapragnęliby
znaleźć właścicielkę pozostawionej części garderoby.
Istnieje
wiele opowieści o Utopku, a jedna z nich głosi, że pewien chłop, który zbłądził
z drogi, znalazł się nad Odrą. Nie umiał wydostać się z zarośniętego miejsca,
postanowił więc przespać się na ziemi. Naraz zjawił się mężczyzna, który miał
mu pomóc dostać się do domu, jednak jak się później okazało, zaczął prowadzić nieszczęśnika
wprost do wody, aż ten stracił czapkę. Kiedy zaczął jej szukać, postać pożyczyła
mu swoją, aby ten był cicho. Zagłębiali się coraz bardziej, aż chłop
zorientował się, z kim ma do czynienia i przeżegnał się, a wtedy nagle znalazł
się na suchym lądzie. Następnego dnia nic nie pamiętał, ale wszystko
przypomniała mu woda kapiąca z czapki, którą postanowił wyrzucić do Odry aby
nie kusić już Utopka. Gdybyście kiedyś wrócili do domu za późno lub dopiero
następnego dnia, albo obudzili z mokrym nakryciem głowy obok – nie dajcie sobie
wmówić, że za dużo wypiliście. To na pewno był Utopek!
Utopiec – rzeźba autorstwa Grzegorza Michałka
Magia Wielkiego Piątku
Przeglądając
wiele opowieści, legend i opisów postaci, zauważyłam, że bardzo często pojawia
się tam dzień Wielkiego Piątku. Musi być to zatem dzień magiczny.
Według
śląskich zabobonów to właśnie wtedy
szczęśliwcy urodzeni w niedzielę mogą znaleźć kwiat paproci. Tylko im
dane będzie go zobaczyć, a magia kwiatu da im mądrość, wiedzę, a ich oczom
ukażą się skarby ukryte w podziemiach. Jedyny warunek to zakaz chwalenia się
komukolwiek zdobyczą. W przeciwnym razie nie tylko stracą nowo nabyte
zdolności, ale także sprowadzą na siebie nieszczęście.
Wielki
Piątek przyciąga też wielkie skarby. Zakopane niegdyś przez ludzi ogromne majątki
w ten dzień równo o północy są szczególnie widoczne. Mówi się, że „pieniądze
gorą”. Każdy, kto to zauważy, może zabrać skarb, jednak nie może przy tym
wypowiedzieć ani słowa. Pewien chłop, który rzeczywiście znalazł skarby, znał
zasady i był w stanie nawet zaniemówić, choć miał w zwyczaju wiele mówić –
najczęściej kląć. Już prawie był na finiszu, już miał bogactwa w ręce, gdy
wymsknęło mu się: „Ani diabli mi już tego nie wydrzą!”. Huknęło, zrobiło się
ciemno, a sam nieszczęśnik został na polanie leżąc na wpół żywy i cały
poparzony. Niesamowite, jak dosłownie realizuje się tutaj sentencja „milczenie
jest złotem”.
Czarna Książka
Ślązacy
mają nawet swoją wersję magicznej księgi, a jest nią Czarna Książka. Według
podań, ten, kto ją posiada, może czynić czary, zazwyczaj na własną korzyść, ale
jeśli ktoś niepowołany ją przeczyta, wtedy przylecą złe duchy. Księgi nie da
się zniszczyć, nawet poprzez wrzucenie do ognia.
Jako
posiadaczy tego artefaktu często wymienia się owczarzy. Jeden z nich, o którym
wszyscy wiedzieli, że Książkę trzyma w swoim domu, miał
bardzo piękny sad. Nikt nigdy nie odważył się ukraść nawet jednego jabłka ze
strachu przed czarami. Jednemu nierozsądnemu jednak przyszło to kiedyś do głowy
i przeskoczył przez płot. Kiedy tylko dotknął drzewa, znieruchomiał i nie mógł
się ruszać aż do rana. Wtedy przyszedł owczarz, zbił go kijem i dopiero po tym uwolnił.
To zdarzenie sprawiło, że już nikt nigdy nie chciał igrać z tym człowiekiem.
Strzyga
Strzyga
jest to stwór straszny. Ma dwa rzędy zębów, a jej ulubionym zajęciem jest
wysysanie krwi ludzkiej – najbardziej podobno smakuje jej dziecięca. Według
niektórych źródeł te zjawy mają również dwa serca i dwie dusze. Są to żywe
trupy.
Gniotka lub Mora
Jest
również wytłumaczenie dla tego stanu, kiedy budzimy się nagle w nocy i nie
potrafimy się ruszyć. Wszystko to sprawka Gniotki – baby, która zostawiła
gdzieś ciało oparte o płot, ścianę czy słup, a duszą idzie gnieść człowieka.
Jest to dla niej stan nieświadomy. Jedynym sposobem na wytrącenie jej z transu
jest obrócenie jej martwego ciała. Samemu „gnieceniu” zapobiec można za to
obiecując babie coś słodkiego – na przykład placek, po który Mora przyjdzie
rano.
Przesądy
Pewnie
wielu z Was zna przesądy albo wytłumaczenia na różnego rodzaju zjawiska. Ja na
przykład lubię sobie powtarzać, że cokolwiek mnie swędzi, to jest to „na
pieniądze”. Okazało się, że nawet to nie wzięło mi się znikąd. Według tradycji
prawa dłoń świerzbi, gdy będzie trzeba wydać pieniądze, lewa za to, gdy mamy je
otrzymać.
Swędzące
oko również nie jest bez znaczenia – „lewe śmiewe, prawe łzawe”. Chociaż, jak
doczytałam, najczęstszą przyczyną swędzenia czegokolwiek jest to… „żebyś się
poskrabał”.
Zachowanie
zwierząt też ma znaczenie – jeśli jesteśmy w sąsiedztwie myjącego się kota,
módlmy się, żeby nie spojrzał na nas jako pierwszych, bo będzie to oznaczało,
że jako pierwsi dostaniemy baty. Piejąca kura z kolei zwiastuje nieszczęście, a
wyjący pies zapowiada śmierć.
Wiele
się ostatnio rodzi dzieci, przytoczę więc przesąd mówiący o tym, że jeśli
dziecko głośno płacze przy chrzcie, oznacza to, że będzie miało dobry głos.
Szczególne szczęście w życiu przepowiada się, jak już wcześniej wspomniałam,
dzieciom urodzonym w niedzielę.
Bebok – praca zbiorowa
To
tylko mały wycinek wierzeń i zabobonów śląskich. Jak widać, nie potrzebujemy
cudzych legend, bo nasze są tak samo interesujące, będąc przy tym czasami
bardzo drastycznymi. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z górnośląską
tradycją i przesądami – miejmy nadzieję,
że zaowocuje to powstaniem jakichś ciekawych książek, na przykład horrorów. A
może po prostu będą one dobrym sposobem na utrzymywanie posłuszeństwa dzieci i
wspaniałą wymówką na przyjście po pijaku z mokrą czapką.
Wszystkie
zdjęcia zostały zrobione w Wiśle w Alei
Legend i Podań Śląska Cieszyńskiego
Źródła:
1. Przywara
M., Przywiarki, czyli przesądy i zabobony
ludu polskiego na Górnym Śląsku, Instytut Śląski w Opolu, Opole 1967.
Marta
Szybiak
martamszybiak@gmail.comZdjęcia: Marta Szybiak