W marcu bieżącego roku
świat nauki pożegnał Stephena Hawkinga – wybitnego astrofizyka, kosmologa i
fizyka teoretycznego. Człowieka niezwykłego, którego umysł przekraczał bariery
sparaliżowanego ciała.
Życie
brytyjskiego kosmologa powinno było wyglądać bajecznie, bowiem przed młodym i
zakochanym naukowcem stała otworem kariera wybitnego matematyka i fizyka. Nieoczekiwanie
nad realizacją tych planów zawisła diagnoza ciężkiej choroby, która – pozornie
– brzmiała jak wyrok zamykający wszelkie drogi rozwoju.
Badacz był jednak zbyt inteligentny, by całkowicie przejąć się barierami, które
stawiała przed nim niepełnosprawność ciała. Szczęśliwie dla nauki, granic nie
znał jego umysł. Historia Stephena Hawkinga była gotowym scenariuszem na film,
co słusznie dostrzeżono także w Hollywood.
Granica ciała, nie
umysłu
W
wieku 21 lat u naukowca dość przypadkowo wykryto stwardnienie zanikowe boczne.
Jest to schorzenie, w wyniku którego grupy komórek nerwowych, odpowiedzialne za
zależną od woli pracę mięśni, ulegają stopniowemu wyniszczeniu. Z czasem
pojawiają się objawy paraliżu ciała oraz problemy z przełykaniem i oddychaniem.
Dla aktywnego fizycznie młodego mężczyzny i jego najbliższych diagnoza była
druzgocąca. Lekarze dawali mu co najwyżej dwa lub trzy lata życia. Choroba krok
po kroku paraliżowała ciało Hawkinga, wpędzając go w problemy psychiczne. Mimo
to, z pomocą rodziny i przyjaciół, naukowiec nie poddał się. Nie zrobił tego
nawet wtedy, gdy z powodu powikłań po zapaleniu płuc konieczna była
tracheotomia. Zabieg pozbawił kosmologa głosu, co razem z całkowitym paraliżem
ciała spowodowało, że astrofizyk musiał komunikować się ze światem za pomocą
komputera i syntezatora głosu.
Czarne nie jest czarne
Fizyka
teoretyczna, którą zajmował się Stephen Hawking, ma to do siebie, że wizje
naukowców powstające w jej ramach bywają niemożliwie abstrakcyjne. Nic w tym
dziwnego, gdy sprawy dotyczą osobliwości, które pozostają dla astronomów ciągle
niepotwierdzonymi empirycznie domysłami. Profesor Hawking również dołożył parę
„kamyczków” do tego naukowego „ogródka”. W swojej najsłynniejszej teorii
brytyjski kosmolog stawiał tezę, że czarne dziury nie powinny być obiektami
doskonale czarnymi, gdyż – zdaniem naukowca – tajemnicze obiekty emitują
promieniowanie cieplne, zwane promieniowaniem Hawkinga, i po pewnym czasie
dosłownie znikają.
Mówić „po ludzku” o
„nieludzkich” rzeczach
Kto
choć raz zetknął się z naukowymi publikacjami dotyczącymi szeroko pojętej
fizyki, wie najlepiej, że dla przeciętnego człowieka owe prace przypominają
raczej tajniki czarnej magii. Stephen Hawking doskonale rozumiał ten
komunikacyjny problem i – jak często opowiadał – chciał mówić i pisać o
skomplikowanych teoriach w sposób prosty i przyjemny. Idealnym przykładem na
to, że o fizyce można rozprawiać przystępnym językiem, okazała się jego
najsłynniejsza książka pt. Krótka historia czasu, która stała się
światowym bestsellerem. Oprócz tego kosmolog występował także w programach
popularnonaukowych i dokumentalnych, dzięki którym udowadniał, jak bardzo
pragnie dzielić się swoją wiedzą i propagować naukę.
Gwiazda nie tylko nauki
Życie
Stephena Hawkinga stało się inspiracją także dla świata rozrywki i
kinematografii. Postać naukowca pojawiała się w popularnych serialach, m.in. w Star
Treku oraz w kultowych animacjach – Futuramie i The Simpsons.
W 2014 roku z powodzeniem zrealizowano również film pt. Teoria wszystkiego,
opowiadający o życiu brytyjskiego fizyka. Produkcja została doceniona przez
ekspertów, jednak szczególną uwagę wszystkich zwrócił odtwórca głównej roli –
Eddie Redmayne. Bezbłędna kreacja słynnego naukowca przyniosła aktorowi Oscara,
Złoty Glob oraz nagrody BAFTA i Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych.
Koniec i początek
Stephen
Hawking zmarł 14 marca 2018 roku w wieku 76 lat. „Na złość” lekarzom i chorobie
przeżył 50 lat więcej niż diagnozowano, dzięki czemu stał się najdłużej żyjącą
osobą cierpiącą na stwardnienie zanikowe boczne. Mimo swojej niepełnosprawności
słynny naukowiec przekornie przełamywał stawiane granice i marzył o rzeczach
wielkich. Jedną z nich była podróż w kosmos, co zastąpić musiało jedynie
chwilowe wprowadzenie kosmologa w stan nieważkości. Dzisiaj zapewne Stephen
Hawking zrealizował swoje plany i patrzy na ukochany Wszechświat bez żadnych
ograniczeń – być może przez pryzmat teorii wszystkiego, którą tak bardzo
pragnął odkryć.
Monika
Góra
m.gora95@o2.pl
Zdjęcie
– Photo Credit: (NASA/Paul E. Alers)
Źródła:
1. Brief Biography
(www.hawking.org.uk/about-stephen.html);
2. P.
Cieśliński, O. Woźniak: Niezwykłe przypadki
Stephena Hawkinga. „Astronomia. Karol Wójcicki
oprowadza po letnim niebie”. Nr 2/2017;
3.
T. Rożek: Fizyk, który nie znał granic. „Gość Niedzielny”. Nr 12/2018;
4. Teoria wszystkiego (www.filmweb.pl/film/Teoria+wszystkiego-2014-691862/awards).