Z
pewnością większość z nas usłyszała choć raz w życiu zdanie: „Odpuść, nie
warto”.
I choć w środku korci nas, by kontynuować rozmowę czy kłótnię, instynktownie wiemy, że ustąpienie komuś jest najlepszym wyjściem. Pozostaje jednak pytanie, kiedy warto odpuścić, a kiedy walczyć dalej?
I choć w środku korci nas, by kontynuować rozmowę czy kłótnię, instynktownie wiemy, że ustąpienie komuś jest najlepszym wyjściem. Pozostaje jednak pytanie, kiedy warto odpuścić, a kiedy walczyć dalej?
W dzisiejszych czasach
odpuszczenie błędnie mylone jest z poddawaniem się i tchórzostwem. Nie jest ono
jednak przyznaniem się do winy czy pokazaniem swojej słabości, wręcz
przeciwnie. Gdy pozwolimy sobie na kapitulację w sytuacjach, które mogą nas
przerosnąć, lub w niesprzyjających nam okolicznościach, uświadamiamy sobie
naszą wartość i siłę oraz, że nie boimy się poniesienia porażki.
„Walka
uniknięta, to walka zwyciężona” – Bruce Lee
Zdarzają się w naszym
życiu sytuacje, gdy prowadzimy z kimś rozmowę, dochodzi do wymiany argumentów i
kiedy chcemy przejść do meritum, nasz rozmówca wciąż upiera się przy swoim
zdaniu i przeciąga rozmowę, gdy tak naprawdę wszystko już zostało powiedziane.
W takiej chwili, zamiast wdać się ponownie w żarliwą dyskusję, warto odpuścić atak
i pozwolić opozycji tryumfować. Taka słowna walka jest bezsensowna, gdyż nie
prowadzi do żadnego konkretnego celu, a ponadto może spowodować większy rozłam
między rozmówcami.
„Słabi
nigdy nie potrafią przebaczać. Przebaczenie jest cnotą silnych”
Słowa, które
wypowiedział kiedyś Mahatma Gandhi mają równie wielką moc i dzisiaj. Odpuszczenie
jest przecież formą przebaczenia. Gdy jesteśmy przez kogoś atakowani – czy to
twarzą w twarz, czy w Internecie poprzez raniące komentarze lub zdjęcia – nie
możemy kontratakować. Mądrzejszym i skuteczniejszym rozwiązaniem jest
ugryzienie się w język i brak reakcji. Trzeba wtedy wybaczyć naszym wrogom to,
jak nas potraktowali i pokornie ruszyć dalej. Trudno w to uwierzyć, ale dzięki
temu hartujemy naszego ducha a jednocześnie czujemy się lżej.
Takie zachowania możemy
zaobserwować wśród dzisiejszej młodzieży. Tempo rozwoju zainteresowania social
mediami sprawiło, iż młode pokolenie nabrało większej pewności siebie, niestety
tylko w świecie wirtualnym. Przekleństwa, ordynarne słowa, raniące komentarze –
to tylko niewielkie przykłady braku ogłady na łamach Internetu. Co bardziej
szokujące, większość z nich robi to z pełnym przekonaniem, że przecież mówiąc
prawdę nie robi nikomu krzywdy. Szkoda tylko, że nie mają odwagi zrobić tego w
rzeczywistym świecie. Ukrywają się za komunikatorami, często fałszywymi
profilami, i bawią się kosztem innych.
Negatywne
emocje i ich skutki
Emocjami, które
najczęściej oddziałują na nasze zachowanie, są zazdrość, zawiść, złość,
trzymanie urazy. To właśnie one sprawiają, że puszczają nam nerwy i niestety,
nie zwracamy wtedy uwagi na to, że kogoś w afekcie krzywdzimy. Gdy uczucia
przejmują nad nami kontrolę, należy wziąć głęboki oddech, oczyścić głowę z
negatywnych myśli i odpuścić.
Nieraz zdarzyło mi się
zostać skrytykowaną, obrzuconą epitetami w mediach społecznościowych.
Wchodzenie na Facebooka po to, by zobaczyć, jak ktoś podważa moje zdanie nie
przebierając w słowach czy złośliwie dogryza, stało się codziennością. Co
więcej, nigdy nie usłyszałam tych słów powiedzianych mi twarzą w twarz. Nie
pamiętam jednak, bym kiedykolwiek brutalnie zareagowała. Oczywiście, na
początku broniłam się, prostowałam informacje, lecz z czasem przestałam
reagować na wszelkie zadane mi ciosy, a przede wszystkim, nie przejmowałam się
nimi. Całkowicie odpuściłam. Stałam się spokojna i wolna od wszelkich trosk.
Dzisiaj nie zwracam
uwagi na to, co ktoś sobie o mnie pisze czy myśli, skoro nie potrafi powiedzieć
mi tego wprost. Przebaczyłam każdemu i dlatego mogę spać spokojnie. Spróbujcie
tego chociaż raz, a sami przekonacie się, że to prawda.
Katarzyna Michalska
e-mail:
katherine1497@gmail.com
Zdjęcie: Karolina
Kopacz