Pierwsza
współpraca Jennifer Lawrecne z reżyserem Francisem Lawrencem zaowocowała
powstaniem trzech części Igrzysk Śmierci,
świetnym Pierścieniem Ognia oraz
niestety mniej udanymi częściami Kosogłosa.
Tym razem twórcy postanowili zabrać się za tematykę zgoła odmienną, a
mianowicie za kino szpiegowskie.
Czerwona
Jaskółka już od pierwszych zapowiedzi sugerowała, że będzie
filmem mocno związanym z konfliktem na linii Rosja–Stany Zjednoczone. Wydaje się
natomiast, że liczne odniesienia do polityki nie zaszkodziły w utrzymaniu tempa
akcji, równocześnie jednak okazują się one bardzo stereotypowe, co może spłycać wypowiedź całości.
Utracone
marzenie
Główna bohaterka,
Dominika Egorova, to baletnica Teatru Bolszoj, która z powodu niefortunnego
wypadku musi zrezygnować ze swoich marzeń. Dość szybko staje się jasne, że bez
tak dobrze płatnej pracy dziewczyna może stracić mieszkanie, a także opiekę
medyczną dla swojej chorej matki. Wkrótce otrzymuje propozycję od swojego wuja,
aby pracować dla rządu jako tajna agentka, tytułowa jaskółka. Jednym z jej
pierwszych zadań okazuje się szpiegowanie amerykańskiego agenta, Nate’a Nasha. Historia
w filmie w dużym stopniu skupia się na samej Dominice i jej dylematach
moralnych. Warto jednak zauważyć, że nie brakuje scen poświęconych Nate’owi,
dzięki czemu część wydarzeń możemy obserwować z dwóch perspektyw. Historia
przedstawiona w Czerwonej Jaskółce
nie zaskakuje jednak specjalną oryginalnością i posługuje się schematami
utartymi przez wiele wcześniejszych filmów szpiegowskich. Nie brakuje tutaj
scen przesłuchań, tortur, odrobiny romansu oraz dwuznacznych zachowań głównej
bohaterki. Ostateczny zwrot akcji również jest stosunkowo przewidywalny, a po
drodze napotkać można liczne błędy logiczne i drobne niekonsekwencje
scenariuszowe.
Damski
Bourne
Na plus filmu można
zaliczyć dość brutalne, ale jednak bardzo realistyczne sceny akcji. Dominika
nawet przez sekundę nie wykonuje akrobacji niczym James Bond czy agentka Salt. Najbliżej tej ekranizacji
do pierwszej trylogii filmów o Jasonie Bournie, z których wycięto kilka scen
akcji. Nie oznacza to oczywiście, że Czerwona
Jaskółka to nudna produkcja. Reżyser bardzo sprawnie buduje i rozładowuje
napięcie, a także w wyważonych ilościach wprowadza sceny akcji i przemocy, choć
te ostatnie, tak jak pisałem, potrafią być bardzo brutalne i pełne krwi. W
kinie zdarzył mi się nawet moment, w którym odruchowo odwróciłem głowę od
ekranu. Szkoda tylko, że twórcy bardzo stereotypowo podeszli do wizji świata.
Niestety uznali oni, że Rosja koniecznie musi grać tę najgorszą, kiedy Stany
Zjednoczone, mimo że nie pozbawione wad (o których wspomina się trochę na
siłę), uznane są za zdecydowanie bardziej moralne i lepsze.
Sztuka
złudzeń
Czerwona
Jaskółka jak większość filmów szpiegowskich opiera się na
złudzeniach tworzonych przez same postaci. Widzowie muszą natomiast uwierzyć w
to, co na ekranie odgrywają aktorzy. Muszę przyznać, że Jennifer Lawrence
wypada w swojej roli bardzo dobrze. Aktorka przez większość filmu świetnie
uchwyciła twardy i zahartowany charakter Dominiki, jednak pozwala sobie też na
bardziej emocjonalne sceny, w których potrafi zachować umiar. Jeśli po
ostatnich filmach z laureatką Oscara uznaliście, że nie zdoła ona odciąć się od
ról rozhisteryzowanych i zapłakanych bohaterek, to Czerwona Jaskółka może zdecydowanie zmienić wasze zdanie. Równie
dobrze w filmie wypada Joel Edgerton w
roli Nasha – jeśli w jakikolwiek sposób miałbym wyobrazić sobie szpiega
w prawdziwym życiu, to byłby nim właśnie ten bohater. Niestety cała obsada,
łącznie z bardzo utalentowanymi Matthiasem Schoenaertsem i Jeremym Ironsem,
popełnia jeden podstawowy błąd. Mianowicie ich bohaterowie co chwila
zapominają, w jakim języku tak naprawdę mówią. Zrozumiała wydaje się decyzja
twórców, aby dialogi były w języku angielskim. Drażni jednak fakt, że główna
bohaterka momentami wypowiada się z mocno słyszalnym rosyjskim akcentem, aby po
chwili mówić świetnie po angielsku. Nawet w ciągu jednaj rozmowy jest w stanie
kilka razy zmienić swój akcent, a co gorsza nie ma to nic wspólnego z wykonywanymi
przez nią zadaniami. Tyczy się to niemalże każdego bohatera w tym filmie i
sprawia, że widz nie potrafi w pełni
zanurzyć się w wykreowanym przez Lawrence’a świecie.
W ostatecznym
rozrachunku Czerwona Jaskółka to jednak
całkiem przyjemne kino rozrywkowe. Choć może cierpi na brak oryginalności i
pewną niekonsekwencję, to powinna trafić w gusta osób lubiących szpiegowskie
dreszczowce. Ciężko byłoby mi natomiast kogokolwiek przekonać, że jest to produkcja,
którą trzeba obejrzeć. Myślę, że seans filmu można odłożyć do jego emisji w
telewizji, aby zapełnić nim nudny, jesienny wieczór.
Zalety:
+dobre tempo akcji
+dobrze napisani
bohaterowie
+realistyczne sceny
akcji
+gra Jennifer Lawrence
Wady:
-schematyczny i
przewidywalny
-problemy aktorów z
akcentami
-stereotypowe podejście
do relacji Stanów z Rosją
Ocena 6/10
Patryk
Godula
patryk.godula@gmail.com