Przejdź do głównej zawartości

Debiut rodzimej „biblii mody”

Kwestią czasu było podążenie polskiego rynku wydawniczego tropem szlaku międzynarodowych edycji „Vogue’a”, który dotychczas ukazywał się w dwudziestu jeden krajach. Jesteśmy bowiem narodem zazdrosnym, importujemy produkty Reese’s* z Ameryki, ale „Vogue’a” mamy własnego!




Początkowe pięć edycji zagranicznych „biblii mody” zostało wydanych do 1960 roku. Potem przyszła kolej na sukcesywne tworzenie redakcji „Vogue’a” w wielu krajach świata, począwszy od Tajlandii aż po Niemcy. Nasi wschodni sąsiedzi w 2013 roku pozazdrościli Rosjanom ich własnej edycji czasopisma, wybierając na redaktora naczelnego Jonathana Newhouse’a, który miał powiedzieć: „Ukraina jest gotowa na «Vogue’a», Kijów kwitnie, rozrasta się. Silne kręgi domagają się luksusowych produktów i doświadczeń, które «Vogue» może zapewnić”.

Za sobą mamy już premierę pierwszych trzech numerów polskiej edycji najważniejszego pisma kobiecego na świecie, nad którym pieczę sprawuje Filip Niedenthal – syn zdobywcy nagrody World Press Photo, Chrisa Niedenthala. Obok niego skład dopełniają m.in. Małgorzata Bela (editor at large), Daniela Angelli (dyrektor działu mody), Joanna Lorynowicz (zastępczyni redaktora naczelnego), Anda Rottenberg (dyrektor działu kultury) oraz Karolina Gruszecka (szefowa stylistów). Magazyn nie istniałby jednak gdyby nie działania Katarzyny Kulczyk, właścicielki Visterii – wydawnictwa „Vogue Polska”. To ona podjęła współpracę z koncernem Condé Nast Inc., firmą medialną, a zarazem wydawcą magazynów znanych na całym świecie, takich jak „Vogue”, „W”, „Vanity Fair”, „New Yorker” i wielu innych.



Pierwsze koty za płoty
Pierwszy numer do sprzedaży trafił w walentynki bieżącego roku i wywołał ogromną falę nieprzychylnych opinii. Skrytykowano premierową okładkę z Anją Rubik i Małgosią Belą, wykonaną na tle Pałacu Kultury i Nauki – symbolu skrajnie socjalistycznego. Dodatkowo jej (nie)profesjonalne wykonanie – zdjęcie zrobione zostało na wzór tych instagramowych przez Juergena Tellera, znanego z ekscentrycznych i pozornie amatorskich zdjęć – podburzyło nastroje wśród polskich czytelników oraz ich podzieliło. Okładka przedstawia wieżę Eiffla polskiej społeczności oraz, co należy zaznaczyć, polskie modelki. Przecież chodzi właśnie o promowanie polskości, a nie o powielanie schematów zagranicznych edycji. Przychylne komentarze, jak i te nieco mniej w pierwszych godzinach po publikacji zalały Internet. Jednak nie tylko okładka wzbudzała wiele kontrowersji, ale i również sam pomysł postrzegania Polski jako bazarowego kraju warzyw, niespotykanego wyginania kości oraz wciąż obecnego ducha  PRL-u. Odważne, śmiałe, a także kontrowersyjne sesje znane są z włoskiej edycji, kiedy Franca Sozzani poszerzyła „Vogue Italia” o zasięg globalny. Zdjęcia opowiadały historię, choć z początku zakrawały o zgorszenie oraz przekraczały granice przyzwoitości. Jednakże tkwiła w nich estetyka, a wyuzdanie i odwaga poruszały współczesne problemy.



Marketingowy sukces
„Vogue Polska” również chciał wzbudzić w czytelnikach nie tyle emocje, co wywołać dyskusje, które by nagłośniły pierwszy numer. Nie ma lepszej reklamy niż przekazywanie sobie informacji wśród grup otoczenia i marketing magazynu dobrze o tym wiedział. Według specjalistów od publicity istnieje zasada „nieważne, co mówią, ważne, żeby mówili”, i choć mówić można brzydko, w dzisiejszych czasach liczy się rozgłos. W przypadku naszej rodzimej edycji „biblii mody” ta reguła zadziałała. Przewidziany nakład miał wynieść 160 tysięcy egzemplarzy, konieczny jednak był dodruk; łącznie pierwszy historyczny numer „Vogue Polska” wyniósł 181 tysięcy nakładu. Imponująca liczba. „Wprowadzając «Vogue Polska», liczyliśmy się z dużym zainteresowaniem. Już wcześniejsze komunikaty dotyczące tytułu wywołały pozytywne zamieszanie na rynku. Zaprosiliśmy do współpracy Juergena Tellera, bo wiedzieliśmy, że zarówno okładka, jak i cały projekt muszą zostać dostrzeżone, wzbudzić emocje. I to było mocne wejście” – komentuje dla wirtualnemedia.pl Justyna Markiewcz, dyrektor zarządzająca Visterii.

Choć emocje po premierze magazynu delikatnie ostygły, kolejne numery cieszą się równie dużym zainteresowaniem. Na okładce drugiego, marcowego numeru mogliśmy ujrzeć Evę Herzigovą – Czeszkę, która w latach 90. XX wieku była jedną z najpopularniejszych modelek bloku wschodniego. Z kolei kwietniowe wydanie upiększyła Natalia Vodianova – Rosjanka, której pierwszą przygodą z modelingiem była kampania reklamowa perfum Gucci. Uroda słowiańska przejęła prym w polskiej „biblii mody”. „Zanim wyszedł pierwszy numer, redakcję często pytano, kogo pokażemy na okładce, z kim będziemy pracować, jaki będzie polski «Vogue». Odpowiadamy: otwarty, gotowy współpracować z każdym, kto robi coś ciekawego. Płeć, pochodzenie, wyznanie, orientacja, wiek, sprawność lub jej brak, to nie nasze kryteria” – podsumowuje dla wirtualnemedia.pl redaktor naczelny pisma, Filip Niedenthal.
W ciągu roku ukaże się jedenaście wydań magazynu – wszystkie będą ukazywać się sukcesywnie co miesiąc, poza numerem wakacyjnym, lipcowo-sierpniowym.


* Reeses produkuje legendarne, amerykańskie słodycze z masłem orzechowym.


Źródła:
1.    J. Cartner-Morley: From Thailand to Ukraine: a country's in vogue when it has its own Vogue (https://www.theguardian.com/world/2012/dec/19/fashion-vogue-magazine-thailand-ukraine);
2.     J.K.: Trzeci numer „Vogue Polska” w środę w kioskach (http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/trzeci-numer-vogue-polska-na-okladce-natalia-vodianowa);
3.      Ł. Majchrzyk: Okładka pierwszego numeru Vogue Polska to majstersztyk! (https://mobirank.pl/2018/02/13/okladka-pierwszego-numeru-vogue-polska-majstersztyk);
4.      www.vogue.pl

Daria Kałwa
dariakalwa@gmail.com

Zdjęcia: vogue.pl 

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy...

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z ...

Elvis – największa rewolucja kulturalna XX wieku

Każdy o nim słyszał i każdy kojarzy jego wizerunek – niezależnie od tego, czy chodzi o naszych dziadków, rodziców czy młodsze pokolenia. Legenda, marka, rewolucja, a przede wszystkim człowiek, który podbił i zmienił na zawsze kulturę całego świata.   Artyści tworzą coś, co nawet po ich śmierci doskonale funkcjonuje i dzięki temu zapisują się na stałe w ludzkiej podświadomości. Nieśmiertelność może dać muzyka, obrazy, wynalazek. Tymczasem w tym konkretnym przypadku mówi się: „Elvis wiecznie żywy”. Nie tylko jego muzyka – rock and roll, nie tylko strój czy taniec. To stwierdzenie wskazuje, że Elvis Presley nie jest symbolem jednej, konkretnej dziedziny. Wystarczy się rozejrzeć – znajdziemy go niemal wszędzie. Jego podobizny znajdują się na koszulkach, kubeczkach, plakatach, muzykę można usłyszeć w najróżniejszych miejscach, a nawiązania do stylu występowania na scenie dostrzec w wielu filmach. Na świecie można się spotkać z tysiącami jego naśladowców – podczas...