Zero waste to nurt zakładający
produkowanie jak najmniejszej ilości śmieci oraz kreatywne (w tym ponowne)
wykorzystywanie każdej rzeczy, także produktu spożywczego. Jakkolwiek pomysł
może budzić skrajne emocje (choćby ze względu na fakt, że trudno poddawać
recyklingowi śmieci, których większość składa się z kilku różnych elementów),
to warto zastosować odzysk w kwestiach żywieniowych. Wszystko po to, by
wyrzucać jak najmniej jedzenia, a przez to – pieniędzy.
Jak wygląda kwestia gospodarowania
produktami spożywczymi w naszym kraju? Ile rocznie wyrzucamy jedzenia? Warto
mieć świadomość, że niejednokrotnie żywność przeznaczona do utylizacji jest
pełnowartościowa i może śmiało zostać wykorzystana. Czy można coś zmienić? I jak się do tego
zabrać? Dotychczas tym zagadnieniem zajmowały się tylko Banki Żywności. Teraz
tematem zainteresowały się także kraje europejskie, które wprowadzają normy,
mające na celu zmniejszyć niechlubne statystyki wyrzucania jedzenia. Swoją
politykę powoli zmieniają koncerny żywieniowe, a także zwykli ludzie, którzy
chcą trochę zaoszczędzić i mniej marnować. Trend promują również osoby
popularne. Przyznawane są nagrody, ukazują się liczne wydawnictwa traktujące o zero waste. Wszystko po to, by zmieniać
świadomość i wprowadzać lepsze rozwiązania.
Tyle hałasu – jest o co?
Przeciętny Polak wyrzuca 4 kg
pokarmu miesięcznie. Nie wydaje się to być jakąś wielką stratą, prawda? Ale
fakt, że statystyczna rodzina umieszcza w ten sposób w koszu ok. 2,5 tys. zł
miesięcznie, zaczyna przemawiać do naszej wyobraźni. A jeśli dołożyć do tego
informację o tym, że wszyscy razem wyrzucamy rocznie ok. 9 mln ton żywności?
Warto dopowiedzieć, że z tej liczby
aż 7 mln to tony żywności usuwane podczas produkcji, transportu i dystrybucji.
Nadal obowiązują absurdalne normy, narzucające konkretny wygląd danego
produktu, które wykluczają go w ogóle z obrotu.
Wiele hipermarketów stosuj też zasadę, zgodnie z którą duża część warzyw
i owoców jest wycofywana po jednym dniu, nawet jeżeli nie zmieniła się ich
jakość. Na szczęście Unia Europejska podejmuje już kroki mające na celu
korzystne zmiany.
Tak samo jest z datą ważności w
niektórych produktach. Należy zaznaczyć, że rozróżniamy dwa rodzaje: „należy
spożyć do” (czyli do kiedy można coś zużyć bez obaw o świeżość) i „najlepiej
spożyć przed” (do kiedy możemy mówić o minimalnej trwałości produktu). Takie
oznaczenia na suchych produktach (kasza, ryż, mąka) oraz na occie czy oleju nie
mają znaczenia, gdyż są to rzeczy, które odpowiednio przechowywane nie psują
się.
Jak zmienić złe nawyki i zrobić
pyszne danie z niczego?
Po pierwsze, należy zorientować
się, czy przypadkiem nie kupujemy za dużo. Okazuje się, że wiele osób popełnia
ten błąd. Często nadwyżka jedzenia zepsuje się zanim zdążymy ją spożyć. Dlatego
dobrym pomysłem jest robienie listy zakupów. Po drugie, warto robić zakupy na
bieżąco, a nie na zapas. Poza tym zaplanujmy jadłospis na kilka dni, z
uwzględnieniem wykorzystania ewentualnych resztek z poprzednich posiłków. Po co
wylewać niedojedzony rosół z niedzieli, jeśli na jego bazie możemy stworzyć
boską pomidorową na poniedziałek? Okazuje się, że nawet ze zwiędłej sałaty
można zrobić całkiem niezłą przekąskę,
piekąc ją w sosie miodowo-czosnkowym. Inspiracji jest mnóstwo, a
szukać ich możemy w książkach czy w Internecie.
Nie można zapominać o właściwym
przechowywaniu produktów spożywczych, tak, aby jak najdłużej zachowały świeżość
i wartości odżywcze. Okazuje się, że w lodówce na różnych półkach panuje inna
temperatura, a to ma wpływ na produkty, które tam trzymamy. Dlatego warto
ułożyć osobno owoce, warzywa, nabiał i wędliny, bo to także nie jest bez
znaczenia. Dodatkowo zaleca się korzystanie z pojemników wielokrotnego użytku,
które zapobiegają przechodzeniu zapachów oraz wydłużają żywotność jedzenia.
Warto zapoznać się z innymi przydatnymi trickami, których pełno jest w
Internecie.
Sławni kucharze w służbie zero waste
Jeśli „używanie resztek” brzmi
odstręczająco, jak wytłumaczyć fakt, że tyle znamienitych osobistości świata
kulinarnego serwuje dania no waste?
Takie posiłki cieszą się ogromną popularnością ze względu na swoje walory
smakowe i są sprzedawane za zawrotne sumy.
Kucharz byłego prezydenta Baracka
Obamy, Dan Barber, zajmuje się przyrządzaniem potraw typu no waste. Stworzył nawet restaurację, w której serwowano właśnie
takie dania. Współpracował wówczas m.in. z Gordonem Ramsayem i Wojciechem
Modestem Amarem. Gościom podawano posiłki przyrządzone z resztek jedzenia
pobieranych od lokalnych rolników.
Aleksander Baron wykorzystywał odpadki z jednego z programów
kulinarnych i tworzył z nich różne dania. Z okazji jubileuszu programu Kuchnia+ przygotował kolację z samych
resztek, która wprawiła zaproszonych gości w zachwyt.
Może warto spróbować?
W świecie, w którym jeden trend goni drugi, wydawać by się
mogło, że zero waste to
kolejny hipsterski wymysł tych, którzy nie wiedzą już, co mają zrobić ze swoim
życiem. Jednak, gdy przyjrzymy się bliżej temu zagadnieniu, okazuje się
że ta moda może być właściwą odpowiedzią na wszechobecny konsumpcjonizm oraz
erę jednorazówek. Co najbardziej kuszące, mogłaby również stać się wytchnieniem
dla naszego portfela. Istnieje dużo blogów oraz książek, po które warto
sięgnąć, by poznać podstawy zero waste i wprowadzić konieczne zmiany.
Mamy szansę dużo polepszyć w naszych nawykach żywieniowych, nie ponosząc
właściwie żadnych nakładów finansowych. A na ile sposobów może wykorzystać
zaoszczędzone w ten sposób pieniądze czteroosobowa rodzina? Ponadto poszerzymy
nasze horyzonty kulinarne, poznając zdrowe, ciekawe i proste przepisy na
smaczne dania. Jakkolwiek można mieć wątpliwości, czy sprawdzi się poza
aspektem żywieniowym, to niewątpliwie warto wypróbować to zjawisko właśnie pod
tym kątem. Jeżeli nic nie tracimy, a możemy tylko zyskać,
to czemu by nie spróbować?
Justyna Kania
marie.kramer@onet.pl
marie.kramer@onet.pl
Zdjęcie: Joanna Trąbka
Źródła:
- K. Pawlicka, Sztaby
marketingowców pracują nad tym, żebyśmy robili jak największe zakupy
(http://kobieta.interia.pl/kuchnia/news-sztaby-marketingowcow-pracuja-nad-tym-zebysmy-robili-jak-naj,).