Biografie słynnych sportowców
bywają mniej lub bardziej dramatyczne. Niewielu jest jednak zawodników, którzy
doświadczyli tak traumatycznych przeżyć jak Jakub Błaszczykowski. Jego życie
naznaczone jest tragedią, która rozegrała się na oczach Kuby, kiedy miał tylko 11
lat. Ta historia szokuje i porusza, ale to ona ukształtowała go jako człowieka
i jednego z najważniejszych piłkarzy w reprezentacji Polski.
Jakub
Błaszczykowski pochodzi z niewielkiej wsi Truskolasy nieopodal Częstochowy.
Jego przygoda z piłką nożną zaczęła się bardzo wcześnie. Miał zaledwie 7 lat,
kiedy razem z bratem rozpoczęli treningi w częstochowskim Rakowie. W 2002 roku
przeszedł do Górnika Zabrze, jednak nie zagrzał tam miejsca na długo i szybko
wrócił do Częstochowy. Talent chłopaka dosyć niespodziewanie dostrzeżono w
Wiśle Kraków, dzięki czemu Kuba przeszedł z czwartoligowego klubu do drużyny
ówczesnego mistrza Polski, gdzie jego kariera nabrała zawrotnego tempa.
„Nasz Kuba”
W Wiśle Kraków Błaszczykowski spędził raptem 2 lata. Po tym czasie klub
poinformował, że od sezonu 2007/2008 młody zawodnik będzie grał w barwach
Borussii Dortmund. Co ciekawe, wymówienie jego nazwiska sprawiało Niemcom tyle
problemów, iż władze klubu poprosiły go, aby początkowo na koszulkach umieścić
zdrobnienie imienia. Na początku Kuba grał w BVB z innym Polakiem, Euzebiuszem
Smolarkiem, a kiedy w 2010 roku do klubu przybyli Robert Lewandowski i Łukasz
Piszczek, tworzył wraz z nimi słynne polskie trio. Niemieccy kibice sceptycznie podchodzili do
transferu Polaka, ale wkrótce tak bardzo się do niego przywiązali, iż zaczęli
mówić o nim „nasz Kuba”.
Niezłomny charakter
Kariera
Jakuba Błaszczykowskiego rozwijała się szybko i prężnie. Wkrótce stał się
wizytówką polskiej reprezentacji, a także jej kapitanem. Bardzo długo milczał
na temat swojej przeszłości i dopiero w 2010 roku postanowił podzielić się ze
światem szokującą historią, która odcisnęła piętno na jego życiu, ale także
ukształtowała jego charakter. Kiedy był dzieckiem, ojciec zabił jego matkę, a
wszystko rozegrało się na oczach 11-letniego wówczas Kuby. W jednej chwili
stracił oboje rodziców. Nic dziwnego, że w obliczu tak traumatycznego
doświadczenia chłopak utracił zainteresowanie sportem i chciał porzucić
treningi. Na szczęście mógł liczyć na wsparcie rodziny, a przede wszystkim na
brata zmarłej mamy, Jerzego Brzęczka, który swego czasu sam był jedną z
najważniejszych postaci w polskiej reprezentacji. Wujek nie dopuścił do tego,
by siostrzeniec zrezygnował z gry w piłkę nożną. Ostatecznie śmierć mamy nie
pokonała Kuby.
Prawdziwy kapitan
Dziś
Błaszczykowski ma wszystko, czego potrzebuje zawodnik na światowym poziomie. Cechuje
go niezwykły upór i nieposkromiona chęć rywalizacji, a na boisku zawsze daje z
siebie wszystko. W grze nie jest egoistą. Nigdy nie zabiera się do strzału,
jeśli widzi, że któryś zawodnik stoi na lepszej pozycji. Zawsze działa na
korzyść całej drużyny, dlatego nie dziwi to, że to on przez długi czas pełnił
rolę kapitana reprezentacji. Niestety z powodu kontuzji, które uniemożliwiały
mu grę przez pewien czas, w 2014 roku musiał oddać opaskę kapitańską Robertowi
Lewandowskiemu. Nie zmienia to jednak faktu, iż Kuba wciąż cieszy się ogromnym
szacunkiem kibiców. Niedawno rozegrał swój setny mecz w reprezentacji. Był
filarem drużyny podczas Euro 2016, w którym Polacy dotarli do ćwierćfinału, a
także podczas eliminacji do Mistrzostw Świata w Rosji. Samego mundialu być może
nie będzie wspominał najlepiej, ponieważ rozegrał na nim jedynie 45 minut, a
Polacy jako drużyna nie zaprezentowali się ze swojej najlepszej strony. Możemy
mieć jednak pewność, że wciąż będzie solidną podporą polskiej reprezentacji.
Paulina
Dziembała
paulina.dziembala@gmail.com
Zdjęcie:
Sofiia Vetriak