Przejdź do głównej zawartości

Wypaczone szczęście


Kocha, nie kocha, kocha, nie kocha… Kocha! Tyle kwiatów brutalnie rozszarpanych na strzępy. Ogołoconych i zhańbionych w roślinnym świecie. A to wszystko po to, żeby dowiedzieć się, że Bogdan z 5a jednak cię kocha.


Ach, co to były za beztroskie czasy! Głupie płatki dawały tę głupią nadzieję na wymarzony ślub i wielki dom z pięknym ogrodem. Na myślenie o dzieciach było zbyt wcześnie, ale na snucie wspólnych planów z Bogdanem już nie. Dorastanie. Piękny i zazwyczaj niewinny czas. Prawda, że wystarczyło jedno spojrzenie lub cwaniacka zaczepka z jego strony, żeby później myśli nocami uciekały w kierunku dorosłości? Pewnie, że tak. Zwłaszcza gdy on był starszy i zwrócił uwagę na Szarą Myszkę. Ile było tych pytań: kocha czy nie kocha? Najlepiej by było zapytać, no, ale trochę wstyd, więc dlaczego nie poradzić się roślin… Teraz się uśmiechasz pod nosem, wiem, ja też się śmieję na samo wspomnienie, lecz wtedy ta wyliczanka dawała tyle nadziei! Jako dzieciaki mieliśmy nieźle sprane mózgi, ale tak pozytywnie. Potrafiliśmy uwierzyć w coś niemożliwego, nawet w to, że Bogdan z 5a będzie dobrym i wiernym mężem. Jednak w końcu rzeczywistość zaczęła wyglądać nieśmiałym okiem – on kocha Halinę, nie ciebie, mała Aniu. Cóż, bywa.

„Nie noszę Bossa ani Gucci, ja nie Louis, sorry”
Jednak jak to w podstawówce, serce zostało szybko sklejone, a policzki wyschły od gorzkich i słonych łez. Gorzej jest teraz, prawda, przyjacielu? Nie tak łatwo pogodzić się z porażką, jakąkolwiek. Dzisiejszy świat nastawiony jest na zwycięstwo – taka współczesna samozagłada. Boli, nie? Gdy nie stać cię na torebkę z Louis Vuitton, tak bardzo popularną na Instagramie… Kim wtedy jesteś? Nikim przecież. Nie masz butów z Nike, nie istniejesz. Chwila, zapomniałam. Nike powoli się zużywa, wybierz lepiej te za kilka tysięcy, tylko koniecznie daj hasztag firmy, bo inaczej jeszcze ktoś pomyśli, że zostały kupione w CCC. No ale co z tego, czym to wszystko jest, gdy robisz selfie w lustrze zwykłym samsungiem? Żenada! Ja bym się wstydziła, bo jednak Apple to Apple. Urocze jabłuszko, za które niejeden dzieciak dałby się pociąć. Smutno trochę, nie? Bo zaczęły się liczyć inne „wartości”. Wymierzalne i materialne. Chwila, a co z tymi niedotykalnymi? Gdzie się podziało miejsce na uczucia i całą resztę? Ktoś powie, że takie coś dawno wyszło z mody, a ja powiem, że nie. Że nadal się liczą, ale wirtualnie.

I like it!
Wiesz, co dzisiaj decyduje o samoocenie większości z nas? Nie to, że ktoś pochwali na przystanku twoją nową sukienkę, tylko liczba polubień. Nie, nie takich polubień, że ktoś cię naprawdę lubi i szanuje, ale lajków. TYCH lajków, które zawładnęły światem. Zbierz ich jak najwięcej, a wygrasz. Dodaj nowe zdjęcie, a jeśli nie będzie w ciągu godziny stu „lubię to”, to usuń. Jakie znaczenie ma to, że tobie się podoba? Żadne. Przecież jest brzydkie, nie przypadło do gustu widowni. Ciągła rywalizacja i pogoń za czymś totalnie beznadziejnym i obrzydliwym. No, ale dobra, przyznajmy, że jest to fajne uczucie, gdy chociaż na chwilę ktoś zwraca na ciebie uwagę. Tylko że wiesz, co to jest? Nic. Próżnia i pustka, naprawdę. Zastanów się. Ile razy palec wskazujący maltretował ekran telefonu: od dołu w górę, od góry w dół, i tak ciągle. Czasem się skupił, żeby raz bądź dwa stuknąć. Efekt? Lajk. Czasem to nie trwa nawet sekundy. A co jest potem? Potem są kolejne zdjęcia następnych osób, nasze zostaje zapomniane, bo tak naprawdę nie jest to nic istotnego. Tak to właśnie działa. Świat zaatakowała obrzydliwa choroba – wirtualna aura. Sztuczne i bezemocjonalne emocje. Nie ma znaczenia to, że jesteś w czymś dobry. Możesz góry przenosić, ale i tak nikt cię nie zauważy. To otoczenie wypruwa z nas wrażliwość niteczka po niteczce. Liczy się to, kim jesteś w tym popapranym wirtualnym świecie.


Pupa, łydka, gęba. Ale głównie gęba
Tylko że jest pewien problem. Mało kto wie, kim naprawdę jest. Co lubi, a czego wręcz nienawidzi. A nawet jeśli coś lubi, to i tak milczy. Wygodniej jest dostosować się do tych najlepszych, którzy są na górze hierarchii. Być na topie i iść razem z modą. Dlaczego by nie? Zostaniesz w końcu zauważony. Boimy się przyznać do bycia sobą, lepiej skłamać, założyć maskę i tańczyć w rytm grajka, który uwalnia nuty, ale tylko tak, jak on chce. Cóż, tak patrząc na to wszystko, człowiek dochodzi do wniosku, że korzystniej będzie, gdy nie zdejmie maski. Pozostanie incognito dla samego siebie… Tak, to jest rozsądne, bo w innym razie może się okazać, że tak naprawdę jesteś nikim.


W obliczu prawdy
Widzisz, przyjacielu, do czego doszło? Pachnące i kolorowe, czasem brudzące dłonie płatki zostały zamienione na obrzydliwą i bladą pięść, która kurczowo ściska wszystkie cztery palce prócz jednego – kciuka. „Lubię to!”. Nie. Ja tego nie lubię. Nie lubię dzisiejszej rzeczywistości ani ludzi. No bo skąd mieć pewność, że ktoś jest prawdziwy i realny? Skąd mamy wiedzieć, komu ufać, a komu nie? Ssak rozumny, inaczej zwany człowiekiem, gdy czegoś naprawdę chce, to jest zdolny do wszystkiego. Nawet do tego, żeby z zazdrości nie dać lajka pod twoim najnowszym zdjęciem.


Anna Legierska
anna-legierska1@wp.pl


Źródła:
1. W. Gombrowicz: Ferdydurke. 1937, Warszawa.
2. Quebonafide: C’est La Vie (https://www.youtube.com/watch?v=6h0KsyowGrs).


Zdjęcia: pixabay.com

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek