Kapelusz czy czapka, marynarka czy bluza, laska
czy… no właśnie. Z biegiem lat świat zmienił się diametralnie i widać to dobrze
już na pierwszy rzut oka, czyli po ubiorze. Lecz jest to tylko szczyt góry
lodowej. Za zmieniającą się modą idą bowiem zmiany w kulturze, obyciu i życiu
codziennym.
Jak bardzo zmienili się
ludzie na przestrzeni setek lat? A może to nie ludzie się zmienili, a tylko
okoliczności i czas, w którym żyjemy?
Stare czasy
Na
samym początku ustalmy punkt odniesienia. Kiedy wspominamy gentlemana z czasów
XIX–XX wieku powinniśmy mieć przed oczami obraz mężczyzny w dobrze skrojonym
garniturze, z kapeluszem na głowie, który to uchyla, kiedy widzi na ulicy
jegomościa godnego pozdrowienia, a unosi na widok damy. O samej lady także należałoby wspomnieć. Była to
kobieta znająca się na elegancji oraz potrafiąca wdrożyć ją w życie codzienne.
Pełnej garderoby nie sposób wymienić, jednak z bardziej charakterystycznych
elementów godny uwagi był gorset, którego do dzisiaj używają niektóre
miłośniczki wąskiej talii. W tej krótkiej wizualizacji jest jeden mankament.
Jak wiadomo okolice wieku XIX to na Zachodzie czasy kapitalizmu. Co za tym
idzie – obecny i jak najbardziej zgodny z normą jest podział na klasy
społeczne, nie mówiąc już o segregacji rasowej czy niskiej pozycji społecznej
kobiet. Jednak, jak mawiał klasyk, w tym szaleństwie była pewna metoda.
Zbierając już znane fakty, możemy powiedzieć, że gentleman był człowiekiem,
który wywodził się z wysoko postawionej rodziny i od młodych lat poznawał
tajniki dobrego zachowania oraz prowadzenia się. Stać go było na porządne
ubranie czy obcowanie z kulturą, na przykład wyjścia do opery. Mamy zatem już
nasz wzorzec, ale co dokładnie różni przedstawiciela czasów minionych od
człowieka przesiąkniętego popkulturą? Naturalną koleją rzeczy jest rozwój. Wiek
XX zapisał się krwawymi śladami na kartach historii. Zaszło wtedy wiele zmian,
które przeobraziły ogólny podział, królujący aż do XX wieku, na wzrastającą
równość między ludźmi. Człowiek
dobrze ułożony, skupiający się prawie w równej mierze na technice i kulturze to
wytwór kapitalistycznej wizji świata. A wspomniane różnice były gwarantem tego, że mężczyzna poderwie się z
siedzenia, kiedy kobieta będzie chciała zająć sąsiednie miejsce. Dobrym
wyjściem byłoby teraz wymienienie paru zasad etykiety, ale to nie jest żaden
podręcznik savoir vivre’u, a poza tym mogłoby się to wydać mało ciekawe. Skupmy
się więc na tym, dlaczego podobnych reguł się już nie respektuje, czy zostały
po prostu zapomniane.
Co mamy dzisiaj
Patrząc
od góry – kapelusz. Dlaczego go nie uchylamy? Ktoś pochopnie mógłby powiedzieć,
że po prostu już się takich nakryć głowy nie nosi. Nie jest to jednak takie
proste. Otóż najbardziej znany typ kapelusza w XXI wieku to Fedora. Nosili taki
między innymi Al Capone, Michael Jackson czy Harrison Ford jako Indiana Jones.
Jest to nakrycie głowy umieszczane nieco niżej w hierarchii niż cylinder czy
melonik (także znane do dziś, lecz rzadziej stosowane). Z kolei kaszkiet jest
noszony przez większą liczbę osób i właśnie o niego rozbija się cała kwestia.
Był to bowiem element nieodłączny podczas rozgrywek golfowych czy innych
potyczek sportowych. W tym miejscu potrzebna jest krótka charakterystyka.
Wspomniany kaszkiet to element garderoby, zakrywający całkowicie głowę jego
użytkownika oraz posiadający twardy daszek (brzmi znajomo, prawda?). A więc tak
ubierali się golfiści, ale w pewnym momencie w Ameryce zaczęto grać w baseball.
W tym przypadku ubiór podobny jest do dzisiejszego, jaki możemy obserwować na
boiskach całego świata, a przede wszystkim obecna jest czapka baseballowa.
Obejmująca całą głowę do linii uszu, mająca utwardzany daszek. Od końca XIX
wieku przeszła do kultury masowej i stała się standardowym elementem ubioru nawet
ludzi nie znających się na tym wspaniałym sporcie. Na tej podstawie można
postawić tezę, iż etykieta teoretycznie mogłaby dalej obowiązywać, ale jej
elementy przeszły przez wiele stadiów ewolucji i w odniesieniu do obecnych
realiów zostały po prostu zapomniane. Bo można byłoby unosić wspomnianą czapkę na
widok damy (o której przeczytacie za moment) lub wyjść z założenia, że
przechadzanie się po ulicy z odsłoniętą głową jest nieeleganckie. O tym właśnie
wspomina wiele podręczników, których, tak samo jak zasad w nich zawartych, już
się nie używa. Lecz to tylko kwestia ubioru, a co z ogólnym obyciem w
towarzystwie? Idę o zakład, że wielu znana jest zasada przepuszczania kobiety
przez mężczyznę w drzwiach. Tylko że ta piękna maniera, mająca na celu
ułatwienie i umilenie życia płci pięknej, zamieniła się w tzw. „puszczanie
przodem”. Zasada mówiła, że w wypadku, kiedy mężczyzna dociera do drzwi
otwieranych do wewnątrz, a w jego otoczeniu znajduje się przynajmniej jedna
kobieta, powinien ruszyć pierwszy do klamki w celu utorowania drogi damie. W
wypadku drzwi otwieranych do zewnątrz, gentleman miał tak samo wejść pierwszy,
otworzyć drzwi, przechodząc przez nie, i przytrzymać je od drugiej strony.
Miało to na celu zrobienie jak najlepszego przejścia dla kobiety – dzisiaj w kwestii robienia przejścia
damie można często spotkać się z dość poważnym faux pas, polegającym na
przytrzymaniu, często na siłę, drzwi otwieranych na zewnątrz, stania w nich w
tym samym czasie lub (co gorsza)
wyciągania ręki jeszcze z środka pomieszczenia. I nie są to poważne błędy w
etykiecie, ponieważ ona już nie obowiązuje na takiej zasadzie jak dawniej. W
2018 roku o nikim nie będą mówić za plecami z powodu źle otwartych drzwi.
Zdarzają się też sytuacje, w których podobna inicjatywa może być odebrana
negatywnie przez niektóre kobiety.
Co z tym całowaniem
Rok
1918 to ważna data w dziejach Polski. Głównie z powodu odzyskania
niepodległości, ale także z powodu faktu uzyskania przez Polki praw wyborczych.
W tamtym okresie był to bardzo głośny temat, a aktywistki na każdym kroku
walczyły o lepszą pozycję społeczną kobiet na całym świecie. Nie pominęły także
wspominanych przeze mnie zasad. Podstawowe zadanie savoir vivre’u to
wyznaczanie pewnych granic, które ruch feministyczny chciał (i chce nadal)
zacierać. Co w takiej sytuacji ma począć mężczyzna chcący okazać szacunek? Może
przed kobietą otworzyć drzwi, ale jest to ryzykowne. Zdarzyć może się tak (i
jest to anegdota jednego z moich wykładowców), że współczesna dama nie będzie
sobie życzyła, aby otwierano przed nią drzwi, ponieważ sama potrafi zrobić to
bardzo dobrze. Ale są też inne piękne obyczaje, z których coraz mniej ludzi
korzysta. Chodzi oczywiście o ucałowanie wierzchu kobiecej dłoni. Dzisiaj
widujemy takie zachowanie prawie wyłącznie skierowane w stronę starszych
kobiet. Dawniej natomiast taka forma powitania była na porządku dziennym. Więc
dlaczego już nie ma to miejsca? Znam wiele dziewczyn i kobiet, które odpowiedzą
prosto: „Bo nie ma już prawdziwych mężczyzn”. I jest to błąd większy niż
mogłoby się każdej z nich wydawać. Akt podobnego powitania powinien bowiem
wyglądać nieco inaczej. To kobieta powinna zainicjować całą sytuację, unosząc
lekko dłoń w stronę mężczyzny. Powinien być to ruch na tyle jasny w odbiorze,
aby towarzysz miał możliwość jego prawidłowego zinterpretowania, ale też nie
ostentacyjny; natomiast wyrywanie dłoni do pocałunku przez mężczyznę jest
niedopuszczalne. Wynika z tego więc, że „prawdziwi mężczyźni” może i są gdzieś
w tłumie, ale nie daje im się możliwości wykazania. Jest to jednak jak
najbardziej poprawna sytuacja, przynajmniej z punktu widzenia członkiń Związku Pań Domu,
które w 1932 roku omawiały właśnie tę kwestię. Twierdziły one, że zwyczaj ten
nie odpowiada im między innymi ze względu na sytuację, kiedy do pocałunku
składają się coraz to młodsi, nawet chłopcy. Jeśli już pocałunek miał miejsce,
było on źle wykonany, na przykład lądował na paznokciach albo w ogóle do dłoni
nie docierał, a zatrzymywał się milimetry nad nią. Dla wielu zebranych
ubliżający zdał się także fakt, iż chętnie całowano młodsze panny w przeciwieństwie
do dam już starszych. Nie są to wszystkie postulaty przedstawione na rzeczonym
spotkaniu, ale najważniejsza jest konsekwencja, mianowicie aktywistki
uzgodniły, że wspomnianego konwenansu nie należy już stosować, a nawet go
bojkotować.
Na zakończenie
Zmienione nie do poznania, ale na
szczęście nadal są obecne. Jak by nie patrzeć
minęło już około 200 lat od czasów, kiedy królowały zasady etykiety. Oczywistym
jest zatem, że widok cylindra na głowie może wzbudzać więcej emocji i
zdziwienia niż miało to miejsce parędziesiąt lat temu. Jednak niektóre, po
prostu miłe zachowania nadal pozostają żywe. Niektórym współczesna technika
daje możliwość funkcjonowania, na przykład otwarciu partnerce drzwi samochodu
przez towarzysza. Wywodzi się to w prostej linii z otwierania drzwi powozu,
którego już się oczywiście nie używa. Pozostaje nam więc tylko pielęgnować te
dobre maniery, które dzisiaj są nadal jak najbardziej na miejscu, ale żeby to
zrobić, wypadałoby również znać podstawy dobrego zachowania opisane przez
specjalistów nawet wiele lat przed naszym przyjściem na świat.
Kamil Ratajczyk
kamil.ratajczyk@onet.pl
Źródła:
1.M. Rościszewski: Księga
obyczajów towarzyskich;
2.Ł.
Kielban: O całowaniu rączek (www.czasgentlemanow.pl/2012/02/o-calowaniu-raczek/).
Zdjęcie: pixabay