Na
co dzień są zwykłymi ratownikami, na których większość z nas nie zwraca uwagi
na basenie czy nad morzem. Jednakże co dwa lata ściągają koszulki z napisem
„ratownik” i stają do walki o mistrzostwo świata. To nie zwykli pływacy, to
ratownicy sportowo wodni oraz ich prywatna dyscyplina, o której słyszeli tylko
nieliczni. Czas to zmienić.
Czas na nową erę
sportu. Erę, w której wychodzimy poza kanon wszechobecnie nam znanych dyscyplin
sportowych, a z czystej ciekawości zaczynamy poszukiwać czegoś nowego, czegoś,
co nas zainteresuje. Czas pokazać światu coś innego- ratownictwo sportowo
wodne, w którym umiejętnościami wykazuje się młodzież, która swoje początki
miała w ochotniczym ratownictwie. To ich sposób na zostanie mistrzem świata,
równocześnie ratując życia.
Krótka
historia
Ratownictwo sportowo
wodne swoje początki ma już w XVIII wieku w Amsterdamie, gdzie powstały
pierwsze federacje tej dyscypliny. Jednakże największy wpływ na dzisiejszy
kształt tych zawodów miały te powstałe w XIX wieku w Niemczech, a dokładniej w
II Rzeszy. W 1910 roku została założona
Międzynarodowa Federacja Ratownictwa Wodnego (ILS- International Life Saving
Federation). Pierwsze mistrzostwa świata miały natomiast miejsce w 1955 roku i
od tego czasu są rozgrywane zarówno na basenach, jak i otwartych akwenach
wodnych.
Na
czym to polega?
W mistrzostwach świata
w ratownictwie sportowo wodnym biorą udział mężczyźni i kobiety, którzy na co
dzień są członkami stowarzyszenia Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Na zawodach uczestniczą w ośmiu konkurencjach- pięciu indywidualnych i trzech
wyścigach sztafetowych. Do konkurencji indywidualnych zaliczają się: ratowanie
manekina, który po styczności z wodą waży około 70kg, ratowanie manekina w
płetwach, ratowanie manekina w płetwach z „węgorzem”, czyli pasem ratowniczym,
którego lina podczas holowania musi być maksymalnie naciągnięta (konkurencja
rozgrywana zarówno na 100, jak i 200 metrów), pływanie z przeszkodami, w
których uczestnik musi ominąć osiem ustawionych pod wodą przeszkód. W części
grupowej zmagania powtarzają się, a jedyną różnicą, jest współpraca drużyny,
jak w znanej powszechnie sztafecie.
Polscy
reprezentanci
Polska swoje początki w
ratownictwie sportowo wodnym miała na początku lat 70 XX wieku. Już wtedy udało
nam się osiągać sukcesy. Drogę usłaną medalami zapoczątkowała Zofia Krawczyk, a
po niej w latach 80 pałeczkę przejął Wojciech Blechar. Sześć lat temu sukcesy
wróciły. Paweł Szkudlarek najpierw wywalczył wicemistrzostwo świata, a następnie
mistrzostwo. W tym roku polska kadra również osiągnęła wiele sukcesów. O swoich
licznych medalach chwalą się na facebook’owym „fanpejdżu” Poland Rescue Team.
Nasi reprezentanci wygrywają nie tylko w konkurencjach indywidualnych, jak np.
Hubert Nakielski, który zdobył trzecie miejsce, ale i sztafetowych tak jak
cztery dziewczyny, które też otrzymały brązowe medale. Sukcesy zapewniają nam
również juniorzy- młoda Dominika Kossakowska zajęła drugie miejsce. Bez
wątpienia mamy się czym chwalić!
Ratownicy
ratują
Większość z nas potrafi
pływać, stąd też uważamy pracę ratowników na basenach czy nad morzem za zbędną.
Przecież większość czasu tylko siedzą, patrzą na wodę i na kąpiących się ludzi
(o ile nie są to ratownicy ze Skorzęcina, którzy zostali przyłapani na zdjęciu
wpatrzeni w swoje telefony). Na wakacjach nikt nie bierze pod uwagę, że przez
nieostrożność lub lekkomyślność, może dojść do poważnego wypadku, w którym
narazimy swoje albo czyjeś życie. Kto by się przejmował takimi bzdurami, to się
dzieje tylko w filmach. Niestety nie tylko w filmach czy w telewizji. To realny
problem, w którym liczby są przerażająco wysokie. W samym okresie wakacyjnym w
2018r. utonęło ponad 240 osób. Gdzie więc wtedy byli ratownicy? Być może
ratowali wtedy dziecko, któremu mama pozwoliła wejść samemu do wody… Dopóki nas
osobiście nie dotknie tragedia, nie bierzemy pod uwagę, ile dla nas robi taki ratownik.
To właśnie dzięki tym ludziom, liczba utonięć nie jest trzykrotnie większa.
Stąd też pomysł na specjalną dyscyplinę, która sprawia, że ratownicy utrzymują
dobrą formę, szkolą swoje umiejętności. To dla nich motywacja, by być lepszym
ratownikiem, a przy okazji zdobyć medal.
Wsparcie
jest ważne
Mówiąc o ratownictwie
sportowo wodnym przede wszystkich chodzi o samo w sobie ratownictwo. Trzeba
podkreślić jak ważną odgrywa rolę w prawdziwym życiu. Powinniśmy nie tylko
docenić naszych przedstawicieli na mistrzostwach świata, ale i tą młodzież,
która zdaje kursy, by móc pilnować naszego bezpieczeństwa w wodzie. Jeżeli ktoś
myśli, że jest to niemedialna dyscyplina, dlatego nie pokazują jej w telewizji,
myli się. To zawody pływackie połączone z sytuacjami z życia wziętymi. Dzięki rywalizacji
ratowników, mamy gwarancję, że podchodzą na poważnie do swojego zadania i nie
osiadają na laurach. Zainteresujmy się czymś wykraczającym poza całkowicie
podstawowe dyscypliny sportowe, które znajdziemy na każdym kanale w telewizji.
Doceńmy tych młodych ludzi, którzy robią to, co kochają i doskonale im to
wychodzi.
Sport o nazwie
ratownictwo sportowo wodne ma na celu zachęcać ratowników do rozwijania i
doskonalenia swoich umiejętności, utrzymywania kondycji fizycznej i psychicznej
potrzebnej do ratowania życia w wodzie. Uczestnicy zawodów wykazują się
motywacją i demonstrują swoją sprawność. Co dwa lata najlepsi ratownicy z
całego świata mają szansę stanąć do konkursu o tytuł mistrza świata. Jest to
przede wszystkim podkreślenie roli, jaką odgrywa Ruch Ratunkowy i jaki ma wkład
w życie codzienne. Oprócz zawodów, uczestnicy prowadzą również kursy pierwszej
pomocy oraz wykłady, podkreślające odpowiednie zachowanie w wodzie- w jednym z
najbardziej nieokiełznanych żywiołów. Pamiętajmy zarówno o swoim, jak i czyimś
bezpieczeństwie w wodzie oraz o ludziach, którzy o nie dbają.
Dominika Nowak
dominika.nika.nowak@wp.pl
dominika.nika.nowak@wp.pl
Źródła: