Przejdź do głównej zawartości

Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz

Życie każdej osoby zakończy się tak samo, jednak nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje z ludzkim ciałem po śmierci. Plamy opadowe i stężenie pośmiertne to tylko niektóre z następstw zaniku funkcji życiowych.

Jeszcze 40 lat temu antropologia oraz medycyna sądowa nie były tak rozwiniętymi dziedzinami naukowymi jak teraz. Dopiero założona w 1981 roku trupia farma pozwoliła na przeprowadzanie dogłębnych badań dotyczących procesu rozkładu ludzkich zwłok w różnych warunkach. Jest on cechą naturalną i dotyczy każdej istoty żywej, jednak istnieją przypadki osób, które zachowały swoje ciało po śmierci na długie lata.

Co się dzieje z ludzkim ciałem po śmierci?
Mimo że rozkład jest zjawiskiem normalnym, sama myśl o nim może przyprawić o dreszcze. Gdy ciało umiera, jego temperatura spada, w związku z czym pojawiają się plamy opadowe spowodowane zatrzymaniem krążenia. Następuje wysychanie, najszybciej wodę traci rogówka oka. Ciało sztywnieje, a palce u rąk i nóg mogą wydawać się nienaturalnie powykręcane. Następnie rozpoczyna się rozkład zwłok, który obejmuje gnicie oraz autolizę. Autoliza to rozpad komórek, tkanek i całych narządów poprzez chemiczny proces zachodzący za sprawą enzymów wewnątrzkomórkowych. Już kilka godzin po śmierci w wyniku autolizy w organizmie zmarłego zachodzą wyraźne zmiany w strukturze mikroskopowej narządów. Natomiast gnicie jest spowodowane bakteriami gnilnymi oraz fermentacją. Wiąże się z rozkładem tkanek organizmu spowodowanym enzymami bakteryjnymi. Jest procesem kilkuetapowym – na jego przebieg wpływ mają warunki zewnętrzne, takie jak temperatura, wilgotność powietrza oraz stan organizmu przed śmiercią. Mogą one przyspieszać lub hamować proces gnicia.
Pierwszy z ich rozpoczyna się po około 12–16 godzinach. Objawia się zielonkawym odcieniem dolnych części brzucha, co spowodowane jest bliską lokalizacją flory bakteryjnej oraz pęcherzyka żółciowego, którego barwniki zabarwiają sąsiednie narządy. Następnie swój naturalny kolor na zielonkawy zmienia głowa, szyja oraz barki. Powstają tak zwane smugi dyfuzyjne spowodowane przedostaniem się bakterii do naczyń krwionośnych, a to znacznie przyspiesza proces rozkładu i powoduje zielonkawoczarny odcień skóry wzdłuż układu krążenia. Po około 60–72 godzinach od zgonu następuje rozdęcie ciała gazami. Wzrasta ciśnienie w poszczególnych jamach, jelita unoszą się ponad poziom klatki piersiowej, następuje wypchnięcie języka z jamy gardła na zewnątrz oraz wysunięcie gałek ocznych z oczodołów. Ten etap charakteryzuje się wyciekaniem płynu gnilnego z jamy ustnej oraz nozdrzy, a także ześlizgiwaniem się naskórka i włosów z ciała zmarłego. Niekiedy procesom gnilnym towarzyszy również pleśń. Po 2–4 latach pozostają jedynie kości, niektóre chrząstki i ścięgna, a po 5–10 latach zaledwie odtłuszczone i pozbawione okostnej kości.

W służbie nauce początki trupiej farmy
Trupia farma to nic innego jak wyodrębniony teren, na którym prowadzone są badania dotyczące rozkładu ludzkich zwłok. Ciała przechowuje się w różnych warunkach. Badacze zakopują je w ziemi, zanurzają w wodzie lub pozostawiają na powierzchni. W ten sposób naukowcy, biorąc pod uwagę również czynniki zewnętrzne, badają proces rozkładu. W Stanach Zjednoczonych istnieje kilka trupich farm. Najpopularniejszy antropologiczny ośrodek badawczy znajduje się w Knoxville w stanie Tennessee, a jego założycielem jest William M. Bass amerykański antropolog sądowy. W 1980 roku Bass pracował na uczelni jako szef Wydziału Antropologii. Dysponując środkami finansowymi oraz wolnym terenem, stworzył ośrodek zajmujący się badaniem zwłok. Prace prowadził wraz z głodnymi wiedzy studentami. Chcieli oni poznać odpowiedzi na pytania, które dziś są ogólnodostępne, na przykład po jakim czasie ciało zmienia się w szkielet. Pierwszym obiektem badań okazał się 70-letni nałogowy alkoholik, który uzyskał numer identyfikacyjny 1-81. Jego ciało zostało ułożone na betonowej płycie i przykryte drewnianą konstrukcją chroniącą przed drapieżnikami. Wszystkie zwłoki znajdujące się na farmie zostały oddane dobrowolnie. Osoby, które chcą przysłużyć się nauce już za życia, wyrażają pisemną zgodę na uczestnictwo w badaniach antropologicznych lub robią to bliscy zmarłego. Inną metodą pozyskiwania ciał na farmę są państwowe biura lekarzy sądowników, gdzie trafiają niezidentyfikowane zwłoki. Chociaż do dziś trupie farmy budzą kontrowersje, to nie brakuje chętnych osób, które po śmierci chcą wziąć udział w badaniach.

Bez oznak rozkładu
Z biologicznego punktu widzenia ludzkie ciało po śmierci zaczyna ulegać procesowi gnicia. Istnieją jednak techniki, które pozwalają na tymczasowe zatrzymanie lub spowolnienie rozkładu. Jedną z nich jest czasowa konserwacja zwłok polegająca na podaniu do jam ciała płynów dokorpusowych. Taki zabieg czasowo powstrzymuje proces gnicia, czyli ogranicza do minimum zbieranie się gazów oraz konserwuje i osusza narządy, jednocześnie je dezynfekując. Jest to przydatne w momencie wystawienia ciała w kaplicy podczas ostatniego pożegnania oraz w czasie transportu na dalekie odległości. Drugi sposób to balsamacja polegająca na podaniu do układu krwionośnego płynów konserwująco-odkażająco-kosmetycznych. Wtedy ciało jest zakonserwowane i nie gnije, ale przechodzi w stan mineralizacji, czyli wysycha i po kilku latach zamienia się w proch. Istnieją na świecie przypadki zmarłych osób, których ciała zachowały swój naturalny wygląd na długie lata, a nawet wieki bez korzystania z technik konserwacji. Kościół katolicki skatalogował te przypadki i wymienia ich ponad 100. Jedną z takich osób jest Ojciec Pio, który zmarł w 1898 roku, a jego pozostające w dobrym stanie zwłoki po dokładnie 40 latach zostały ekshumowane, poddane konserwacji i wystawione na widok publiczny. Inny przykład stanowi bł. Charbel Makhlouf zakonnik z Lizbony, który zmarł w 1998 roku i zgodnie z zasadami klasztoru został pochowany bez trumny prosto do ziemi, a jego ciało nie poddano balsamacji. Pierwsze otwarcie grobu nastąpiło już rok później – wtedy okazało się, że ciało o. Charbela było nienaruszone i wydzielało cudowny olej. Andrzej Bobola to kolejny przykład zachowanego ciała po śmierci mimo wielkich ran. Jednak nie tylko w chrześcijaństwie zdarzają się takie przypadki. Dashi-Dorzho Itigilov był buddyjskim nauczycielem, zmarł w 1927 roku i zgodnie z własną wolą został pochowany na siedząco w skrzyni, którą później otworzono trzy razy. Ciało okazało się zupełnie nienaruszone procesem rozkładu, do tego jego pozycja pozostała taka sama – jest to niemożliwe ze względu na rozkładające się tkanki. Co więcej, nadal zachowuje ciepło, a po przekłuciu krwawi.

Upływ czasu jest nieuchronny i niesie za sobą nieodwracalne zmiany, chociażby w zdrowiu lub urodzie. Wiąże się ze świadomością przemijania i śmierci, która czeka na każdego człowieka. Chociaż nieczęsto się nad tym zastanawiamy, to przecież nieważne, czy jesteśmy biedni, czy bogaci, wykształceni lub nie – życie każdego z nas kończy się w taki sam sposób. Krótko mówiąc – z prochu powstałeś i w proch się obrócisz.

Dagmara Kotyra
dagmara.kotyra@interia.pl

 Źródła:
1.A. Ragiel: Terminologia funeralna. (www.pcbit.edu.pl/terminologia-funeralna/);
2.Ciało po śmierci. (www.ckm.pl/lifestyle/cialo-po-smierci,7690,1,a.html);
3..H. Długołęcki: Nie tylko owoce gnić mogą... (www.corpusdelicti.umk.pl/index.php/dokumentacja/artykuly-naukowe/100-nasze-artykuly/154-nie-tylko-owoce-gnic-moga);
4.Trupia farma i badania rozkładających się zwłok. (www.kryminatorium.pl/trupia-farma/);
5.Ł. Piątek: Technik zwłok. W prosektorium żywy jest tylko on. (www.menway.interia.pl/meskie-tematy/news-technik-zwlok-w-prosektorium-zywy-jest-tylko-on,nId,1028708,nPack,2);          
6.M. Rigamonti: «Znika trupia bladość. Wygląda jakby spał». Balsamista o swojej pracy. (www.focus.pl/artykul/nieboszczyk-pachnacy-poziomkami-balsamista-o-kulisach-swojej-pracy/);
7.R. Skowronek: Gnicie jako przykład późnych zmian pośmiertnych. (www.kryminalistyka.fr.pl/praktyka_gnicie_02.php);
8.Niezniszczalni – cud natury. (www.vismaya-maitreya.pl/wielcy_ludzie_niezniszczalni_-_cud_natury.html).


Zdjęcie: pixabay

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek