Przejdź do głównej zawartości

Czy lepiej jest liczyć na innych niż na siebie?

Każdy człowiek doświadczył choć raz w życiu zjawiska niemocy. Zastanów się, ile razy czułeś się bezsilny i nie byłeś w stanie wpłynąć na daną życiową sytuację. Po wszelkich dokonanych analizach nie widziałeś żadnego dobrego rozwiązania, a towarzysząca ci bezradność sprawiała, że zostawiałeś sprawy same sobie, bo inne wyjście nie było w twojej opinii możliwe do zrealizowania.

Niektórzy ludzie doświadczają tego uczucia latami. Pozostają bierni, ponieważ twierdzą, że nie mają żadnego wpływu na swój los. Jednocześnie czują się sfrustrowani, zawiedzeni i nieszczęśliwi z powodu jakości swojego życia. Dlaczego funkcjonują w ten sposób? Co blokuje ich przed podjęciem działań, dzięki którym mogliby polepszyć swoje położenie?

Skąd bierze się wyuczona bezradność?
Wyuczona bezradność polega na braku poczucia wewnętrznej kontroli nad swoim życiem. Osoba opiera się tylko na płynących z zewnątrz czynnikach w postaci innych ludzi czy zupełnego zdania się na przypadek. Za wszelkie niepowodzenia obwinia otocznie i nie ma żadnej motywacji do podjęcia jakichkolwiek aktywności, gdyż uważa, że jej sytuacja jest stałą, a podjęcie choćby próby zmiany nie ma żadnego sensu. Osoby, które doświadczają wyuczonej bezradności, z reguły początkowo starały się w jakiś sposób zapobiec negatywnym sytuacjom w swoim życiu. Po wielu nieudanych próbach przezwyciężania swojego losu, doszli jednak do wniosku, że ich życie wcale nie jest zależne od ich czynów. Zjawisko to ma jednak tendencję do przeplatania się bierności z ciągłą nadzieję, stąd też przykładowo żony alkoholików tkwią w swych małżeństwach wiele lat, gdyż prócz bezczynności wierzą one nieustannie w nagłą przemianę swojego partnera, która z biegiem czasu sama nadejdzie.

Jak to się wszystko zaczęło?
Jako pierwszy przyjrzał się temu zjawisku amerykański psycholog Martin Seligman. Sformułował on termin „wyuczonej bezradności” po przeprowadzeniu wielu eksperymentów. Badał on umiejętność unikania wstrząsów elektrycznych u psów w powielanych próbach. Znaczna większość zwierząt szybko przyswajała reguły, na których opierał się eksperyment. W momencie wstrząsu przeskakiwały one z jednej klatki, w której się znajdowały, do drugiej. Jednak te psy, które we wcześniejszych próbach nauczono, że nie da się zapobiec wstrząsowi, były kompletnie bezradne, nawet wtedy, gdy pojawiała się możliwość ucieczki. Nie szukały one wyjścia i nawet w momencie, gdy przypadkiem znalazły to wyjście, wracały do klatki, gdzie otrzymywały wstrząs. My jako ludzie działamy dokładnie w ten sam sposób. Jeśli przywykliśmy, że doświadczamy negatywnych bodźców, to nawet gdy po dłuższym czasie pojawia się ewentualny ratunek – odpieramy go.

Polski akcent dotyczący bezradności
Badania na temat zjawiska wyuczonej bezradności przeprowadzono również w Polsce w latach 2003–2004. Próbowano zbadać zależność między bezrobociem a wyuczoną bezradnością. Wśród respondentów 48% oceniało swoją sytuację materialną jako złą, 38% jako bardzo złą, a jedynie 14% zaliczało siebie do osób o przeciętnej sytuacji materialnej. Jednak ci ostatni to osoby, które zaliczały się do grupy bezrobotnych od krótkiego czasu (mniej niż sześć miesięcy). Co ciekawe, spośród stu badanych osób aż 39% deklaruje, że nie robi nic w kierunku znalezienia pracy, jednocześnie twierdząc, iż chciałoby pracować. Jako najczęstsze uzasadnienie braku jakiejkolwiek aktywności w kierunku poszukiwań podawali, iż szukanie pracy jest pozbawione sensu, bo po prostu jej nie ma. Mamy tutaj do czynienia z zamkniętym kołem – osoby nie robią nic, by znaleźć zatrudnienie, przez co w konsekwencji dalej są niepracujący, a to utwierdza ich w przekonaniu, że nie znajdą się dla nich żadne wolne stanowiska.

Jak pomóc, a nie szkodzić?
Sukcesem jest zmiana toku myślenia. Osoby, które cechuje wyuczona bezradność, często mają braki w społecznym funkcjonowaniu. Nie potrafią w swobodny sposób prowadzić rozmowy czy wyrażać swojego zdania. Mają problem z dzieleniem się osobistymi sprawami oraz przyjmowaniem krytyki ze strony innych ludzi. Pomocny może okazać się dla nich trening umiejętności społecznych. Uczy on nowych sposobów zachowania, które poprawiają relacje międzyludzkie. Warto zacząć od drobnych spraw. Dopiero wtedy, gdy pacjent potrafi uporać się z błahymi sprawami, można przejść na trudniejsze szczeble. Najważniejsze jest uświadomienie pacjentowi czynnika, który spowodował powstanie wyuczonej bezradności. Jeśli przyczyna nie zostanie znaleziona, bardzo trudno będzie przezwyciężyć tę bezradność.

Natalia Kalinowska
kalinowska97@onet.pl

Źródła:
1. J. Moczydłowska: Wyuczona bezradność – psychologiczna bariera w ograniczaniu nierówności społecznych. „Nierówności Społeczne a Wzrost Gospodarczy” 2005, nr 6.
2. S. Kluczyńska: Aby chciało się chcieć. „Niebieska Linia” 1999, nr 5.



Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy...

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z ...

Elvis – największa rewolucja kulturalna XX wieku

Każdy o nim słyszał i każdy kojarzy jego wizerunek – niezależnie od tego, czy chodzi o naszych dziadków, rodziców czy młodsze pokolenia. Legenda, marka, rewolucja, a przede wszystkim człowiek, który podbił i zmienił na zawsze kulturę całego świata.   Artyści tworzą coś, co nawet po ich śmierci doskonale funkcjonuje i dzięki temu zapisują się na stałe w ludzkiej podświadomości. Nieśmiertelność może dać muzyka, obrazy, wynalazek. Tymczasem w tym konkretnym przypadku mówi się: „Elvis wiecznie żywy”. Nie tylko jego muzyka – rock and roll, nie tylko strój czy taniec. To stwierdzenie wskazuje, że Elvis Presley nie jest symbolem jednej, konkretnej dziedziny. Wystarczy się rozejrzeć – znajdziemy go niemal wszędzie. Jego podobizny znajdują się na koszulkach, kubeczkach, plakatach, muzykę można usłyszeć w najróżniejszych miejscach, a nawiązania do stylu występowania na scenie dostrzec w wielu filmach. Na świecie można się spotkać z tysiącami jego naśladowców – podczas...