Przejdź do głównej zawartości

Bohater na miarę średniowiecza


Opowieści o nim dodają koloru i życia epoce określanej często jako wieki ciemne. Zabierał bogatym, by pomagać biednym – o kim mowa? Oczywiście o Robin Hoodzie!

Postać dzielnego banity z Sherwood jest znana każdemu – z bajek, książek, filmów czy też gier komputerowych. Wszyscy też kojarzą towarzyszącą mu wesołą kompanię oraz depczącego po piętach szeryfa Nottingham. Średniowieczne realia, w których najczęściej możemy wspomnianych bohaterów oglądać, wydają się prawdziwe, a niektóre nazwiska – znane z lekcji historii. Nasuwa się jednak pytanie: ile Robin Hood niesie za sobą prawdy? Sam rozbójnik, jeśli takowy istniał, nie pozostawił żadnych śladów. Jedni przypuszczają, że pierwowzorem tej postaci jest Robin Hode – rzekomo żyjący w XIII wieku, wyjęty spod prawa bohater ballad. Inni uważają, że Robin Hood powstał w efekcie połączenia cech i historii kilku osób (łuczników, złodziei), które w danym obszarze i czasie czymś zasłynęły. Niezależnie jednak, czy Robin żył, czy też nie – w kulturze pozostanie nieśmiertelny.

Robin w popkulturze
Do tej pory powstało ponad 700 utworów opowiadających o słynnym banicie. Jednymi z najbardziej znanych są np. Ivanhoe Waltera Scotta, czy Wesołe przygody Robin Hooda Howarda Pyle’a. Jednak wizerunek bohatera został utrwalony dopiero w epoce kina, kiedy to zaczęto kręcić ekranizacje słynnych opowieści. I tak szlaki przetarła niema produkcja z 1922 roku Robin Hood z Douglasem Fairbanksem w roli głównej. Film jako pierwszy wykreował wizerunek Robina oraz wykorzystał wiele elementów współcześnie z nim kojarzonych. W późniejszych latach powstawały kolejne produkcje, jednak nie zmieniały one zbytnio tego, co zostało już pokazane w 1922 roku, a zaledwie dodawały następne szczegóły. W ten sposób popkultura stworzyła jeden obraz Robin Hooda, który funkcjonuje w powszechnej świadomości do dzisiaj.
Kino doczekało się naprawdę wielu odsłon przygód nieustraszonego banity, ale jest kilka ekranizacji zasługujących na szczególne wyróżnienie ze względu na wprowadzenie nowych urozmaiceń. Jedna z produkcji, na którą warto zwrócić uwagę, to oscarowy film z 1938 roku Przygody Robin Hooda z Errolem Flynnem, pokazujący Robina w charakterystycznych dla niego kolorach – zieleni i brązie, niezmiennie towarzyszących mu w niemal każdym kolejnym filmie. Produkcja stała się również podstawą do stworzenia przez Mela Brooksa w 1993 r. parodii, a także powstania słynnej sceny w lesie w pierwszej części animacji Shrek. Wspominam o tym, by pokazać, jak duży zasięg i jak wiele rozgałęzień w sztuce filmowej doczekała się omawiana postać.
Po temat banity sięgnęła również wytwórnia Disneya, która w 1973 r. wprowadziła na ekrany pełnometrażową bajkę Robin Hood, zaś jedenaście lat później telewidzowie mogli śledzić losy bohatera w serialu Robin z Sherwood, gdzie w tytułowy charakter wcielili się kolejno Michael Praed oraz Jason Connery. Można powiedzieć, że drugi z panów miał „Robina” we krwi, bowiem w 1976 roku w tę samą postać w filmie Powrót Robin Hooda wcielił się jego ojciec, Sean Connery. Ten aktor z kolei miał okazję powrócić do Sherwood na początku lat 90., tym razem grając Ryszarda Lwie Serce w jednej z najpopularniejszych odsłon o Robinie –Robin Hood: Książę złodziei.
Oprócz wspomnianych przykładów w historii kinematografii znajdziemy dziesiątki innych ekranizacji, mniej lub bardziej związanych z legendą o odważnym łuczniku. Nowe produkcje pojawiają się co kilka lat, a temat wydaje się nie starzeć, co tylko świadczy o potędze i sile postaci banity z Sherwood.

Co kryje prawda?
Opisane wyżej produkcje zostały przeze mnie przywołane, by m.in. na ich podstawie omówić kilka zagadnień historycznych, które nieodzownie łączą się z Robin Hoodem. Przede wszystkim warto przyjrzeć się głównemu antagoniście. Najczęściej jest to szeryf z Nottingham, który – podobnie jak protagonista – nie jest postacią realną. Być może istniały osoby będące pierwowzorem tego bohatera, ale o samym szeryfie informacji w żadnej książce historycznej nie odnajdziemy. We wspomnianej wyżej animacji Walt Disney, jako jeden z nielicznych, zepchnął szeryfa na drugi plan, stawiając w miejsce czarnego charakteru księcia Jana. W bajce został on pokazany karykaturalnie, jako dziecinny władca rządny podatków mieszkańców. W rzeczywistości jednak niedaleko było mu do tytułu antagonisty. Wielu historyków uważa go za najgorszego monarchę w dziejach Anglii.
Jan bez Ziemi żył od drugiej połowy XII wieku do ok. 1216 r. Należał do rodu Plantagenetów, był najmłodszym z synów króla Henryka II. Swój przydomek zawdzięcza temu, że władca nie miał już ziemi, którą mógłby mu przepisać. Jan żył w cieniu brata – Ryszarda Lwie Serce. Od niego otrzymał jedne z pierwszych posiadłości. Po nim również objął angielski tron, na którym rządy sprawował od 1199 r. aż do śmierci. Według wielu opinii był władcą nieudolnym i okrutnym. Na uwagę zasługuje jednak wydana przez niego Wielka Karta Swobód, stanowiąca podstawę przyszłego ustroju konstytucyjnego w Anglii.
Można więc pokusić się o stwierdzenie, że zła postać Księcia Jana została stworzona na podstawie niewiele lepszego pierwowzoru. Bardziej kontrastowym przypadkiem jest brat Jana bez Ziemi – Ryszard Lwie Serce. Ten władca pojawia się w niemal każdej opowieści o Robin Hoodzie. Przybywa na sam koniec historii, w blasku i chwale, by jako ten dobroduszny i sprawiedliwy ułaskawić naszego bohatera. Nic bardziej mylnego. Każde przybycie króla Ryszarda do Anglii nie wiązało się z żadnymi motywacjami poza chęcią zebrania pieniędzy na wojny i wyprawy krzyżowe. Sam był jednym z dowódców trzeciej wyprawy o odzyskanie Ziemi Świętej. Skupiał się na walkach, a państwo, którym rządził, oraz swoich poddanych traktował tylko jako źródło dochodów. Zjawiał się okazjonalnie i podobno nie nauczył się nawet angielskiego języka, a jego słynny przydomek wynikał z bezwzględności i okrucieństwa, bynajmniej nie z dobroci i rycerskiego charakteru. Ot, taki sobie „ukochany władca Anglii”.
Ze względu na to, że to w tym kraju rozgrywają się historie związane z Robin Hoodem, warto doprecyzować, w jakim miejscu banita i jego towarzysze mieszkali. Charakterystyczną cechą w średniowieczu było dodawanie do imienia np. jakiejś cechy jego posiadacza lub nazwy miejscowości, z której pochodził. W ten sposób Sienkiewicz pisał o Maćku z Bogdańca, a w angielskich legendach występuje właśnie Robin z Sherwood.
Wspomniany Sherwood to angielski las rosnący w pobliżu Nottinghamshire. Obecnie to miejsce niezwykle popularne wśród turystów, właśnie dzięki legendom o zakapturzonym łuczniku. Fakt, że postacie „żyły” w miejscu, które naprawdę istnieje, dodaje atrakcyjności wszystkim opowieściom. Na Sherwood składały się dawniej ogromne, rozciągające się na dziesiątki mil, należące do króla lasy, w których w X wieku często urządzano polowania. Według podań Robin Hood przemierzał je na przełomie XII i XIII wieku. Tam swoją siedzibę mieli również pozostali bohaterowie, tacy jak Marion, Braciszek Tuck, Will Szkarłatny czy Mały John.

Rękawica, szubienica i łuk
Ostatnią kwestią, przy której chciałabym się zatrzymać, są poszczególne elementy pojawiające się w większości odsłon przygód Robin Hooda, m.in. w filmach wymienionych na początku. Pierwszym z nich jest łuk, a dokładniej pojedynek łuczniczy na dworze króla. Możemy obejrzeć go zarówno w serialu z lat 80., jak i w animacji Disneya czy pozostałych filmach aktorskich. Jest to bardzo popularna część historii o życiu Robina, kiedy ten, w przebraniu, dostaje się na turniej łuczniczy, który oczywiście wygrywa. Nikt nie jest w stanie rozpoznać, kim jest zakapturzony przybysz, a on tym czasem pokonuje rywali, strzelając bezbłędnie w sam środek tarczy. Obecnie średniowieczne turnieje kojarzą się z pojedynkami na kopie. Tymczasem łucznictwo było wówczas równie popularne i w czasie pokoju stanowiło rozrywkę dla zawodowych angielskich strzelców. Zachęt było wiele, gdyż poza możliwością nieszkodliwej rywalizacji wygrana w turnieju nierzadko przynosiła sławę i majątek. Prawdopodobnie w Anglii pojawienie się łuku jako nowej broni pochodzi z czasów księcia Normandii – Wilhelma Zdobywcy, który zaatakował południowe wybrzeże państwa. Wówczas od normańskiej strzały zginął angielski król – Harold. Anglicy uznali wynalazek jako narzędzie walki i docenili jego wartość.
Innym elementem bardzo kojarzonym ze średniowieczem i przypisywanym głównie rycerzom jest „rzucanie rękawicy”. To określenie równoznaczne z wyzwaniem kogoś na pojedynek. Rycerz nie mógł się z niego wycofać, ponieważ byłoby to dla niego haniebne. Każdy powinien przyjąć wyzwanie w trosce o swój honor i rycerską dumę. I choć w filmach o Robinie pojedynków nie brakuje, według mnie na wyjątkową uwagę zasługuje wykonanie wspomnianego gestu w komedii Mela Brooksa Robin Hood: Faceci w rajtuzach. Jest to oczywiście parodia innych filmów o tej tematyce, więc scenę wyzwania do walki trzeba traktować z przymrużeniem oka. Nie zmienia to jednak faktu, że ów średniowieczny zwyczaj, dzięki takiemu zobrazowaniu, został bardzo dobrze zapamiętany i już zawsze łączony z odpowiednią epoką historyczną.
Wszyscy złodzieje, rabusie, mordercy czy banici, do których należał Robin –bez względu na rodzaj popełnionego przestępstwa – w przypadku schwytania musieli ponieść karę. Epoka średniowiecza nie była łaskawa dla nikogo. Oglądając np. ekranizację Robin Hood: Książę złodziei, możemy dostrzec różne rodzaje wymiaru sprawiedliwości. Czasem wypalano oczy, a za kradzież np. ucinano rękę. Rozwiązań było wiele, ale ówcześnie jeden z najpopularniejszych stanowiło powieszenie. Ta bardzo stara metoda wykonywania kary śmierci (wzmianki o niej można znaleźć w źródłach jeszcze z czasów przed naszą erą) w średniowieczu przeżywała swój „renesans”. W tym okresie bardzo szeroko się rozpowszechniała, a same szubienice były nieustannie udoskonalane. Pierwsze modele konstrukcji, tzw. „kolankowe”, składały się z dwóch złożonych pod kątem prostym belek. Na końcu z jednej z nich wieszano skazanego. Z czasem dołożono trzecią, a górną deskę wydłużono i oparto na dwóch pozostałych filarach. W ten sposób otrzymano konstrukcję, na której mogło zawisnąć kilku biedaków naraz i właśnie ten etap jej „rozwoju” spotykamy najczęściej w filmach o legendarnym banicie. Interesujący jest fakt, że śmierć przez powieszenie uważano za bardzo łagodną – nieprzysparzającą dodatkowego bólu. W związku z tym kara nie była stosowana wobec ludzi z wyższych grup społecznych, takich jak arystokracja, ponieważ świadczyłoby to o braku honoru skazańca.  

Opowieści o Robin Hoodzie pochodzą jeszcze sprzed 600 lat. Przez ten czas obrastały w kolejne legendy, były spisywane i przerabiane. Znajdziemy w nich wiele informacji dotyczących czasów, w których rzekomo nasz bohater żył, możemy poznać lepiej średniowieczną epokę, ale trzeba też uważać, by nie dać się omamić literackiej czy filmowej fikcji. Po tak długim czasie trudno powiedzieć, czy Robin Hood albo inna z towarzyszących mu postaci kiedykolwiek istniała. Jedno jest pewne – przez wszystkie te lata wykreowano wizerunek szlachetnego banity, bez którego trudno sobie wyobrazić obecną popkulturę.

Katarzyna Koclęga
kesi.koclega@gmail.com

Źródła:
1.M. Bartyś: Jan bez Ziemi, czyli najgorszy Anglik XIII wieku. (www.astrahistoria.pl/jan-bez-ziemi-czyli-najgorszy-anglik-xiii-wieku);
2.B. Faron: Legenda Robin Hooda. (www.astrahistoria.pl/legenda-robin-hooda);
3.R. Hałas: Jan bez Ziemi. (www.histurion.pl/historia/postaci_historyczne/wyswietl/jan_bez_ziemi.html);
4.R. Hałas: Ryszard I Lwie Serce. (www.histurion.pl/historia/postaci_historyczne/wyswietl/ryszard_i_lwie_serce.html);
5.H. Karwowski: O wieszaniu słów kilka. (www.histmag.org/O-wieszaniu-slow-kilka-9031);
6.M. Loska: Jan bez Ziemi. Najgorszy monarcha w dziejach Anglii?(www.astrahistoria.pl/jan-bez-ziemi-najgorszy-monarcha-w-dziejach-anglii);
7.A. Olejniczak: Oblicza kary śmierci: Powieszenie. (www.tech.wp.pl/oblicza-kary-smierci-6035075240834177g/7);
8.Robin Hood. (pl.wikipedia.org/wiki/Robin_Hood);
9.Sherwood Forest. (www.visit-nottinghamshire.co.uk/explore/sherwood-forest);
Średniowieczne łukiem stoi.(akademiakuraszkow.pl/nasze-akademie/akademie-rekreacyjne/akademia-strzelania-z-luku,141.html).

Zdjęcie: pixabay.com


Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy...

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z ...

Elvis – największa rewolucja kulturalna XX wieku

Każdy o nim słyszał i każdy kojarzy jego wizerunek – niezależnie od tego, czy chodzi o naszych dziadków, rodziców czy młodsze pokolenia. Legenda, marka, rewolucja, a przede wszystkim człowiek, który podbił i zmienił na zawsze kulturę całego świata.   Artyści tworzą coś, co nawet po ich śmierci doskonale funkcjonuje i dzięki temu zapisują się na stałe w ludzkiej podświadomości. Nieśmiertelność może dać muzyka, obrazy, wynalazek. Tymczasem w tym konkretnym przypadku mówi się: „Elvis wiecznie żywy”. Nie tylko jego muzyka – rock and roll, nie tylko strój czy taniec. To stwierdzenie wskazuje, że Elvis Presley nie jest symbolem jednej, konkretnej dziedziny. Wystarczy się rozejrzeć – znajdziemy go niemal wszędzie. Jego podobizny znajdują się na koszulkach, kubeczkach, plakatach, muzykę można usłyszeć w najróżniejszych miejscach, a nawiązania do stylu występowania na scenie dostrzec w wielu filmach. Na świecie można się spotkać z tysiącami jego naśladowców – podczas...