Przejdź do głównej zawartości

Czy to już chłopomania? Indywidualności w globalnej wiosce



Podążanie za różnymi trendami to rzecz naturalna we wszystkich epokach. Należy jednak pamiętać, że za każdym nurtem stoją żywi ludzie – zarówno ci, którzy wykorzystują spuściznę poprzedników, jak również ci, którzy tworzyli podwaliny dla przyszłych pokoleń. Jak zatem wygląda dialog tych dwóch stron na przestrzeni lat?

Dzisiaj coraz rzadziej zastanawiamy się nad sensem naszych czynów. Dla wielu ludzi ważne staje się w głównej mierze to, co powierzchowne. Zjawisko to można by porównać do wytwarzania obecnie stali damasceńskiej, która jest ceniona za swoje niesamowite wzory powstałe ze stopionego metalu, lecz materiał ten nie odznacza się już ani trwałością, ani ostrością swojego legendarnego pierwowzoru.

Globalna wioska i chłopomania
Nikola Tesla to geniusz, który wyprzedzał swoją epokę. Jego tezy były na tyle postępowe, że już w 1926 roku przewidział między innymi powstanie internetu oraz smartfonów. Nie można zaprzeczyć, że w owym czasie technologie, o których mówił Tesla, traktowano jako zwykłe mrzonki, jednak prawie sto lat później komunikujemy się właśnie w sposób opisany przez wielkiego fizyka. Między innymi powstanie Internetu pozwoliło ludziom przekazywać informacje z olbrzymich odległości w bardzo krótkim czasie. Sprawiło to również, że społeczeństwa, oddzielone do tej pory od innych, mogą komunikować się między sobą w każdej chwili. Marshall McLuhan w Galaktyce Gutenberga mówił o tym zjawisku, jakoby poszczególne społeczności stanowiły zamknięte systemy, które obecnie otwierają się na siebie i muszą współistnieć. W tej sytuacji świat, połączony sieciami takimi jak Internet, staje się wielkim, jednorodnym układem. Właśnie takie właściwości ma globalna wioska. Jednak oczywistym jest fakt, że w jej obrębie nadal muszą istnieć pewne szczeble klasowe, tak samo jak w czasach, kiedy newsem określano informację z poprzedniego dnia, dostarczaną przez poranne wydanie gazety. Dzisiaj w Polsce podobny podział jest mniej zauważalny, ale nieco ponad sto lat temu, w czasach Młodej Polski, segregacja klasowa miała się bardzo dobrze. Łatwo było odróżnić przedstawiciela inteligencji od zwykłego chłopa. I właśnie te jasno zarysowane granice zaczęli łamać wyedukowani Polacy. Ich zdaniem (szczególnie mężczyzn) małżeństwo z chłopką było najlepszym możliwym wyjściem, ponieważ uważali życie na wsi za oczyszczającą odskocznię od miejskiego zgiełku. Jednak, jak dowiadujemy się między innymi z Wesela Stanisława Wyspiańskiego, podobna fascynacja była jedynie powierzchownym zachwytem. Większość przedstawicieli wyższej klasy przejaskrawiało i idealizowało chłopów oraz sam fakt życia na prowincji, nie mając pojęcia, z czym wiąże się prawdziwa wiejska egzystencja. W słowniku PWN taką postawę znajdziemy pod hasłem „chłopomania”.

Folklor dzisiaj
Można więc zadać pytanie, czy zostało jeszcze coś z nurtu przełomu XIX i XX wieku? Oczywiście nie ma już dzisiaj chłopstwa w rozumieniu znanym z twórczości Wyspiańskiego. Jak najbardziej są rolnicy, ale nikt się im nie narzuca tylko z tego powodu, że nie czerpie już satysfakcji z życia w miejskiej dżungli. Jak już pisałem, obecnie żyjemy w tzw. globalnej wiosce, gdzie wszelkie różnice są minimalizowane. Nie da się jednak całkowicie zlikwidować odrębności kulturowych czy etnicznych, dlatego nadal mamy do czynienia z różnymi mniejszościami w obrębie danego kraju. W przypadku Polski przychodzi na myśl choćby Śląsk, będący jednym z ciekawszych regionów w kraju pod względem kulturowym. Występująca tu gwara śląska to jeden z bardziej charakterystycznych elementów regionu. Oficjalnie nie jest językiem, choć nie wszyscy podzielają ten pogląd. Zdaniem niektórych prawdziwy obraz danego zagadnienia możemy ujrzeć dopiero w postrzeganiu go przez osoby trzecie. Sam z podobnym komentarzem spotkałem się 18 marca 2018 roku. Wtedy właśnie do katowickiego Spodka zawitał Teatr Studio Buffo ze swoim musicalem Metro. W wersji oryginalnej z 1991 roku rolę młodzieńca ze szczególnie wyczuwalnym angielskim akcentem odegrał Mark Thomas. Ścieżka dźwiękowa z przedstawienia została nagrana, więc w każdej chwili możemy usłyszeć „łamany polski” w takich utworach jak Bluzwis, co było oczywiście zamierzone przez Janusza Józefowicza. Po latach obsada uległa zmianie, lecz zamysł roli Thomasa pozostał taki sam, więc reżyser zdecydował się zamienić akcent angielski na gwarę śląską. Podobna sytuacja zdarza się często w mediach. Kiedy w programie pojawia się uczestnik ze Śląska, musi on „godać” tak, żeby mało kto go zrozumiał. Nie chcę oczywiście przedstawiać w tym miejscu jakichś teorii spiskowych, ale nie da się ukryć, iż podobna medialność między innymi gwary śląskiej może być objawem współczesnej ludomanii, ponieważ w przypadkach, o których piszę, uwaga skupia się prawie wyłącznie na zabawnej dźwięczności danego dialektu, a mało kto zagłębia się choćby w postulaty Ślązaków nawołujących do większej autonomii dla ich ziem. Kwestia regionalności w Polsce to wprawdzie nadal temat lokalny, biorąc pod uwagę ogrom globalnej wioski. Istnieje jednak nurt, który skupia się na odmienności od ogółu. Mowa tutaj o ruchu hipsterskim.

Hipster
Dzisiejszy obraz hipstera różni się nieco od oryginału z lat 40. O jego wzorcu pisze Aleksandra Litorowicz w książce Subkultura hipsterów. Według autorki pierwsi hipsterzy miłowali jazz, marihuanę oraz inne używki, lubowali się w klubach o nie najlepszej opinii społecznej, ale przede wszystkim byli stale w opozycji do ogólnie przyjętych norm. Pomostem łączącym postać hipstera na przestrzeni lat jest natomiast swego rodzaju hedonizm. „Starzy” przedstawiciele tego nurtu ubóstwiali margines społeczny, przez co dochodziło nawet do sytuacji, w których decydowali się zamieszkać na ulicy, podczas gdy sytuacja finansowa ich do tego nie zmuszała. Nie kierowała nimi jednak chęć utożsamiania się z klasą niższą, ale poszukiwanie natchnienia, a więc wyłącznie zaspokajanie własnych oczekiwań. Dzisiejszy hipster jest pod tym względem podobny – nastawiony przede wszystkim na przyjemność. Litorowicz przywołuje w swojej publikacji rozmowę przeprowadzoną w celu zobrazowania wizerunku hipstera przez społeczeństwo. Jedna z osób posłużyła się słowami: „Subkultura, która jest totalnie pozbawiona ideologii […]”. Najważniejszy element, na który zwracają uwagę przedstawiciele rzeczonego prądu kulturowego, to pozory i doznania wizualne. Bardzo dobrze widać to na przykładzie tzw. stylu vintage. Oczywiście jest on już dość stary, ale ze względu na dynamiczny rozwój nabiera nowego znaczenia. Pomijając kwestię ubioru, bardzo modne stały się ostatnio na przykład płyty winylowe. Niestety zdarza się, że wartościowe przedmioty lądują w rękach ludzi, którzy zupełnie nie znają się na ich obsłudze. Oczywiście nie jest tak w każdym przypadku, ale dość często można zaobserwować ogromną ignorancję w tym czy innym temacie. W kwestii wspomnianych płyt są pewne zasady obsługi tego nośnika danych – na przykład należy pamiętać o jego regularnym czyszczeniu. Obecnie niestety mało kto przejmuje się takimi błahostkami, co może wynikać z przyzwyczajenia do odtwarzania muzyki za pośrednictwem technologii cyfrowej. Wyżej wymieniony przykład obrazuje, jak brak zainteresowania i przede wszystkim poszanowania danego tematu może obniżyć naszą wiarygodność na forum. Podobnym przykładem może być noszenie przez celebrytów koszulek z logotypami zespołów metalowych czy rockowych. W momencie decydowania się na T-shirt z nazwą konkretnej formacji teoretycznie stajemy się częścią grona fanów. Kiedy jednak nie mamy jakiegokolwiek pojęcia na temat tego, co znajduje się na naszej klatce piersiowej, a wybraliśmy ten konkretny strój wyłącznie ze względów estetycznych, narażamy się tym samym, w najlepszym wypadku, na zarzut ignorancji. Taka sytuacja miała miejsce, kiedy jedna z sióstr Kardashian pokazała się publicznie w koszulce metalowego zespołu Slayer. Nie było to już drobne faux pas, lecz narażenie się jednemu z członków zespołu – na kolejnym z koncertów bowiem gitarzysta Gary Holt założył T-shirt z napisem „Kill the Kardashians”.

Współczesna ludomania a poszanowanie wartości
Nie warto zatem podążać za wszelkimi trendami bez zastanowienia. Podobne działania często bywają płytkie, przez co są bolesne czy po prostu irytujące dla prawdziwych zwolenników. Jedyną radą jest tutaj wykazanie się odpowiednimi kompetencjami w danej kwestii lub niezajmowanie się nią wcale. Oczywiście jeden człowiek nie może być specjalistą od wszystkiego, ale z odpowiednim nastawieniem jesteśmy w stanie przynajmniej obronić swoje stanowisko lub okazać chęci do pogłębienia wiedzy. Prostym przykładem obrazującym ten problem może być sytuacja budząca ostatnio sporo kontrowersji, a mianowicie wykorzystywanie zwierząt w cyrku. Pokaz, podczas którego gigantyczny słoń staje na malutkim stoliku, może budzić sporo emocji. Na pewno jest to widowiskowe, lecz z drugiej strony sytuacja zwierząt cyrkowych często woła o pomstę do nieba. Obrońcy praw zwierząt doskonale zdają sobie sprawę z tego, co te żywe istoty musiały przejść, żeby garstka ludzi miała zapewnioną rozrywkę. Teraz w miejsce słonia postawmy wartości ważne dla pewnej grupy społecznej. Wykorzystywanie ich jest często, delikatnie mówiąc, nieetyczne, ale osoba najbardziej zainteresowana, czyli hipster (bądź młodopolski poeta), grający w tej małej inscenizacji rolę dyrektora cyrku, ma się całkowicie dobrze, ponieważ ludziom podoba się to, co prezentuje.
Kamil Ratajczyk

kamil.ratajczyk@onet.pl

Źródła:
M. McLuhan: The Gutenberg Galaxy;
A. Litorowicz: Subkultura hipsterów: od nowoczesnej etyki do ponowoczesnej estetyki;
S. Wyspiański: Wesele;
J. Józefowicz: Metro;
Słownik języka polskiego PWN (https://sjp.pwn.pl/sjp/chlopomania;2448285.html);
M@tis: Nikola Tesla przewidział pojawienie się smartfonów i wielu innych nowoczesnych wynalazków. (www.innemedium.pl/wiadomosc/nikola-tesla-przewidzial-pojawienie-sie-smartfonow-wielu-innych-nowoczesnych-wynalazkow).

Zdjęcie: Aleksandra Olszówka 

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek