Wszyscy jesteśmy Chrystusami
to siódmy film fabularny w dorobku reżysera Marka Koterskiego. Kolejna opowieść
o nieudanym życiu Adama Miauczyńskiego – podobnie jak poprzednie historie –
nawiązuje do doświadczeń samego twórcy. Jak bardzo jednak Adaś pokrywa się z
Markiem?
Poprzednie filmy Koterskiego
opowiadały o nieszczęśliwej, niespełniającej oczekiwań miłości, kompleksach
dziedziczonych w rodzinie, nieudanej karierze. Przyszła więc pora na historię
o problemie z nałogiem, a konkretnie z
alkoholizmem w Polsce lat 70. i 80.
Jak to się zaczęło?
Akcja filmu rozgrywa się w trzech
płaszczyznach czasowych jednocześnie: ukazuje dzieciństwo głównego bohatera, Adasia Miauczyńskiego,
dzieciństwo jego syna, Sylwka, oraz ich rozmowa, tocząca się współcześnie i
opowiadająca o walce z nałogami – nie tylko alkoholowym, lecz także
uzależnieniem Sylwestra od narkotyków. Ponadto co jakiś czas mamy także do
czynienia z przerywnikami zdającymi się nie mieć nic wspólnego z fabułą, w
rzeczywistości jednak będącymi komentarzami do rozgrywającej się akcji – są to
sceny, w których Adaś opowiada o obrazach przedstawiających drogę krzyżową oraz
sekwencje ukazujące samego Jezusa niosącego krzyż.
Dziecięce doświadczenia Adasia
okazują się bardzo podobne do przeżyć Sylwestra – pełne strachu przed
nieprzewidywalnym, bo wiecznie pijanym, ojcem. „Pamiętam, że jak byłem mały, to
się zawsze bałem” – mówi Sylwek, na co jego ojciec odpowiada: „Ja to też
przeżyłem”. Mimo że kilkuletni Adam, widząc sponiewieranego, pijanego ojca
śpiącego w krzakach, obiecuje sobie i niebu, iż „nigdy nie będzie taki jak
tata”, łamie swoją obietnicę już jako dziecko, ukradkiem pijąc wino rodziców.
Sylwester także wpada w nałóg, jednak z racji tego, że do alkoholu ma wstręt,
zaczyna brać narkotyki.
Co jest czym i kto jest kim?
Skoro tytuł brzmi Wszyscy jesteśmy Chrystusami, a głównym
bohaterem jest Adam Miauczyński, to właśnie jego możemy najbardziej utożsamić z
Chrystusem. Wszak to on śpiewa Stała
matka bolejąca, co odnosi się do pani Miauczyńskiej, przedstawianej w kilku
scenach jako Maryja – w niebieskich szatach, aureoli i charakterystycznej
pozycji, przywodzącej na myśl ikony. Miauczyński, grany przez Andrzeja Chyrę,
ma cały czas, niezależnie od upływających dni i miesięcy, trzydzieści trzy lata
– to właśnie w tym wieku został ukrzyżowany Jezus Chrystus. W jednej ze scen
żona Adama, w którą wcieliła się Marta Chodorowska, ociera mu twarz, a chwilę
później widzimy Jezusa, któremu gest ten czyni święta Weronika. Można więc
powiedzieć, że ta kobieta, wtedy jeszcze kochająca Adasia, jest – w znaczeniu
symbolicznym – świętą Weroniką, a zatem osobą skorą do pomocy głównemu
bohaterowi.
Jednak równocześnie to Sylwester,
syn Adama, przez cały czas trwania filmu nosi koronę cierniową. Kim natomiast
może być Ela, jedyna i prawdziwa miłość Adama, od której – jak sam mówi –
uciekł. Przypuszczalnie jest to realna kobieta, będąca kiedyś bliską głównemu
bohaterowi osobą. Może ona również oznaczać – w znaczeniu symbolicznym –
spełnione, szczęśliwe życie, w którym Adaś robiłby coś, co lubi, a które
zaprzepaścił przez swoją chorobę alkoholową.
Postać Anioła Straża wciela się w
różne role: sąsiada, strażaka, policjanta, ratownika. Może być więc kimkolwiek.
Jest to zatem przypadkowa postać, którą Bóg (lub jakaś inna siła wyższa) stawia
na drodze Adasia, by mogła go uratować. Personifikację diabła natomiast można interpretować
jako złą stronę Miauczyńskiego – jego podświadomość, namawiająca go do złego.
„Dam radę napić się i nie upić” – mówi Adaś, choć jednocześnie sam w to nie
wierzy.
Symboliczne znaczenie ma także
miejsce, w którym zwykł upijać się Adaś oraz jego koledzy, współtowarzysze
niedoli. Lokal, niezmiennie odwiedzany przez Miauczyńskiego, to zacumowany
statek, który kołysze się na falach – tak jak zwykle pijany Adam ze względu na
swój stan, niepotrafiący twardo stąpać po ziemi. Ponieważ jest to łódź, w
każdej chwili grozi jej zerwanie z lin cumowniczych, a zatem utrata kontroli,
co ostatecznie dzieje się chwilę po tym, jak trzydziestotrzyletni Adaś (Andrzej
Chyra) przeistacza się w Adasia pięćdziesięciopięcioletniego (Marek Kondrat).
Jest to moment, w którym Miauczyński sięga do steru, próbuje zatem odzyskać
kontrolę nad swoim życiem, jednak nałóg okazuje się silniejszy.
Koledzy Adasia natomiast są
bezimienni, mogą więc symbolizować przeciętnego Polaka z klasy średniej,
uważającego, że jego alkoholizm nie jest żadnym problemem, a winę za nałóg
ponoszą wszyscy wokół. Są to ludzie wierzący, iż alkohol jest jedyną metodą na
ucieczkę przed samotnością. „Piję, bo boję się być sam” – mówi jeden z nich, na
co drugi dodaje: „Jak jestem trzeźwy, nikt do mnie nie zadzwoni, no nikt. A jak
się upiję, to telefony wprost się urywają”.
Dorosłe dzieci alkoholików
Zarówno Sylwester, jak i jego
ojciec (a zapewne także dziadek) to osoby z tzw. syndromem dorosłego dziecka
alkoholika. Tym, co nieustannie czuli w dzieciństwie, był strach, napięcie i
niepokój. „Pamiętam, że bałem się wracać do domu” – twierdzą zgodnie Adam i
Sylwester. Ich ojcowie czasem bywali czuli i kochający, a czasem agresywni,
oskarżający i nieprzewidywalni. Dom nie stanowił dla nich bezpiecznego azylu i
w przypadku Sylwestra stało się to jednym z impulsów, które skłoniły go do
sięgnięcia po narkotyki. Skoro nawet rodzinny dom nie jest schronieniem, to
znaczy, że nigdzie indziej też go nie ma. Bardzo charakterystyczną cechę dzieci
alkoholików stanowi powtarzanie błędów rodziców, a więc wpadanie w nałogi.
Przeprowadzano nawet badania, które potwierdziły, iż skłonność do uzależnień
jest uwarunkowana genetycznie. W kwestii relacji syn–ojciec Sylwester pamięta
głównie to, co złe. Mimo iż – jak twierdzi Adaś – to ojciec zabierał go do
wszystkich lekarzy, Sylwek wspomina tylko feralną wizytę u dentysty. Chłopak
nie pamięta żadnych miłych rzeczy z wakacji, na które rokrocznie przez siedem
lat zabierał go rodzic, a jedynie sytuację, w której Adaś w stanie upojenia
tańczył z nieznajomą, ciemnowłosą kobietą. Młody Miauczyński dokładnie pamięta
również oskarżenia ze strony ojca, któremu próbował pomóc, gdy ten się
przewrócił, rozbijając głowę o kryształową cukierniczkę. Takie, a nie inne
wspomnienia Sylwka spowodowało to, że mózg zapamiętuje głównie wydarzenia
stanowiące dla niego jakieś większe przeżycie, wstrząs, a miłe chwile z ojcem
na wakacjach takiego szoku nie wywołały, wtedy bowiem Adaś był abstynentem.
Jednak równocześnie jednym z ważniejszych wspomnień chłopaka jest wspólne
jedzenie zupy z ojcem, które miało z kolei miejsce, gdy Adaś tkwił już w
alkoholizmie.
Miauczyński nie dopełnia także
złożonych obietnic, choć naprawdę w nie wierzył w momencie ich składania. Ojciec
Sylwka przyrzeka chłopcu, że będzie czekać na niego u dentysty i jest to
deklaracja szczera – Adaś wierzy, że gdy Sylwester wyjdzie z gabinetu, on
będzie trzymać straż, by zająć się chłopcem. Jednak monotonia tego zajęcia
zmusza go do wyjścia na chwilę, która przeciąga się do kilku godzin i kończy
tym, że mężczyzna wraca po syna kompletnie pijany.
Sylwek nie jest wzorowym uczniem.
Kontynuując swój zwyczaj z dzieciństwa, kiedy w odpowiedzi na trudną sytuację w
domu uciekał w świat fantazji – jak to zwykł mawiać: „Myślał o czymś
przyjemnym” – także w szkole nie uważa na lekcjach. W rezultacie grozi mu
niedopuszczenie do matury. Uciekanie w świat marzeń również jest częste dla
osób cierpiących na DDA.
Hiob na własne życzenie
Po ulegnięciu podszeptowi diabła
przekonującego Adama, iż „teraz już może” się napić, Miauczyński traci po kolei
wszystko, co było dla niego najważniejsze w życiu. Odchodzi od niego żona,
która ostatecznie po zdobyciu mieszkania wyprowadza się razem z Sylwkiem i
składa wniosek o odebranie praw ojcowskich. Umiera matka Adasia – syn nie chciał
spełnić jej ostatniej prośby i pogłaskać jej po głowie, przez co ma wyrzuty
sumienia. Traci również pracę – zostaje zwolniony z Instytutu Kulturoznawstwa
po tym, jak będąc pijanym, przychodzi na uczelnię i wymiotuje na dziekana.
Zostają mu tylko koledzy i alkohol. „Alkoholu najbliższy, zawsze byłeś przy
mnie, bliżej niż matka, żona, bliżej niż syn nawet” – mówi.
Czy Miauczyński jest Koterskim?
Filmy Marka Koterskiego są w dużej
mierze inspirowane doświadczeniami reżysera. Nie inaczej wygląda to w przypadku
dzieła Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Wiele
scen w filmie jest dosłownie „z życia wziętych”, np. historia spotkania Adasia
Miauczyńskiego z jego przyszłą żoną w recepcji hotelu, a także spora różnica
wieku między nimi – wszak Marek Koterski poznał swoją małżonkę, Iwonę
Ciesielską, w recepcji hotelu Mazowieckiego, gdzie kobieta pracowała; ona miała
wówczas osiemnaście lat, on trzydzieści cztery. Także nałóg syna Koterskiego,
podjęcie terapii przez głównego bohatera oraz przez Michała, który przestał
brać narkotyki, by po jakimś czasie złamać abstynencję i na nowo rozpocząć
leczenie. Sugestią utożsamienia reżysera z czołową postacią mogą być również
napisy końcowe, gdzie zamiast „Adaś Miauczyński” widnieje napis „ja”, co nie
miało miejsca w żadnym z wcześniejszych filmów reżysera.
Jak to się kończy?
Zakończenie filmu pozostaje otwarte
– ostatecznie nie wiemy, czy Adaś i jego syn nie wrócą do swoich nałogów.
Historia nie jest skończona, bo alkoholikiem i narkomanem nie przestaje się być
do końca życia. Można sobie zadać także pytanie, na ile nałogi Adama i
Sylwestra rzeczywiście wynikają z traumatycznych doświadczeń z dzieciństwa. Nie
sposób jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, jednak bez wątpienia trudna
przeszłość wyraźnie wpłynęła na postępowanie obu mężczyzn, czyniąc z nich
bohaterów nieszczęśliwych.
Ewelina Kawka
ewa-elina@o2.pl
Źródła:
1. M. Koterski: Wszyscy jesteśmy Chrystusami;
2. J. Woititiz: Dorosłe dzieci alkoholików.
Zdjęcie: Filmweb.