Przejdź do głównej zawartości

NES-owych wspomnień czar…


W dzisiejszych czasach wszystkie elementy składające się na fenomen gry video są niesamowicie dopracowane, kompozytorzy muzyki starają się oddać nastrój świata przedstawionego, a graficy przechodzą samych siebie, żeby gra sprawiała wrażenie nie czegoś, co bezpośrednio oddaje rzeczywistość, lecz czegoś, co ją przewyższa. Aż trudno sobie wyobrazić, że zaczęło się to nie tak dawno – od gier ośmiobitowych, w których często całą rozrywkę stanowiło układanie klocków – jak w Tetrisie.

A zaczęło się to około roku 1972, kiedy to Masayuki Uemura stworzył Nintendo Beam Gun – urządzenie przypominające pistolet, którym użytkownik namierzał wirtualnego przeciwnika. Kolejnym przystankiem na zawodowej drodze Uemury było Nintendo Entertainment System – w skrócie NES, w Polsce zaś rozpowszechnione pod nazwą Pegasus. Pierwszy raz konsolę zaprezentowano szerszej publiczności 15 lipca 1983 roku – wyprodukowało ją Nintendo, a wydana została jako Famicon. Poza Japonią konsolę, już oficjalnie pod nazwą Nintendo Entertainment System, przedstawiono w USA w 1985 roku. W Polsce natomiast urządzenie pojawiło się na początku lat 90., kiedy to w wyniku zmian ustrojowych dwóch biznesmenów – Dariusz Wojdyga i Marek Jutkiewicz – postanowiło wykorzystać niszę na rynku i sprowadzić klona Famicona z Tajwanu.

Sorry Mario, but our princess is in another castle…
Przejdźmy teraz do zagadnień ciekawszych, a więc konkretnych tytułów. Najbardziej znany jest bez wątpienia bohater stworzony przez Shigeru Miyamoto i Takashiego Tezukę, jako rozwinięcie gry na automaty – Mario Bros. To sympatyczny hydraulik, którym sterując, staramy się ocalić księżniczkę Toadstool, porwaną przez smoka Bowsera. Przy okazji oczyszczamy świat owładnięty terrorem, jaki sieją poplecznicy złego stwora. Podążając tropem księżniczki, poznajemy kolejne światy, których jest w sumie osiem, z czego każdy ma po cztery poziomy; pokonujemy kolejne wersje smoków (które nie są jeszcze Bowserem) i uwalniamy kolejne księżniczki (które nie są tą „naszą”). Gra posiada możliwość gry dwuosobowej – gramy wówczas na przemian, gracz pierwszy steruje Mariem, drugi natomiast ubranym na zielono bratem bliźniakiem – Luigim. Muzykę, która na pewno w dużej mierze przyczyniła się do sukcesu gry i po dziś dzień jest chętnie coverowana (w tym także przez… zespoły heavymetalowe), skomponował Koji Kondo. Grzybki, które zbieramy w grze, a które mogą dać nam życie lub nas powiększyć, są nawiązaniem do japońskich legend, w których ludzie wędrowali po lasach, jedząc magiczne grzyby. W związku z ogromną popularnością gry bardzo chętnie tworzono jej inne wersje – np. Super Mario Bros 2, Super Mario All Stars, Super Mario Bros Deluxe lub tylko doń nawiązujące – np. Doktor Mario. Na podstawie gry powstał również film – wyreżyserowali go w 1993 roku Roland Joffe, Dean Semler, Annabel Jankel i Rocky Morton, i choć nie był to sukces ani kasowy, ani artystyczny, to myślę, że warto wspomnieć o jego istnieniu.
Bardzo ciekawe są również liczne teorie spiskowe dotyczące świata gry. Głoszą one, jakoby Super Mario Bros nie miał na celu zapewnienia rozrywki swym fanom, a propagowanie komunistycznych idei. Zwolennicy tej teorii dowodzą, że Mario – przypominający z wyglądu samego Józefa Stalina (!) – nie przypadkowo jest hydraulikiem i to ubierającym się na czerwono. Przeciwnicy Maria rzekomo są słabi, ponieważ jednostki nic nie znaczą, a celem bohatera nie jest w istocie uratowanie księżniczki, lecz obalenie monarchii (wszakże z każdego zamku, z którego Mario ratuje księżniczkę, zostają jedynie gruzy). I fakt, że na końcu każdego poziomu Mario wiesza swoją flagę przedstawiającą czerwoną gwiazdę, również miałby być znaczący…
Do legendy przeszła także gra The legend of Zelda (nazwana tak na cześć amerykańskiej pisarski i żony pisarza Francisa Scotta Fitzgeralda). Podobnie jak Mario, stworzona została przez Shigeru Miyamoto w 1986 roku. Opowiada o przygodach Linka w fantastycznej krainie Hyrule. Historie krążą wokół opowieści o Trójmocy, według której tytułowa Zelda jest powierniczką mocy mądrości, Link – męstwa, a główny antagonista Ganon – siły. Gry opowiadają historie różnych bohaterów – powierników męstwa, a więc Linków, było ich bowiem wielu. Także w przypadku The legend of Zelda autorem muzyki był Koji Kondo i – podobnie jak w przypadku Maria Brosa – świetnie wywiązał się ze swojego zadania; muzyka bowiem uzupełnia magiczny świat, a sama w sobie również jest popularna – nie jedynie jako dodatek do rozgrywki, o czym świadczyć mogą koncerty chętnie organizowane przez filharmonie na całym świecie (np. koncert Szwedzkiej Orkiestry Symfonicznej z 2016 roku).
Przykłady gier NES, które przeszły do legendy, można by mnożyć… Astynax, w którym podróżujemy wojownikiem z toporem, Street fighter, Ice climber, Duck hunt, Top gear, Bomberman, Gunman, Contra. Mnóstwo gier opartych było na popularnych w tamtych czasach serialach czy bajkach – np. The Goonies, Chip and Dale, Power Rangers, James Bond, Karate Kid, Back to the future, Rodzina Addamsów, Mickey Mouse, Batman czy Aladyn. Zdarzało się także odwrotnie – np. w przypadku Mortal Kombat, kiedy to gra stała się podstawą do scenariusza filmowego.

Czym kusił NES?
Wydaję się, że przede wszystkim ucieczką od nudnej rzeczywistości do krainy przygody. Henryk Sienkiewicz stwierdził kiedyś, że „gdy się czyta, to zawsze się coś wygra – albo się czegoś nauczy, albo zapomni o tym, co dolega, albo zaśnie”. Grając na konsoli, raczej trudno byłoby zasnąć, jednak wydaje mi się, że teza ta świetnie tutaj pasuje. Gry na Pegasusa były w zdecydowanej większości zręcznościowe, zdarzały się jednak i takie, które wymagały głębszego zastanowienia się (np. wspomniany wyżej James Bond, w którym jedno z zadań gracza stanowiło rozwiązanie średnio zaawansowanych zadań logicznych). Jeśli zaś chodzi o funkcje eskapistyczne (choć w tym wypadku nie uciekamy przecież od świata, który nas przeraża, tylko wchodzimy do świata, który wydaje nam się ciekawszy), to ważne byłoby tu pojęcie imersji, czyli aktu odbioru, polegającego na zatraceniu się w świecie gry. To „poczucie obecności w wirtualnym świecie, wrażenie, które wymyka się fizyczności” – pisze Krzysztof Maj. Choć zatopienie się w ośmiobitowej grze z jej specyficzną muzyką i grafiką wydaje się dziś nieosiągalne lub co najmniej bardzo trudne, to w czasie, gdy gry video stawiały dopiero pierwsze kroki, było to jak najbardziej możliwe.

Co z NES-a zostało dziś?
W kwestii dzisiejszych pozostałości po konsoli NES najbardziej oczywiste są gry, które z niej wyewoluowały – na przykład te na Pla Station. Ja jednak chciałam zwrócić uwagę na coś innego, związanego mianowicie z sentymentem, jaki do konsoli odczuwają jej użytkownicy, i co z niego wynika. A trzeba przyznać, że fani starają się, aby fenomen japońskiej konsoli nie uległ zapomnieniu. Grane są wspominane już koncerty muzyki, a także tworzone liczne cosplaye (fani przebierają się za ulubione postacie z gier), organizuje się konkursy dotyczące gier NES – np. przechodzenie gry Super Mario Bros na czas (fachowcom zajmuje to średnio trzy minuty) czy rozgrywki Bombermana. Również sentymentowi zainteresowanie zawdzięczają filmy w stylu powstałych w 2015 roku Pikseli w reżyserii Chrisa Columbusa, gdzie ziemię atakują kosmici pod postacią… potworów z gier video – m.in. Packmana czy Donkey Konga, rzucającego w protagonistów beczkami, jak to zwykł czynić w grze.
Nintendo Entertainment System otworzyło drzwi współczesnym grom. I zapewne za 10 lat, z podobnym rozrzewnieniem jak dziś NES, wspominać będziemy dzisiejsze najnowsze osiągnięcia w dziedzinie gier, jak Wiedźmin, The Sims 4 czy najnowsze GTA.


Ewelina Kawka
ewa-elina@o2.pl


Źródła:
1. A. Pitrus: Olbrzym w cieniu. Gry wideo w kulturze audiowizualnej;
2. H. Sienkiewicz: O książce. Myśli, wiersze, aforyzmy;
3. K. M. Maj: Czas światoodczucia. Imersja jako nowa poetyka odbioru;
4. P. Mańkowski: Cyfrowe marzenia. Historia gier komputerowych i wideo;
5. Super Mario Bros. (www.filmweb.pl/film/Super+Mario+Bros.-1993-9877);
6. Teoria #13: Czy Mario jest komunistą? (www.youtube.com/watch?v=XdUioAmgS-U).

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy...

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z ...

Elvis – największa rewolucja kulturalna XX wieku

Każdy o nim słyszał i każdy kojarzy jego wizerunek – niezależnie od tego, czy chodzi o naszych dziadków, rodziców czy młodsze pokolenia. Legenda, marka, rewolucja, a przede wszystkim człowiek, który podbił i zmienił na zawsze kulturę całego świata.   Artyści tworzą coś, co nawet po ich śmierci doskonale funkcjonuje i dzięki temu zapisują się na stałe w ludzkiej podświadomości. Nieśmiertelność może dać muzyka, obrazy, wynalazek. Tymczasem w tym konkretnym przypadku mówi się: „Elvis wiecznie żywy”. Nie tylko jego muzyka – rock and roll, nie tylko strój czy taniec. To stwierdzenie wskazuje, że Elvis Presley nie jest symbolem jednej, konkretnej dziedziny. Wystarczy się rozejrzeć – znajdziemy go niemal wszędzie. Jego podobizny znajdują się na koszulkach, kubeczkach, plakatach, muzykę można usłyszeć w najróżniejszych miejscach, a nawiązania do stylu występowania na scenie dostrzec w wielu filmach. Na świecie można się spotkać z tysiącami jego naśladowców – podczas...