Przejdź do głównej zawartości

Broadway

„Świat jest teatrem, a aktorami ludzie, którzy wchodzą i znikają”, jak powiedział William Shakespeare. I choć w życiu codziennym każdy z nas musi odgrywać swoją rolę, wciąż chcemy czasem uciec przed rzeczywistością w fikcję i zapomnieć na chwilę, że musimy kontynuować swoją własną historię na scenie ziemskiego padołu. W tym właśnie pomaga nam literatura, kino i teatr, i mówi się, że najpiękniejszą formą jest właśnie ta ostatnia. Sztuka aktorska jest ciężkim kawałkiem chleba i nie zawsze dobrze płatnym. Nie ma jednak bardziej satysfakcjonującego zajęcia niż dostarczanie rozrywki publice i możliwość wcielenia się na scenie w kogoś zupełnie innego, co nagrodzą gromkie brawa. Z tej właśnie miłości i pasji do sztuki teatralnej powstał Broadway, duma artystycznego świata Nowego Jorku.

 

Czym jest Broadway i jak to się zaczęło?

Broadway nie jest odpowiednikiem klasycznego teatru, a jego rodzajem. Nazwa pochodzi od ulicy na Manhattanie będącej częścią Times Square w dzielnicy Midtown, gdzie tętni życiem prawie czterdzieści świątyń sztuki, wystawiających w znacznej większości widowiska śpiewane, skąd powszechne skojarzenie pojęcia „broadway” z musicalami. Nie jest to reguła, choć to właśnie one przyczyniły się do tak spektakularnego sukcesu tego przedsięwzięcia, zrzeszając tłumy na widowniach i zapewniając mu rozgłos na całym świecie.

Broadway istniał już w XVIII wieku. Aktorzy Thomas Kean i Walter Murray stworzyli pierwszy teatr już w 1750 roku, który wystawiał dramaty Shakespeare'a i opery. Trzy lata później do Nowego Jorku przybyła trupa brytyjskich aktorów, którzy podjęli z nimi współpracę, wystawiając sztukę Kupiec wenecki. Dobrze rokująca działalność teatrów została brutalnie przerwana na czterdzieści pięć lat przez wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Jednakże, w roku 1798 spektakle zostały wznowione, a na Manhattanie zaczęły powstawać nowe teatry.

W połowie XIX wieku, przedsiębiorca cyrkowy P.T. Barnum, stworzył na dolnym Manhattanie kompleks rozrywkowy, największy jaki do tamtej pory udało się zbudować, dając tym samym początek Broadway'owi jaki dziś znamy. Na podstawie historii stworzenia kompleksu rozrywkowego Barnuma, w 2017 roku powstał Król rozrywki z Hugh Jackmanem w roli głównej. Musical ten głośnym echem odbił się w filmowym środowisku i być może pamiętacie go z kampanii promującej jego premierę.

Współczesne problemy

Na początku XX wieku, w erze powstawania telewizji, nie stanowiła ona groźnej konkurencji dla teatru. Obraz w telewizorze był czarno-biały, a filmy nieme. Jednak do końca lat 20. po pojawieniu się pierwszego filmu dźwiękowego The Jazz Singer, zaczęto obawiać się wyparcia sztuki teatralnej z rozrywkowego biznesu. I choć popularność rzeczywiście spadła, Broadway nie upadł, uratowany przez angaż szekspirowskich aktorów, najwybitniejszych kompozytorów i pisarzy scenicznych, którzy ponownie zachęcili publiczność do kupowania biletów znęciwszy ich lekkością i rozrywkowym duchem przedstawień, w których zaczęto skupiać się głównie na oprawie wizualnej, tańcu i śpiewie. Najbliższym dzisiejszemu rodzajowi spektakli musicalowych był wówczas Show Boat z roku 1927, który zawierał w sobie dialogi, akcję, dramatyzm, muzykę i taniec, co przyniosło mu niebywałą popularność, a musical wystawiony został na scenie 572 razy. Po wojnie jednak, popularność teatru znów zaczęła spadać, głównie przez rewolucję obyczajową i zmianę preferencji widzów, co trwało aż do końca lat 70.

Dopiero w 1982 roku Joe Papp, reżyser i producent, twórca The Public Theater zapoczątkował kampanię „Save the Theatres”, która wspierana przez związek aktorów, rozpoczęła działalność non-profit mającą ocalić teatry przed deweloperami, którzy chcieli wykupić broadwayowskie budynki pod budowę mieszkań. Dzięki tej inicjatywie Theater District otrzymał status chronionego przez prawo obiektu historycznego.

Londyński West End, odpowiednik Broadwayu na wyspach brytyjskich, przetransferował swoich twórców do Stanów, gdzie rozpoczęła się współpraca przy odzyskiwaniu dawnej świetności nowojorskich teatrów. Cameron Mackintosh, brytyjski producent, który wysunął tę propozycję, stał się jednym z głównych odpowiedzialnych za powtórny sukces Broadwayu. W następnych latach wystawiane na wielkich scenach sztuki takie jak: Koty (na podstawie których w 2019 roku powstał film), Evita, Upiór w Operze, czy Nędznicy biły rekordy popularności i uratowały budżet oraz reputację Broadwayu. Największy sukces jednak przypadł na przełom tysiącleci. Musicale, na podstawie których do tej pory tworzono kinowe hity, rozpoczęły nowy trend, wystawiając sztuki inspirowane filmami, odwracając tym samym schemat. Wówczas powstały musicalowe adaptacje Rodziny Addamsów, Króla Lwa, Zakonnicy w przebraniu, Mamma mia!, czy Rocky'ego.

Długowieczne sztuki


Broadway jako rodzaj teatru jest zjawiskiem mocno skomercjalizowanym. Najbardziej dochodowe przedstawienia wystawiane są nieprzerwanie przez długie lata, jak wcześniej wspomniany i powszechnie znany (lub chociaż kojarzony) Upiór w Operze, który grany jest od 32 lat do dziś, bez przerwy od 1988 roku. Zdążył zdobyć siedem nagród Tony, w tym dla najlepszego musicalu. Historia młodej śpiewaczki operowej, w której zakochuje się tajemniczy, zamaskowany muzyk ukrywający się w podziemiach paryskiej opery, podbiła serca widzów i stała się ulubioną sztuką krytyków.

Podobnie sprawa ma się w przypadku równie znanej i lubianej historii

. Wicked przedstawia  perspektywę wiedźm z Krainy Oz na długo przed pojawieniem się w niej Dorotki. Spektakl jest grany nieprzerwanie od 2003 roku, od 17 lat.

Równie popularne okazały się Koty, zainscenizowane w 1981 roku na podstawie powieści T.S. Eliota zatytułowanej Old Possum's Book of Practical Cats. Wystawiano je zarówno na West Endzie, jak i Broadwayu przez 21 lat, aż do 2002 roku. I choć nie da się ukryć faktu, że filmowa adaptacja z 2019 roku okazała się kompletną porażką i obiektem wielu drwin ze strony fanów, sceniczny pierwowzór historii o kotach dążących do reinkarnacji w lepszym wcieleniu był prawdziwym sukcesem.

Król Lew po dziś dzień cieszy się niesamowitą popularnością od daty premiery w 1997 roku. Rok później spektakl zdobył aż sześć nagród Tony,, w tym za najlepszy musical. Zdecydowany wpływ na sukces przedsięwzięcia miał angaż Eltona Johna, który stworzył muzykę do przedstawienia, podwajając jego rozgłos. Kompozycją utworów zajmował się natomiast Hans Zimmer, odpowiedzialny między innymi za muzykę do takich filmowych hitów jak Piraci z Ka

raibów czy Sherlock Holmes (gdzie w tytułowej roli wystąpił Robert Downey Jr.). Nie wydaje mi się jednak, aby ktokolwiek nie znał historii ikonicznej postaci lwa Simby. W adaptacji musicalowej na szczególną uwagę zasługują niesamowite kostiumy i makijaż czarnoskórych aktorów, podejmujących sztukę w strojach zwierząt, inspirowanych strojami rdzennych mieszkańców Afryki.

Kolejnym najdłużej granym spektaklem w historii Broadwayu byli Nędznicy, stworzeni w 1980 roku na podstawie powieści francuskiego pisarza, Victora Hugo. Sztuka wystawiana była na deskach teatrów przez 28 lat, aż do roku 2008. Historia rozgrywa się w XIX-wiecznym Paryżu i przedstawia trudną drogę głównego bohatera, Jeana Valjeana, do nawrócenia moralnego pod okiem biskupa, który udzielił mu schronienia, gdy mężczyzna został wypuszczony z więzienia. Przedstawienie zostało zaadaptowane do filmu musicalowego w 2012 roku, w którym główną rolę zagrał (znów) Hugh Jackman, a któremu przy tak bogatej musicalowej karierze nie sposób odmówić wokalnego talentu.

Ciekawym przypadkiem jest musical Księga Mormona, który zadebiutował w 2011 roku i wystawiany jest do dziś, także i na West Endzie w Londynie. Napisany został przez Matta Stone'a i Trey'a Parkera, twórców serialu South Park, więc fani zapewne wiedzą, czego można się spodziewać. Opowiada on o mormońskich misjonarzach, którzy zostali wysłani z misją do Ugandy, gdzie próbują nawrócić tubylców na swoją wiarę, ale ci są zbyt pochłonięci ubóstwem, rozprzestrzeniającym się AIDS, głodem i wojną. Misjonarze niewątpliwie chcą jak najlepiej i mają dobre intencje, ale nawracanie w takich warunkach okazuje się być wyjątkowo trudne. Spektakl jest pomysłowy, a muzyka spektakularna. Z całą pewnością musical ten zasługuje na uwagę, choćby ze względu na autorów, którzy od 1997 roku nieprzerwanie rozbawiają ludzi. Ponadto, Księga Mormona wygrała dziewięć nagród Tony, w tym za najlepszy musical, co mówi samo za siebie.

Istnieje wiele broadwayowskich sztuk, które od wielu długich lat cieszą się nieustanną popularnością i są grane wielokrotnie, ale te pozycje zasługują na szczególną uwagę. Równie sławne stały się musicale takie jak: Chór będący refleksją nad Broadwayem, pasją i poświęceniem, do jakiego zdolni są ludzie chcący zagrać na wielkiej scenie, Oh! Calcutta! przedstawiający problematykę nagości i seksualności, Mamma mia! oparty na przebojach szwedzkiego zespołu ABBA, Piękna i Bestia, której to historii także nie trzeba nikomu przedstawiać, Rent ukazujący trudne życie młodych artystów żyjących w Nowym Jorku w dobie szalejącej choroby AIDS, czy na przykład Skrzypek na dachu zekranizowany w 1971 roku i nagrodzony Oskarem lub Grease, na podstawie którego w 1978 roku powstał film o tym samym tytule.

 

Off-Broadway

Gdy sztuka ubiega się o nagrodę Tony, jednym z warunków jakie musi spełnić jest minimum 500 miejsc na widowni. Jednak na Theater District są także mniejsze teatry, których liczba miejsc na nie przekracza tej liczby. Nie znaczy to wcale, że grane tam spektakle są warte mniejszej uwagi, niż te, na które bilety sprzedają się w tysiącach. Wbrew pozorom, to właśnie te mniejsze przedstawienia niekiedy są dużo ciekawsze i mają lepszą oprawę muzyczną. Off-Broadwayowe musicale zrzeszają fanów z całego świata, tworząc fanowską bazę żywo interesującą się tematem, tak samo jak wielki Broadway. Szczególnie popularne są musicale poruszające kwestie dotykające współczesnej młodzieży, mniej lub bardziej ubarwione fikcją.

Hamilton, czyli rapujący Ojcowie Założyciele

O premierze Hamiltona było głośno w 2015 roku, gdy po raz pierwszy odegrano spektakl na Off-Broadwayowej scenie. Nie ma wątpliwości, że być może to właśnie ta sztuka prześcignie kiedyś Koty w rankingu popularności, głównie za sprawą szumu medialnego, jaki powstał wokół sztuki. Już rok po premierze Hamilton został nominowany do 16 nagród Tony, zdobywając ostatecznie 11, w tym nagrodę dla najlepszego musicalu.

Historia Alexandra Hamiltona, amerykańskiego polityka karaibskiego pochodzenia, który staje się jednym z Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych, podbiła serca fanów oprawą muzyczną i genialnym prowadzeniem postaci, których charaktery ujęły publiczność. To właśnie Alexander Hamilton był autorem reform ekonomicznych za rządów Jerzego Waszyngtona, którego postać także pojawia się na scenie. Choć historyczne tło tej opowieści może nie wydawać się zbyt porywające, podejście do tematu miło zaskakuje. Szczególnie, że to jedyna szansa, by na własne oczy zobaczyć osiemnastowiecznych rapujących rewolucjonistów. W musicalu wykorzystano różne nurty muzyczne, jednak dominującym zdecydowanie jest hip-hop, jazz i pop. Droga do zrewolucjonizowania kraju jest długa i wyboista, a historia o Alexandrze Hamiltonie, który tą drogą podąża to dzieło sztuki, także według krytyków.

W lutym tego roku do prasy wyciekła wiadomość, że prawa do „Hamiltona” wykupiła wytwórnia Disney, która planuje na podstawie musicalu stworzyć pełnometrażowy film. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że nie zrobią z nim tego samego, co zrobili po wykupieniu praw do Marvela.

Heathers, czyli: „What's your damage?”

W 1989 roku powstał film, który podobnie jak Klub winowajców czy Ognie świętego Elma stał się ikoną lat 80. Heathers to czarna komedia, gdzie w rolę głównej bohaterki, Veronicy Sawyer, wcieliła się zjawiskowa Winona Ryder. Historia opowiada o losach licealistki, która w swoim liceum jest„szarą myszką”. Jej jedyną wyjątkową umiejętnością, jak uważa, jest zdolność perfekcyjnego podrobienia cudzego pisma. Łut szczęścia sprawia jednak, że pod swoje skrzydła przygarnia ją grupa najpopularniejszych dziewczyn w szkole, które nie należą do najprzyjemniejszych osób. Wszystkie trzy noszą imię Heather. Liderką grupy jest Heather Chandler, piękna dziewczyna o paskudnej osobowości, która swoje krótkie życie poświęciła dręczeniu innych.

Całe Westerburg High School przestrzega stereotypowego statusu quo, według którego uczniowie przyjmują określone role: popularni, sportowcy, kujoni i dziwacy trzymający się na uboczu. Veronica cierpi moralnie przebywając z popularnymi dziewczynami, ale nie sprzeciwia się liderce w obawie przed zostaniem kolejną jej ofiarą i niechętnie przystaje na niesprawiedliwy proceder. Pewnego dnia poznaje na szkolnej stołówce chłopaka, który w Westerburg High jest nowy i nie ma zamiaru przestrzegać statusu quo. Jason Dean – „J.D” zaczyna umawiać się z Veronicą. W wyniku namowy chłopaka, Veronica postanawia razem z nim wyciąć Heather Chandler żart, który kończy się śmiercią dziewczyny. Pozorują zatem samobójstwo. Nie przewidzieli jednak, że jedno samobójstwo pociągnie za sobą falę kolejnych wydarzeń, nad którymi Veronica traci kontrolę.

To właśnie na podstawie tego hitu klasycznego kina młodzieżowego, w 2010 roku powstał musical o tej samej nazwie. Da się w nim wyczuć lekkie odchylenia od oryginalnego konceptu osobowości postaci, ale mimo to musical zdobył ogólne uznanie i rozkochał w sobie wielu miłośników takiej formy sztuki, przy okazji uświadamiając ich o istnieniu filmu. Muzyka i piosenki są chwytliwe, łatwo wpadają w ucho i z własnego doświadczenia powiem, że nawet jeżeli się tego nie chce, wkrótce będzie się znało tekst każdej z nich na pamięć. Sam musical porusza poważne tematy, zachowując przy tym inwencję oryginału bazującego na czarnym humorze i świetnie się w tym klimacie utrzymuje, zostawiając po sobie głęboką refleksję.

Osiem lat później, w 2018 roku, światło dzienne ujrzał serial na podstawie filmu i musicalu, który sprawił, że środowisko fanów zadrżało z przerażenia. Niektórym irracjonalna i przepełniona bezsensem interpretacja klasyki przypadła do gustu, inni natomiast wieszali psy na adaptacji z wielu powodów. Warto natomiast z całą pewnością obejrzeć zarówno film, jak i musical, i dopiero wtedy sięgnąć po serial, jeżeli ktoś jest na tyle odważny.

 

Dear Evan Hansen, czyli jak jedno kłamstwo może skomplikować życie

Prawdopodobnie jeden z najlepszych musicali, które zagrano na Broadwayu, Off-Broadwayu i jednocześnie na angielskim West Endzie. Premiera miała miejsce na Off-broadwayu w 2015 roku, więc spektakl jest stosunkowo młody. W głównej roli występuje Ben Platt, który poza aktorstwem scenicznym zajmuje się także zawodowym śpiewem, co słychać podczas jego występu. Bezapelacyjnie przyćmił swoim głosem większość postaci, a piosenki śpiewane przez niego do Dear Evan Hansen podkreśliły jak wielowymiarowym głosem dysponuje.
Jest to historia o tytułowym Evanie Hansenie, uczniu ostatniej klasy liceum cierpiącego na zaawansowany lęk społeczny, który utrudnia mu codzienne życie. Jedyną odskocznią od rzeczywistości jest jego pasja (zakrawająca na obsesję), którą są drzewa. Jedynym jego przyjacielem jest jego kuzyn, Jared, który jednak unika go w szkole, więc Evan jest odludkiem.

Terapeuta zaleca Evanowi pisanie listów do samego siebie, w których ma opisywać pozytywne wydarzenia, które miały miejsce w ciągu tygodnia. Jednym z takich wydarzeń jest rozmowa z jego szkolną sympatią, Zoe Murphy, co opisuje w liście jako „zapowiedź dobrych dni”. Evan drukuje list w bibliotece, gdzie napotyka starszego brata Zoe, Connora. Ten zagaduje go, gdy wyciąga list z drukarki i chce dać go Evanowi, jednak po wymianie kilku zdań, Connor czyta list i stwierdza, że to   wymierzony w niego żart i odchodzi, zabierając list ze sobą. Przez następnych kilka dni nie pojawia się w szkole, a Evan martwi się, że Connor postanowił użyć listu przeciwko niemu.

Okazuje się jednak, że Connor Murphy popełnił samobójstwo, a w kieszeni jego bluzy znaleziono wydrukowany list, zaczynający się od słów: „Dear Evan Hansen...”.

Musical trafnie przedstawia zmagania z problemami psychicznymi wśród młodzieży i tego, jak niektórzy dorośli nieświadomie tego nie zauważają, zrzucając zachowania dzieci na karb dojrzewania. Porusza też kwestię tego, jak jedno kłamstwo potrafi pociągnąć za sobą kolejne i następne, coraz bardziej komplikując sytuację, z której z czasem trudno znaleźć wyjście.

Zarówno choreografia, piosenki i gra aktorska w wykonaniu oryginalnej obsady to przyjemność do oglądania. Każdy utwór ma w sobie potężną moc wzbudzania współczucia i żalu nad tym, co wydarzyło się na scenie. Nie jest to jednak tylko i wyłącznie wyciskacz łez, bo cała historia przedstawiona jest w lekki i przystępny sposób, a wiele sytuacji i dialogów potrafi szczerze rozbawić, jak na przykład wykonanie piosenki „Sincerely, me”.

Z całą pewnością jest to widowisko, które zapada w pamięć i skłania do refleksji oraz do innego spojrzenia na swoje otoczenie.

 

Be more chill, czyli szkolny bunt maszyn

Musical miał premierę w 2015 roku, w Two River Theater w New Jersey. Powstał na podstawie książki Neda Vizziniego o tym samym tytule. Wystawienie sztuki było proponowane w teatrze już  w 2011 roku, ale nie przewidywano z niego zysku, więc ostatecznie premiera miała miejsce dopiero cztery lata później. Zgodnie z przewidywaniami sztuka zebrała bardzo mieszane opinie krytyków w swoim mieście i została zawieszona. Dopiero w 2017 roku z niejasnych przyczyn spektaklem zaczęli interesować się internauci, których wpływ doprowadził do wystawienia Be more chill na Off-Broadwayu w 2018 roku, gdzie musical okazał się hitem, a bilety wyprzedały się w ciągu miesiąca. Sukces spektaklu zadecydował o przetransferowaniu go na wielką scenę, gdzie oficjalnie zadebiutował rok później.

Be more chill, to pozornie kolejna historia o licealiście, który trzyma się na uboczu i jest dręczony przez silniejszego rówieśnika. Tym właśnie licealistą jest Jeremy Heere, który poza znoszeniem upokorzeń ze strony popularnego Richa, musi w domu znosić dziwactwa swojego ojca, który po rozwodzie nie może odnaleźć swojego miejsca i od dawna nie jest dla Jeremy'ego wzorem do naśladowania (dodatkowo notorycznie nie zakłada spodni chodząc po domu) oraz bycie niewidzialnym dla Christine, dziewczyny jego marzeń. Jego jedyny przyjaciel, Michael, uważa, że w byciu „frajerem” nie ma niczego złego i tak po prostu już jest. Jeremy jednak nie może pogodzić się ze takim losem. Przy następnej potyczce z Richem, ten zdradza mu sekret popularności, którą zdobył w pierwszej klasie jako „świeżak”– okazuje się, że całą szkolną sławę zawdzięcza on pigułce o nazwie "Super Quantum Unit Intel Processor", SQUIP, która po połknięciu wysyła do mózgu mikroskopijny komputer zdolny do kontrolowania zachowań nosiciela. Jeremy niepewnie mówi o tym Michaelowi, a po niezręcznej rozmowie ze swoim ojcem, postanawia wypróbować SQUIP, zapewniając jednak przyjaciela, że cokolwiek by się nie stało, zawsze będą się przyjaźnić.

Be more chill to świetna historia o przyjaźni, statusie quo i licealnych perypetiach dorastających nastolatków, którzy muszą zmagać się z codziennymi problemami – czyli wszystko to, czym powinien być porządny fundament pod przyjemną i niezbyt skomplikowaną opowieść, do której chce się wracać. Nie jest to, moim zdaniem, widowisko z przepotężnym naładowaniem emocjonalnym, jak poprzednie wspomniane spektakle, ale z pewnością jest to sztuka warta uwagi, choćby ze względu na długą drogę jaką musiała przejść, by znaleźć się na Broadwayu, ze względu na bardzo dobrą muzykę i niebanalną historię. W 2019 roku Be more chill wygrało nagrodę publiczności Favorite New Musical”.

We wrześniu 2018 roku ogłoszono rozpoczęcie prac nad adaptacją filmową spektaklu, zatem bardzo możliwe jest, że w niedługim czasie będziemy mogli zobaczyć Be more chill na kinowym ekranie, na co zdecydowanie warto poczekać.

 

W świecie broadwayowskich produkcji każdy znajdzie coś dla siebie. Nie każdy jednak jest w stanie polecieć do Nowego Jorku tylko po to, żeby obejrzeć przedstawienie teatralne za cenę całej swojej wypłaty. Często w internecie można trafić na bootlegi spektakli nagrane nielegalnie, ale równie często natrafić można na te oficjalne, które są autoryzowane i funkcjonują legalnie w sprzedaży. Wystarczy dobrze szukać lub poczekać na moment, kiedy na deskach któregoś czołowego polskiego teatru odegrana zostanie sztuka, która nas interesuje, tak jak wtedy, gdy w 1989 roku w teatrze w Gdyni premierę mieli Nędznicy.

Niemniej jednak warto zgłębić się w ten świat i dać się oczarować scenie i muzyce, pozwolić wciągnąć się w musical i odkryć w sobie wrażliwość na ten rodzaj sztuki. Bo jednak mimo wszystko to właśnie wzrok i słuch najsilniej oddziałują na emocje i to właśnie teatr jest domem tych uczuć, którym trzeba tylko otworzyć drzwi. I to właśnie jest sztuka.

 

Katarzyna Kubacka-Dudek

k.kubacka.dudek@gmail.com


Źródła:

1.L. Stempel: Showtime: A History of the Broadway Musical Theater;

2.Broadway. (www.broadway.com);

3.London Theatre. (www.londontheatre.co.uk).

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy...

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z ...

Elvis – największa rewolucja kulturalna XX wieku

Każdy o nim słyszał i każdy kojarzy jego wizerunek – niezależnie od tego, czy chodzi o naszych dziadków, rodziców czy młodsze pokolenia. Legenda, marka, rewolucja, a przede wszystkim człowiek, który podbił i zmienił na zawsze kulturę całego świata.   Artyści tworzą coś, co nawet po ich śmierci doskonale funkcjonuje i dzięki temu zapisują się na stałe w ludzkiej podświadomości. Nieśmiertelność może dać muzyka, obrazy, wynalazek. Tymczasem w tym konkretnym przypadku mówi się: „Elvis wiecznie żywy”. Nie tylko jego muzyka – rock and roll, nie tylko strój czy taniec. To stwierdzenie wskazuje, że Elvis Presley nie jest symbolem jednej, konkretnej dziedziny. Wystarczy się rozejrzeć – znajdziemy go niemal wszędzie. Jego podobizny znajdują się na koszulkach, kubeczkach, plakatach, muzykę można usłyszeć w najróżniejszych miejscach, a nawiązania do stylu występowania na scenie dostrzec w wielu filmach. Na świecie można się spotkać z tysiącami jego naśladowców – podczas...