Przejdź do głównej zawartości

Legendarny transatlantyk


W trakcie swoje rejsu był największym, najbardziej luksusowym i jednym z najszybszych statków parowych na świecie. Titanic, bo o nim oczywiście mowa, zdolny był pomieścić około 3547 osób.


Statek marzeń, przez medialne przeinaczenie nazywany „niezatapialnym”  – bowiem ani White Star Line (czyli brytyjskie towarzystwo okrętowe, które zleciło budowę statku), ani stocznia Harland & Wolff (która zlecenie to wykonało) nigdy nie nazwały Titanica w ten sposób. Luksusowy parowiec posiadał jednak niezwykle nowatorski, w pełni zautomatyzowany system grodzi wodoszczelnych – jeden przełącznik zamontowany na mostku kapitańskim oraz w maszynowni pozwalał na zamknięcie lub otwarcie szesnastu grodzi wodoszczelnych, dzięki którym statek mógł utrzymać się na powierzchni nawet po zalaniu czterech dziobowych, czterech rufowych lub jakichkolwiek dwóch sekcji jednocześnie. Tymczasem na Titanicu, w wyniku zderzenia z górą lodową, zostało zalanych aż sześć przedziałów. Źródła sugerują, że odpowiedzialność za rozpowszechnienie opinii o „niezatapialności” statku z pominięciem przysłówka „praktycznie”  – jak określili statek jego budowniczowie może ponosić przedsiębiorstwo Stone & Lloyd, które wyprodukowało grodzie wodoszczelne na Titanicu. Krzysztof Mędrala, członek Titanic British Society, mówi natomiast o użyciu określenia „niezatapialny” przez magazyn The Shipbuilder.  


Dlaczego doszło do kolizji w wyniku której statek poszedł na dno?

Wokół parowca, od którego katastrofy minęło już 108 lat, narosło mnóstwo legend, teorii spiskowych czy też naukowych W tych ostatnich badacze dowodzą o błędnych decyzjach podjętych przez pierwszego oficera Titanica, który objął dowodzenie pod nieobecność kapitana. Na podstawie przeprowadzonych badań czy nabytych doświadczeń naukowcy i żeglarze snują teorie na temat tego, co by było gdyby – np. kapitan Marian Kula z Gdyni mówi:


Fachowcy rozpatrywali, czy oficer wachtowy nie powinien tak pokierować statkiem, aby ten czołowo uderzył w górę lodową. Prawdopodobnie wtedy zniszczyłby i wgniótł kilka przedziałów wodoszczelnych, ale co najważniejsze utrzymałby się na powierzchni. Natomiast otarcie się krawędzią góry lodowej na długości kilku przedziałów było tragiczne w skutkach ponieważ woda, wlewając się do tych przedziałów przeważyła Titanicem. Blachy poszycia nie wytrzymały tak ogromnego naprężenia i dodatkowo na większej długości popękał.


Dr Krystyna Sanecka z Wydziału Techniki Morskiej Politechniki Szczecińskiej wskazuje, że


Wszystkie statki pasażerskie są projektowane z tzw. niezatapialnością, tzn. po zatopieniu jednego lub dwóch przedziałów statek powinien zachować pływalność i stateczność. Wiadomo, że Titanic miał grodzie wodoszczelne, ale były one do pewnej wysokości. Podczas katastrofy woda przelewała się przez te grodzie i ostatecznie statek zatonął.


Teorie spiskowe i znaki

Porzućmy jednak rozważania naukowe na rzecz tych bardziej kreatywnych, dowodzących zarazem o potędze ludzkiego umysłu – nie lada pomysłowości wymagało bowiem wymyślenie niektórych z nich. Najbardziej absurdalna z legend głosi, że  Titanicem transportowana była mumia należąca do kapłanki Amon-Ra, która przyczyniła się do katastrofy

Innym zwiastunem losu statku miał być rzekomy numer kadłuba Titanica – 390904 odczytywany w lustrzanym odbiciu jako napis „No Pope”. Krzysztof Mędrala obala tę tezę, dowodząc, że liczby te nigdy nie miały nic wspólnego z Titanicem – numer stoczniowy statku to 401, natomiast nadany przez Brytyjską Izbę Handlu to 131428. 

Samo wypłynięcie statku również obfitowało w znaki, skłaniające część pasażerów do opuszczenia pokładu Titanica – w porcie w Queenstown omal nie doszło do zderzenia ze statkiem New York, który zerwał się z lin cumujących. Incydent ten spowodował godzinną przerwę, w trakcie której dokonano inspekcji transatlantyku. Przeczytać można również o jednym z palaczy, wychylającym się przez czwarty komin, będący atrapą (ilość kominów na tego typu statkach świadczyła o ich luksusie) cały ubrudzony pyłem.


Czy Titanic na pewno zatonął?

Inna teoria, już nieco bliższa realiom prawdziwego świata, to sformułowana przez Robina Gardinera w jego książce teza o Titanicu – statku, który nigdy nie zatonął. Autor pisze, że parowiec został zamieniony z bliźniaczym, o rok starszym Olympiciem. Jaki miał być cel takiego przedsięwzięcia? W 1911 roku doszło do kolizji między Olympiciem a statkiem HMS Hawke.  Ze względu na winę transatlantyku, ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, w związku z czym robotników pracujących przy budowie Titanica skierowano do napraw na Olympicu, a to z kolei oznaczało ogromne szkody finansowe dla White Star Line. Gardiner dowodził, że w celu uratowania finansów przedsiębiorstwa, statki zamieniono i to właśnie Olympic zatonął w wyniku zderzenia z…innym specjalnie przygotowanym w tym celu statkiem. Titanic  zaś miałby pod nazwą Olympica dosłużyć do emerytury w 1935 roku. Tezę tę ponownie obala jednak Krzysztof Mędrala zwracając uwagę na to, że wiele elementów konstrukcyjnych czy wyposażenie statku jest oznaczanych unikalnymi numerami, gdyby więc chciano przeprowadzić taki proces, trzeba by zaangażować weń tysiące pracowników stoczni. Wyszłoby to więc na jaw znacznie wcześniej niż w roku 1998, kiedy Gariner wydał swoją książkę. 


Celowa tragedia?

Inna teoria głosi, że statek został zatopiony celowo, aby uśmiercić podróżujących nim najbogatszych pasażerów – m.in Johna Jacoba Astora, Benjamina Gugenheima czy Isidora Strausa. Motywem zbrodni miał być fakt, że ci trzej panowie sprzeciwiali się stworzeniu amerykańskiej rezerwy walutowej. Winnym zaś miałby być  J. P. Morgan, który popierał stworzenie centralnego banku, będąc jednocześnie właścicielem White Star Line  i Titanica. Podejrzanym był również fakt, że J. P. Morgan miał być jednym z uczestników dziewiczego rejsu parowca, jednak w ostatniej chwili odwołał podróż. 


Pożar na statku

Najnowsza z tez, mających tłumaczyć, dlaczego niezatapialny statek jednak zatonął, głosi, że w trakcie trwania całego rejsu na parowcu szalał pożar, który wybuchł już w Belfaście. Sformułował ją w 2017 Senan Molony pasjonat historii Titanica. Dziennikarz pisze o pożarze w jednej z kilku ładowni węgla jeszcze zanim statek wypłynął w rejs do Nowego Jorku. Tezę tę potwierdził ocalały z katastrofy Fred Barreta, który pracował na Titanicu jako strażak. Krzysztof Mędrala zwraca jednak uwagę na fakt, iż pożary nie były czymś niezwykłym na statkach parowych, mogły wszak występować samoistnie w składowisku. Członek Titanic British Society uważa jednak, że pożar na transatlantyku, w chwili zderzenia z górą lodową, był już dawno opanowany. Molony twierdzi natomiast, że ogień mocno osłabił stalowe poszycie kadłuba dokładnie w tym samym miejscu, w którym nastąpiło później zderzenie. Dowodzić tego miałaby czarna smuga na kadłubie statku, którą dostrzec można na zdjęciach. Mędrala po naniesieniu na plan przekroju Titanica miejsca, gdzie Molony dostrzegł smugę, zauważa jednak, że nie pokrywa się ona ani z usytuowaniem kotłowni, ani z miejscem, w którym Titanic zderzył się z górą lodową.


We are live in the yellow submarine!

Kolejna teza powołuje się na intensywne prace badawcze nad okrętami podwodnymi rozpoczęte pod  koniec XIX  wieku. Jej twórcy głoszą, że legendarny transatlantyk nie zatonął w wyniku zderzenia z górą lodową, lecz po uderzeniu w tajemniczy, niezidentyfikowany obiekt podwodny, który mógłby być właśnie jednym z takich okrętów. Spiskowcy idą dalej, sugerując, że gdyby prawdziwy powód zatonięcia Titanica ujrzał światło dzienne, mógłby przyczynić się do wcześniejszego wybuchu I wojny światowej.


Jaka była prawda?

Wracając jednak do danych sprawdzonych i potwierdzonych – co tak naprawdę przyczyniło się do katastrofy? Bez wątpienia bardzo późne dostrzeżenie góry lodowej – od zauważenia góry do kolizji minęło około 37 sekund. Zatrzymanie rozpędzonego statku było już niemożliwe, wyminięcie zagrożenia przy tak niewielkiej odległości i małej zwrotności statku – również. Noc z 14 na 15 kwietnia 1912 była bezksiężycowa, a ocean wyjątkowo spokojny – takie warunki znacznie utrudniają dostrzeżenie w porę góry lodowej –  fale bowiem nie rozbijają się wówczas o jej brzeg. Ponadto, marynarze na bocianim gnieździe nie posiadali lornetki, o której wiedza odeszła razem z drugim oficerem – Davidem Blairem – odbywającym podróż statkiem jedynie ze stoczni Harland and Wolf w Belfaście do portu załadunkowego w Southampton, by – zgodnie z decyzją kierownictwa White Star Line – zostać zastąpionym przez Charlesa Lightollera. 

Zatonięcie Titanica, które pochłonęło życie około półtora tysiąca ludzi wydaje się jednak tragicznym zbiegiem okoliczności i złych decyzji. Począwszy od wykorzystanych przy budowie transatlantyku wadliwych nitów, do których składu dodawana była szlaka; przez przetasowania na stanowiskach oficerów, powodujące niejasny podział obowiązków marynarzy; zbyt małą liczbę szalup w stosunku do ilości pasażerów, za dużą prędkość statku, zważywszy na ostrzeżenia o polu lodowym, aż po błędną interpretację rozkazu kapitana Smitha –  „najpierw kobiety i dzieci”. 

Naczelny oficer Henry Wilde wraz z trzecim oficerem Lightollerem zrozumieli go bowiem jako – tylko kobiety i dzieci, opuszczając do połowy puste szalupy, jeśli nie udało im się znaleźć wystarczającej liczby kobiet i dzieci. 


Skutki tragedii i co po niej zostanie

Katastrofa Titanica przyczyniło się do zmiany przepisów przez Brytyjską Izbę Handlu – dotychczas bowiem liczbę łodzi ratunkowych na statku szacowano w oparciu o tonaż jednostki, a nie liczbę pasażerów. Jednak zmiana wymaganej liczby szalup (która na Titanicu była zgodna z przepisami) nie była jedyną. Ustalono również całodobowe dyżury przy radiu (w chwili tragedii najbliżej znajdował się statek SS Californian, który jednak nie odebrał meldunku od tonącego Titanica, nikt bowiem nie obsługiwał już radia) oraz stworzono międzynarodowe patrole na Atlantyku. 

Katastrofa stała się również inspiracją dla wielu pisarzy, poetów, malarzy czy reżyserów. I za dwadzieścia lat to właśnie ich dzieła pozostaną jedyną pamiątką po tragedii legendarnego statku – sam parowiec bowiem, spoczywający od ponad stu lat na dnie Atlantyku bardzo szybko się rozkłada. Według ekspertów, wrak ze względu na działanie zmieniających się prądów morskich, korozji solnej oraz bakterii niszczących metal, niebawem zupełnie przestanie istnieć.


 Ewelina Kawka 

ewa-elina@.o2.pl



Źródła:

1. Encyklopedia Titanica. (www.encyclopedia-titanica.org);

2. Titanic – katastrofa, która stała się legendą. (www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1097022,Titanic-katastrofa-ktora-stala-sie-legenda);

3. Titanic zatonął 108 lat temu. Historia jednego z najtragiczniejszych rejsów świata. (www.radiozet.pl/Podroze/Titanic-zatonal-108-lat-temu.-Historia-jednej-z-najslynniejszych-katastrof-swiatawww.radiozet.pl/Podroze/Titanic-zatonal-108-lat-temu.-Historia-jednej-z-najslynniejszych-katastrof-swiata);

4. Titanic i teorie spiskowe. Co naprawdę było przyczyną tragedii? (www.gazetasledcza.pl/2019/04/titanic-i-teorie-spiskowe-co-naprawde-bylo-przyczyna-tragedii/#.Xs_BhG5uJfE);

5. Titanic – katastrofa, która stała się legendą. (www.polskieradio.pl/92/246/Artykul/1097022%2CTitanic-katastrofa-ktora-stala-sie-legenda).


Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

„Pan mąż” i „szanowny artysta” w jednej osobie

Marek Grechuta nie od dziś jest dla mnie synonimem fenomenalnej dykcji. Zachęcam do podważenia mojej tezy – zapewniam, że wybitny krakowski artysta nadal pozostanie niedoścignionym mistrzem w swym fachu. Gdy daję ponieść się jego twórczości, w uszach dzwoni mi każda głoska, a on nad wyraz precyzyjnie nadaje kolor przyrodzie i miłości, oplata je czule ramionami, powierzając poświęcone im teksty opiece ciepłej barwy głosu.  Uznawany za najważniejszego przedstawiciela polskiej poezji śpiewanej, Marek Grechuta odszedł 9 października 2006 roku. W pamięci słuchaczy pozostał między innymi jako członek formacji Anawa czy Grupy WIEM. Stworzył nieśmiertelne utwory takie jak Dni, których nie znamy , Korowód (mający już stałe miejsce w Topie Wszech Czasów radia Trójka), czy Ocalić od zapomnienia z tekstem Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Jest jeszcze co najmniej jeden wyjątkowy utwór, przy którym warto się zatrzymać. Chodzi mianowicie o I Ty, tylko Ty będziesz moją panią – czy kiedykolwiek