Wyobraźmy sobie, że William Szekspir miał siostrę. Kobietę dorównującą swemu bratu pod względem bogactwa wyobraźni i umiejętności. Czy istniałby choć cień szansy, by ta mogła w przyszłości zawładnąć sceną?
Virginia Woolf na łamach eseju Własny pokój twierdzi, że byłoby to niemożliwe. I choć od pierwszej publikacji minęło ponad dziewięćdziesiąt lat, z trwogą można zauważyć, jak niewiele zmieniło się w kwestii postrzegania roli kobiety.
Niewolnica własnego świata
W chwili rozpoczęcia pracy nad esejem Własny pokój Virginia Woolf była pięćdziesięcioletnią kobietą o uznanym dorobku literackim. Na czele ze znaną większości z nas Panią Dalloway, Orlando, czy Do latarni morskiej. Był to niezwykle ważny czas, gdyż w 1928 roku kobiety uzyskały prawa wyborcze. W związku z tym, zgodnie z pierwotnym zamysłem autorki, tekst miał mieć formę eseju-wykładu poświęconego tematyce kobiecej twórczości literackiej. Koniec końców proces twórczy doprowadził ją jednak do bardzo skonkretyzowanych przemyśleń. Punktem wyjścia była refleksja nad tym, czego potrzebuje kobieta, aby zyskać niezależność i pełną swobodę tworzenia. Odpowiedź zamyka się w trzech rzeczach: czasie, przestrzeni i pieniądzach. To dzięki nim kobieta może mieć jakiekolwiek szanse na ukazanie światu swojego potencjału i wyrażenie siebie. Przy czym autorka zaznacza, że choć kobietom przyznawane jest coraz więcej praw, to nadal do ich podstawowych zadań należy dbanie o dom i wszystkich jego mieszkańców. W takiej sytuacji skupienie uwagi na swoich ambicjach wydaje się rzeczą niemożliwą. Dlatego kluczowe jest posiadanie tytułowego „własnego pokoju”, koniecznie z zamkniętymi drzwiami. Osobista przestrzeń do myślenia daje możliwość pełnego skupienia się na sobie. To w połączeniu z większą ilością wolnego czasu i względną niezależnością ekonomiczną pozwala na pełną swobodę twórczą. Namiastkę wolności.
Kiedy więc każę wam zarabiać pieniądze i zdobyć własny pokój, w istocie proszę was o to, byście żyły świadome rzeczywistości, a więc wiodły żywot fascynujący, niezależnie od tego, czy uda wam się przekazać innym jego treść.
Wielce niewielkie zmiany
Z pozoru mogłoby się wydawać, że od czasu powstania eseju w życiu kobiet wiele się zmieniło. Mogą samodzielnie dysponować pieniędzmi, decydować o wyborze partnera czy ścieżki kariery. Teoretycznie więc można powiedzieć, że zyskały one sporą przestrzeń do działania. Jednakże, jak to już zawsze bywa, diabeł tkwi w szczegółach. Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest rynek pracy. Mary Beard na kartach swojej książki Kobiety i władza pisze, że kobiety nadal zarabiają średnio 20-30% mniej w porównaniu do mężczyzn na tym samym stanowisku. Natomiast w przypadku zawodów o wysokim stopniu sfeminizowania (przedszkolanka, położna, pielęgniarka, nauczycielka, opiekunka osób starszych, pracownica sektora społecznego) mamy do czynienia z niskim stopniem dofinansowania ze strony rządu. Jeśli zatem kobieta pracuje na rzecz rodziny, nie można mówić o pełnej niezależności finansowej.
Drugim aspektem wartym poruszenia jest rola kobiety we współczesnym społeczeństwie. Jest to istotne zwłaszcza z punktu widzenia bieżących wydarzeń. Najnowsze wydanie Własnego pokoju przygotowane przez wydawnictwo OsnoVa zostało wzbogacone o wypowiedzi kobiet działających w przestrzeni publicznej. Każda z nich rozumie ideę „własnego pokoju” w nieco inny sposób. Jedną z nich jest Martyna Wojciechowska, znana polska podróżniczka, dla której „własny pokój” oznacza nic innego jak wolność w decydowaniu o sobie i podejmowaniu nowych wyzwań. I wciąż pomimo wielu swoich sukcesów, co rusz jest określana mianem wyrodnej matki, ponieważ zdaniem wielu kobiecie nie przystoi na tak długo rozstawać się z dzieckiem. W takich sytuacjach warto pamiętać, że bycia wolnym i niezależnym nie należy utożsamiać z wyrachowaniem.
Kolejnym przykładem trudności, z jakimi muszą się borykać kobiety, obrazują słowa Magdaleny Cieleckiej, znanej aktorki filmowej i teatralnej. W swojej wypowiedzi podkreśla nie tylko problemy, z jakimi spotykają się kobiety w przemyśle filmowym, ale również zadaje pytanie o zasadność istnienia kobiecej solidarności opartej na przyjaźni. Jak się okazuje, na przestrzeni lat sytuacja aktorek uległa zmianie głównie dzięki prężnie działającej akcji #metoo, która być może w Polsce nie przyjęła się tak jak na zachodzie, ale przy tym obnażyła istotny problem nierówności pod względem zarobków oraz przedmiotowego traktowania młodych aktorek. W związku z tym Cielecka mianem „własnego pokoju” określa nieliczne chwile, kiedy może sobie pozwolić na wyciszenie, niezależnie od panujących warunków, co ma później swoje przełożenie na odgrywane przez nią role na scenie.
Zdecydowałam się wybrać zaledwie dwie spośród kilku wypowiedzi, ponieważ w mojej opinii najbardziej jaskrawie ilustrują, że choć od czasu publikacji eseju Virginii Woolf minęło już wiele lat, wciąż musimy uparcie dążyć do tego, aby zyskać pełną niezależność i w pełni o sobie decydować. Przy czym wciąż pozostaje nadzieja na zmiany, ponieważ klucz do własnego pokoju posiadamy tylko my.
Karolina Rutkowska
karolinarutkowska46@gmail.com
Źródła:
M. Beard: Kobiety i władza. Manifest;
V. Forrester: Virginia Woolf. Biografia;
V. Woolf, S. Chutnik, K. Sulej: Własny pokój.