Przejdź do głównej zawartości

Lupanar, czyli najstarszy dom publiczny na świecie

 


Niezwykłe stanowisko archeologiczne nieopodal Neapolu to w rzeczywistości słynne miasto zasypane przez popiół w wyniku erupcji Wezuwiusza w 79 roku. Pompeje, o których mowa, rocznie odwiedza blisko 3,5 mln turystów. Przyciąga ich nie tylko sama tragedia, ale również wspaniale zachowane budynki, ulice, malowidła, a także Lupanar, czyli najstarszy dom publiczny na świecie.

 

Kamienny budynek usytuowany w Pompejach, uznany został przez archeologów najstarszym domem publicznym na świecie. Zdaniem specjalistów był jedynym budynkiem w Pompejach, zbudowanym celowo z przeznaczeniem na dom publiczny. Został odkryty w 1862 roku i miał powstać zaledwie kilka lat przed erupcją Wezuwiusza, czyli w I wieku naszej ery. Lupanar bierze swoją nazwę od łacińskiego słowa lupa, czyli wilczyca, a w dosłownym tłumaczeniu prostytutka. W ramach ciekawostki warto zaznaczyć, że rzeczownik prostitutio (prostytucja) został wprowadzony do języka dopiero przez chrześcijańskich autorów, wcześniej nie było potrzeby używania tego pojęcia.


 

„Hic habitat felicitas”, czyli „Tu mieszka szczęście”

Lupanar został wzniesiony w wyjątkowo korzystnym miejscu, przy Vicolo del Lupanare (Zaułku Domu Publicznego) –  w pobliżu miejskiego Forum, przy zbiegu ulic, tak, aby klienci mogli wchodzić z dwóch stron. Przechodniów zachęcał pokaźnych rozmiarów wizerunek fallusa, których w mieście nie brakuje. Fallusy najrozmaitszej długości pojawiały się na szyldach domów publicznych, tawern i sklepów, na posągach zdobiących fontanny, na lampach i sosjerkach. Sprośne napisy pokrywały mury i ściany wielu budynków w Miastach Wezuwiusza autorstwa Michaela Granta.


 

Co można dostać za dwa asy?

Spragnionych rozkoszy witał właściciel rezydujący w przedsionku, czyli atrium, zdobionym malowidłami. Malowidła zapowiadały erotyczne doznania najwyższej klasy z nieziemsko pięknymi kobietami o śnieżnobiałej skórze. Właściciel sprawnie pobierał opłatę, która nie była duża. Większa część usług warta była tylko dwa asy, przy czym w cenie niekiedy zawarty był seks oralny – fellatio. As stanowił podstawową, wytapianą z brązu jednostkę monetarną w Imperium Romanum. W tamtych czasach za dwa asy można było kupić dwa bochenki chleba lub pół litra wina z Falernum. Zwykła dniówka jednego robotnika wynosiła 16 asów. Oczywiście mając specjalne życzenia, należało głębiej sięgnąć do sakiewki. Pewna córa Koryntu o imieniu Attice ceniła się na 16 asów, a jej koleżanka Fortunata nawet na 23. Dwa asy pobierała m.in. Eutychis, Greczynka o miłym usposobieniu. Takie niskie stawki zdumiewają, ale wytłumaczenie jest bardzo proste. W cesarstwie amatorów płatnej miłości nie brakowało, a w przeciwieństwie do cudzołóstwa prostytucja nie była karalna. Uważano ją nawet za konieczną, ponieważ mężczyźni mogli wyszaleć się w ramionach sprzedajnych dziewczyn i zostawiali mężatki oraz „uczciwe” panny w spokoju. Sama prostytucja była doskonałym narzędziem inicjacji seksualnej mężczyzn. Niedopuszczalne było przeżywanie swojego pierwszego razu z kandydatkami na żony czy też z matronami. Potrzeba kontaktu fizycznego prowadziła ich więc do nierządnic. Nie bez znaczenia były również wzorce czerpane z domów. Synowie, widząc lub słysząc o tym, że ich ojcowie korzystają z usług prostytutek, uważali to za coś normalnego i oczywistego. Postępowanie głów rodzin było dla nich wzorem. Wydaje się wielce prawdopodobnym, iż sami ojcowie przynajmniej sugerowali kontakty synów z prostytutkami. Wszak rozpoczęcie życia seksualnego było oznaką męskości i dorosłości ich dziecka. Odwiedzanie takich przybytków było bardzo tanie i dostępne dla wszystkich mężczyzn, włącznie z niewolnikami. Nie istniały moralne zastrzeżenia, co najwyżej w przypadku zbyt częstych odwiedzin przez jakiegoś mężczyznę, ponieważ mógł stać się on publicznym pośmiewiskiem.


 

Pompejańczyk, który rozliczył się z gospodarzem, mógł wejść do jednej z cellae (jednego z pokojów), zasunąć za sobą kurtynę (drzwi nie było) i wywiesić tabliczkę z napisem occupata (zajęte). Na parterze znajdowało się pięć cellae, na piętrze drugie tyle, przy czym te przeznaczone były dla zamożniejszych obywateli. Pokoje były małe, ciasne, ciemne, bez okien (z wyjątkiem jednego na piętrze). Łoża z betonu przykrywały tylko cienkie materace. Kochano się szybko, akt nie trwał dłużej niż 10 minut, wielu gości nawet nie fatygowało się, aby zdjąć obuwie. Stąd ślady wydrapane od obcasów na ścianach. Brytyjski historyk Malcolm Lawry dziwił się, że „pompejańskie lupanary zbudowano chyba dla karłów pragnących zaspokoić tu swoje żądze”, ponieważ łoża są krótsze niż przeciętny człowiek.

„Kochankowie są niczym pszczoły – spędzają swoje życie w miodzie”

W przybytku zachowało się około 120 napisów, sporządzonych przez pensjonariuszki i ich klientów, w tym także pozycje w „cenniku usług”. Pewien Scordopordonicus pochwalił się na ścianie pisząc – „Było super!”, obok anonim stwierdził – „Tutaj wychędożyłem wiele dziewcząt”, inny dumny – „Obym wszędzie i zawsze był tak jurny, jak byłem tutaj”. Nie brakowało także melancholijnych kochanków, którzy pozostawiali wyznania, takie jak – „Tu dosiadłem śliczną, dorodną dziewczynę, lecz moje serce pozostało smutne”. W podobnej, chociaż nie tak bezpośredniej formie, zostawiamy dzisiaj komentarze na stronach internetowych hoteli, w których spędzaliśmy wczasy.


 

Trudzące się w Pompejach pracownice domów uciech, podobnie jak ich współczesne koleżanki, przybierały sobie kuszące mężczyzn pseudonimy. Znamy takie jak Fellatrix (dziewczynę biegłą w fellatio), Extaliosę (o obłych pośladkach), Pamphirę (spragnioną napoju), czy Kallidrome (pięknie chodzącą dziewczynę). Za motto życiowe lub hasło pompejańczyków można uznać napis „Mentula tua iubet: amatur” (w delikatnym przekładzie: „Twoje przyrodzenie rozkazuje: kochaj!”).


 

Od czasów nowożytnych wyobrażano sobie Rzymian jako mężów cnotliwych i surowych, jak Katon czy Cyceron. Kiedy jednak w XVIII wieku zaczęto odkopywać Pompeje i Herkulanum, uczeni nie wierzyli własnym oczom. Miasta Wezuwiusza były pełne erotycznych wizerunków, symboli i napisów. W liczącym około 20 tys. mieszkańców mieście archeologowie naliczyli, w zależności od źródeł od 17 do 35 dużych domów uciech. Płatne dziewczyny można jednak było znaleźć również w tawernach, oberżach, zajazdach i w aż 117 tak zwanych „barach winnych”, ciągnących się wzdłuż najważniejszych ulic Pompei. W tawernach można było zażyć miłosnej rozkoszy jeszcze taniej, bo za jednego asa. Zamożniejsi obywatele nie musieli korzystać z takich Loci inhonesti (miejsc niegodnych), jak lupanar. Bogatsi po prostu sprowadzali sobie luksusowe hetery do domu. Hetery traktowano jako drogie dobro luksusowe, z reguły dostępne tylko dla bogatych osób lub mężczyzn z arystokratycznych rodów. Zwykłe prostytutki pozostawały na marginesie życia społecznego antycznego miasta. Najczęściej zawód ten pełniły niewolnice sprowadzane z odległych części Imperium. Stanowiły przeciwieństwo rzymskiego wzoru kobiety i matki. 


 

Wszystko to wprawiło w głębokie zakłopotanie nowożytnych moralistów. W 1840 r. brytyjski uczony Thomas Arnold doszedł do wniosku, że w czasach antycznych nad Zatoką Neapolitańską rozgrywał się „przerażający dramat z udziałem Rozkoszy, Grzechu i Śmierci”. Jego syn, Matthew Arnold, przekonywał, że życie takie jak w starożytnych Pompejach, upływające pod znakiem ustawicznego folgowania zmysłom, „zmęczyłoby nas i wzbudziło odrazę”. Oczywiście starożytni podchodzili do spraw cielesnych zupełnie inaczej, niż traktuje się je obecnie. Z początkiem naszej ery tylko Żydzi i nieliczni wówczas chrześcijanie uważali, że zagłada miast Wezuwiusza była karą boską dla ich oddających się grzesznej rozpuście mieszkańców. W dniu katastrofy Pompejów, pewien Judejczyk lub wyznawca Chrystusa zdążył wyskrobać na ścianie – „Sodoma i Gomora”. Kiedy zaś oba miasta zostały unicestwione, a tysiące ludzi zginęły straszną śmiercią, jakiś moralizator napisał na murze domu uciech – „Kubek, z którego ta ladacznica odlewała wino na cześć bogów, jest teraz głęboko pod kamieniami i popiołem”.

W roku 2005 Lupanar został poddany rocznej renowacji, odnowiono główną atrakcję obiektu, czyli liczne freski (w liczbie 134), które przedstawiają akty seksualne wykonywane przez prostytutki. Renowacja pochłonęła 253 mln dolarów. Erotyzm miast Wezuwiusza często wprawiał w zakłopotanie zwłaszcza turystki i dostojnych gości. Warto wspomnieć, że jeszcze kilkanaście lat temu niechętnie wpuszczano kobiety do Lupanaru. Lata temu ówczesny premier Waldemar Pawlak zwiedził Pompeje, ale zapewnił, że nawet nie przekroczył progu Domu Wettiuszów, ozdobionego kilkoma frywolnymi freskami.


 

Alicja Huzarska

ala.huzarska@gmail.com

www.alicewherenext.wordpress.com

ródła:

L. Winniczuk: Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu;

C. Reinsberg: Obyczaje seksualne starożytnych Greków;

Dom publiczny w Pompejach otwarty dla zwiedzających (https://wiadomosci.wp.pl/dom-publiczny-w-pompejach-otwarty-dla-zwiedzajacych-6036252713067649a);

Notatki własne.


Zdjęcia:

Aleksandra Kalarus, Bartłomiej Szopa.

 

Popularne posty z tego bloga

Jakże łatwo wpaść w hedonistyczny młyn

Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy

Obejrzyjmy Aspergera

W wielu znanych produkcjach filmowych i telewizyjnych występuje charakterystyczny bohater – niechętny kontaktom towarzyskim, zachowujący się rutynowo, ale i mający genialny umysł. Aby stworzyć intrygującego bohatera, reżyserzy wybierają cechy przypisane chorobie, która zwie się zespołem Aspergera. Zespół Aspergera nazywany jest najłagodniejszą odmianą autyzmu. To zaburzenie rozwoju o podłożu neurologicznym, którego przyczyny jeszcze nie są w pełni znane, jednak może być ich wiele. Osoby cierpiące na tę chorobę znajdują się w normie intelektualnej, choć zazwyczaj są też dodatkowo utalentowane. Zespół Aspergera mają częściej mężczyźni niż kobiety, i zobaczymy również tę zależność w wymienionych niżej produkcjach. Wielu bohaterów w filmach czy serialach ma jedynie cechy podobne do Aspergera, choć zdarzają się również zdiagnozowani aspergerowcy. Pomaga to w kreacji postaci, która swoją osobą zainteresuje publiczność. W artykule przytoczę jedynie cechy bohaterów, które wiążą się z

Czy anime to tylko hentai?

„Azjo-zjeby”, „mango-zjeby” – tak laik często określa miłośników japońskiej popkultury, głównie komiksów. Mimo to zdobyły one ogromną rzeszę fanów w całej Europie, a więc również w Polsce. Osoby, które nigdy nie miały do czynienia z anime ani mangą, mogą je kojarzyć z pornografią. Jak jest naprawdę? Manga współcześnie oznacza japoński komiks, a anime jego adaptację w formie kilkunastu odcinków, filmu lub OVA, czyli miniserialu. Mangę drukuje się zazwyczaj na czarno-białym papierze i czyta się, ku zdziwieniu nowicjuszy, od prawej do lewej strony. Publikowana jest regularnie w magazynach, a jeśli autor zyska uznanie i komiks będzie pojawiał się przez dłuższy czas, zostanie wydany w formie tomików zwanych tankōbon (jap. „niezależnie pojawiająca się książka”). Zarówno mangę, jak i anime cechuje charakterystyczna kreska, postacie niekiedy rysowane są bardzo prosto i schematycznie, mają często ogromne oczy i długie włosy. Jednak trzeba przyznać, że nie można im odmówić urody. Co t