Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych w Stanach Zjednoczonych to czas ogromnych zmian. Czas rewolucji kulturowej podszytej niepokojem ze względu na bliżej nieokreślonego wroga. Wtedy też FBI śledziło wielu wybitnych artystów i myślicieli, jednak żadne z podjętych śledztw nie równało się z tym, które dotyczyło Jamesa Baldwina. Dziś szacuje się, że na jego temat zgromadzono około 2000 teczek dokumentacji. Jak to się stało, że ów popularny pisarz stał się naczelnym obiektem zainteresowania służb?
Syn tej ziemi
Baldwin, urodzony w roku 1924 w Harlemie, jako dziewiąte dziecko nigeryjskiego pastora już w wieku czternastu lat został kaznodzieją. Związana z tym konieczność tworzenia i wygłaszania kazań niechybnie pomogła mu rozwinąć swój własny styl pisania. Szybko jednak zdecydował się na zmianę profesji, ze względu na podejście kościoła do kwestii nierówności rasowej. Swoje pierwsze utwory zaczął pisać już po skończeniu liceum, jednak ciągłe narażanie się na ataki na tle rasowym sprawiały, że czuł się rozczarowany rzeczywistością, w której przyszło mu żyć. Właśnie tej tematyki dotyka opublikowana w 1953 roku debiutancka powieść Baldwina Głoś to na górze. Kościół zostaje w niej przedstawiony zarówno jako źródło ucisku, jak i nadziei na lepsze jutro. Książka ta odbiła się szerokim echem wśród czytelników, jednak ich reakcja była nieporównywalna z tym, co wydarzyło się po publikacji cyklu esejów Zapiski syna tego kraju w roku 1955.
Czarny ambasador
W owym czasie w Ameryce nasilał się ruch na rzecz praw obywatelskich. Powszechnym systemem była wówczas segregacja rasowa, nakazująca osobom czarnoskórym korzystanie ze specjalnie dla nich przeznaczonych miejsc w autobusach, szkołach, szpitalach czy umożliwiająca im zatrudnienie tylko w niektórych placówkach. Mimo iż sam Baldwin od roku 1948 na stałe mieszkał we Francji, aktywnie wspierał ruch praw obywatelskich, gdyż sam na własnej skórze doświadczył ciągłego uczucia lęku. Jak wspominał w Zapiskach…: „Lęk do szpiku kości, wątpliwość, czy jest się wartym życia, wściekłość, nienawiść, chęć zabijania tak głęboka, że zwraca się przeciwko tobie. [...] Cały wszechświat zaludniają wyłącznie wrogowie, którymi są nie tylko biali mężczyźni zbrojni w powróz i strzelbę, lecz także godni pogardy ziomkowie. Ich czerń to jego poniżenie, a ich głupie i bierne trwanie jest tym, co czyni jego koniec nieuniknionym”.
Widział jak jego rodzina, przyjaciele i sąsiedzi popadają w nałogi, trafiają do więzienia lub popełniają samobójstwa ze względu na panujące nierówności. On sam zaś przedwcześnie stracił ojca, gdyż ze względu na kolor skóry odmówiono mu podstawowej opieki medycznej w szpitalu powszechnie uznawanym za miejsce dla białych. W kolejnej opublikowanej w 1963 roku książce Teraz pożar stwierdził, że rasizm jest szkodliwy tak naprawdę dla obu stron sporu oraz że wszyscy jesteśmy uwikłani w tę sama strukturę społeczną. Jak sam to podsumował w jednym ze swoich wystąpień telewizyjnych: „Ludzie są uwięzieni w historii. A ona jest uwięziona w nich”.
O swoich przekonaniach dyskutował z najważniejszymi politykami, wliczając w to samego Malcolma X czy Roberta Kennedy’ego, dlatego też szybko zyskał miano ambasadora osób czarnoskórych. Raz nawet zdarzyło mu się użyć analogii do Polski, kiedy to podczas wywiadu stwierdził: „Gdy Polak mówi Daj mi wolność lub daj mi śmierć, cały świat bije mu brawo. Gdy to samo mówi czarny – jest uznawany za przestępcę”.
To właśnie mniej więcej w tamtym okresie FBI uznało go za zagrożenie. Jak sam wspominał, nawet wśród członków ruchu praw obywatelskich czuł się wyobcowany – nie tylko ze względu na fakt mieszkania za granicą, ale również przez to, że otwarcie deklarował swoją homoseksualność, co w tamtych czasach niewielu uchodziło na sucho. Funkcjonowała doktryna J. Edgara Hoovera, zakazująca osobom homoseksualnym obejmowanie wyższych stanowisk rządowych i wręcz na ironię zakrawa tutaj fakt, iż sam Hoover był gejem. Tak naprawdę już samo oskarżenie o homoseksualność wiązało się z utratą pracy i społecznym ostracyzmem. Sam Baldwin nie wstydził się tego, kim jest, a za cel swojej twórczości uznawał ukazanie, jak należy się zachować w obliczu wszechobecnej pogardy.
W Polsce twórczość Jamesa Baldwina jest nieco zapomniana, same Zapiski… ujrzały światło dzienne dopiero w 2019 roku. Warto tutaj zaznaczyć, że głos Baldwina był nie tylko głosem uciśnionej mniejszości, ale wszystkich, którzy czują się dyskryminowani, co w dobie dzisiejszych wydarzeń wydaje się rzeczą istotną.
Karolina Rutkowska
karolinarutkowska46@gmail.com
Źródła:
R. Peck: Nie jestem twoim murzynem;
J. Baldwin: Zapiski syna tego kraju;
J. Zgierski: Czyj Ty jesteś, synku? (www.dwutygodnik.com/artykul/8587-czyj-ty-jestes-synku.html) [dostęp: 27.02.2021 r.].