Pierwszym, który o niej wspomniał, był Platon w 360 r. p.n.e., opisując ją w dialogach Timajos, a następnie w Kritias. Miała istnieć w dziewiątym tysiącleciu p.n.e., być ogromnym obszarem, „większym od Libii i Azji razem wziętych”, niezwykle rozwiniętym pod względem cywilizacyjnym. Co jednak zostało z legend o Atlantydzie?
Choć nikomu nie udało się zweryfikować historii o zaginionym lądzie, stanowi on inspirację dla twórców rozmaitych dziedzin od wielu wieków. Pierwszy wspominał o niej Platon, później Francis Bacon (Nowa Atlantyda), Robert E. Howard, Arthur Conan Doyle, Pierre Benoit, Aleksiej Tołstoj, Margit Sandemo, Juliusz Verne, Maciej Kuczyński, Ayn Rand i wielu innych. Do mitycznej krainy nawiązywała także Wisława Szymborska w utworze Altantyda. Motyw podwodnego świata pojawia się też w grach komputerowych, filmach czy serialach – np. Gwiezdne wrota: Atlantyda. Chciałabym jednak skupić się na filmie animowanym z 2001 roku, powstałym w wytwórni Walta Disneya – Atlantyda. Zaginiony ląd. Odpowiedzialni za jego reżyserię byli Kirk Wise i Gary Trousdale, natomiast scenariusz został napisany przez Taba Murphy’ego.
Czy animacja przetrwała próbę czasu?
Od premiery filmu minęło 20 lat – wręcz zaskakującym jest fakt, jak bardzo obraz Disneya jest nieprzystający do standardów dzisiejszych opowieści adresowanych do młodszych widzów (zarówno w kwestii formy, jak i treści). Animacja, autorstwa m.in. Mike’a Mignoli (znanego głównie jako twórca serii Hellboy), zdawać się może nieco toporna, jednak właśnie z tego względu jest na tyle oryginalna i charakterystyczna, że dobrze zapada w pamięć. Przesłanie historii natomiast nie odbiega od tego, jakie często jest obecne w filmach dla dzieci – „nie rezygnuj z marzeń”. Z kolei sposób, w jaki twórcy przekazują to motto, a także ilość trupów, które na swojej drodze zostawiają główni bohaterowie, są nieco zaskakujące. Niemniej jednak ze względu na niezwykle wartką akcję i przygodowość filmu, porównywalną z produkcjami takimi jak Indiana Jones, Gwiezdne wrota czy Mumia, myślę, że Atlantyda także dziś skutecznie przykułaby uwagę młodych odbiorców.
Co stanowi siłę filmu?
Bez wątpienia jednym z najważniejszych atutów historii jest przygoda, której jesteśmy świadkami jako widzowie. Któż nie chciałby uczestniczyć w ekspedycji, w trakcie której udało się odnaleźć Atlantydę? Innym spośród aspektów, które przyciągają do ekranu i wręcz zmuszają do śledzenia akcji, są jej niezwykli bohaterowie. Mamy tutaj bowiem do czynienia z dość niezwykłą ekipą. Główny bohater, Milo Thatch, jest kartografem i lingwistą, lecz przede wszystkim nieposkromionym pasjonatem historii o Atlantydzie, o której wielokrotnie opowiadał mu dziadek. Oprócz niego poznajemy sapera-kwiaciarza Vincenzo „Wołodię” Santoriniego, którego wypowiedzi w języku będącym zlepkiem rosyjskiego i polskiego (oczywiście w polskiej wersji językowej) bawią i nie dają o sobie zapomnieć, przykładowo: „My robili mnoga zlych rzeczy. Okradali groby, da. Plądrowali świątynie. Pili w parkie. Ale niikt na tym nie cierpijał. No, może i kto cierpijał, ale szto, kak my go nie znali?”. W produkcji pojawiają się też zadziorna mechaniczka Audrey Ramirez, której marzeniem jest otwarcie wraz z ojcem warsztatu samochodowego, agentka o niskim tembrze głosu – Helga Sinclair, czy sympatyczny indiański lekarz, o potężnej posturze i uroczym nazwisku, Joshua Słodki. Ciekawą postacią jest także zgorzkniała i cyniczna radiotelegrafistka Wilhelmina Packard, której komentarze, np. wielokrotnie powtarzane „wszyscy zginiemy”, stale towarzyszą załodze, podbudowując jej morale. Kolejne postacie to kucharz o pseudonimie „Cookie” (jego kuchnia rządzi się jasnymi prawami: mało oryginalności, żadnych wymysłów, dużo tłuszczu), Kajetan Molier (będący fanem owej gastronomii, a zarazem oryginalnym specjalistą i badaczem ziemi), a także księżniczka Atlantydy – Kida, odbiegająca nieco od prototypu księżniczki, do którego przyzwyczaiły nas wcześniejsze filmy Disneya. Kida jest bowiem kobietą waleczną, świadomą i pragnącą coś zmienić.
Innym ważnym elementem filmu, nad którym, moim zdaniem, warto się pochylić, jest niezwykła muzyka Jamesa Howarda Newtona: w odpowiednich momentach mistyczna i tajemnicza, w innych dynamiczna, w jeszcze innych zaś patetyczna.
Bajka pod specjalnym nadzorem
Jak podaje portal Filmweb, Atlantyda. Zaginiony ląd to pierwszy od 1985 roku i filmu Taran i magiczny kocioł obraz, który dostał od amerykańskich cenzorów oznaczenie PG – dzieci mogą oglądać ten film tylko w obecności dorosłego opiekuna. I zdaje się to być całkiem rozsądne, biorąc pod uwagę, że już pierwsza scena animacji rozpoczyna się widokiem setek ofiar zagłady Atlantydy. Później widzimy natomiast jak znaczna część załogi, głównie bezimiennych żołnierzy, ginie w starciu z Lewiatanem. Obserwujemy również śmierć dwojga spośród ważniejszych bohaterów – wspominanej wcześniej Helgi oraz głównego antagonisty opowieści, czyli Rourke’a, chcącego zarobić kosztem ostatecznego zniszczenia Atlantydy i śmierci jej mieszkańców. Produkcja obfituje też w podteksty czy wypowiedzi postaci, które raczej powinny być adresowane do widzów dorosłych – nie do nieletnich odbiorców.
Ekranizacja Disneya częścią większej rodziny
W historii opowiedzianej przez parę reżyserów dostrzec można podobieństwo do wielu innych opowieści. Szczególnie duże występuje między disneyowską animacją a filmem Gwiezdne wrota z 1994 roku. W obu produkcjach mamy bowiem starcie między świetnie wyszkolonym służbistą (Rourke i pułkownik O’Neil są nawet podobni do siebie, jeżeli chodzi o wygląd) a nieco ciamajdowatym badaczem. Choć ich relacje zupełnie inaczej się rozwijają, początek jest bardzo podobny. Filmy te przedstawiają również dotarcie do nowego świata, którego korzenie istnienia sięgają czasów bardzo odległych, a którego mieszkańcy mają kontakt z jakimś rodzajem siły wyższej. Zarówno Milo, jak i Daniel (główny bohater Gwiezdnych wrót) zakochują się w przedstawicielce tzw. tubylców. Obaj także decydują się zamieszkać w nowo odkrytej przez siebie rzeczywistości. Innym dziełem, mającym wiele wspólnego z ekranizacją historii o Atlantydzie, jest Avatar autorstwa Jamesa Camerona. Wygląd miasta, kobieta-mechanik czy chciwy komandos, chcący wzbogacić się kosztem odkrytej cywilizacji, to elementy wspólne tych produkcji. Pytanie, jakie należy sobie zadać, dotyczy jednak tego, czy wspomniane podobieństwa wynikają z ograniczonej wyobraźni twórców, którzy, idąc po linii najmniejszego oporu, postanowili przetworzyć cudzą historię zamiast stworzyć nową, czy może jest to konsekwencja nośności motywów występujących w powyższych produkcjach.
Ewelina Kawka
ewa-elina@o2.pl
Źródła:
Atlantyda – zaginiony ląd. (www.filmweb.pl/film/Atlantyda+-+zaginiony+ląd-2001-3958);
Atlantyda. Gdzie się znajdowała i co było przyczyną jej zniszczenia? (turystyka.wp.pl/atlantyda-gdzie-sie-znajdowala-i-co-bylo-przyczyna-jej-zniszczenia-6562515815287328a);
J. Grabowska: Zaginiona czy zmyślona? Prawda i mity o Atlantydzie. (wyborcza.pl/7,75400,23128303,zaginiona-czy-zmyslona-prawda-i-mity-o-atlantydzie.html).