W związku ze zbliżającą się akcją DKMS na Uniwersytecie Śląskim postanowiłem poprosić Weronikę Trybę, jedną z liderek wydarzenia, o wywiad, którym rozbudzi naszą ciekawość i zmotywuje do pogłębiania wiedzy na temat nowotworów krwi, opowie o organizacji. jaką jest DKMS oraz zachęci nas do pomagania innym.
Jakub (J): Może na sam początek opowiedz
czytelnikom o sobie. Kim jest Weronika Tryba?
Weronika (W): Jestem studentką 4 roku psychologii. W
przyszłości pragnę ukończyć kurs psychoterapii poznawczo-behawioralnej, a następnie
pomagać ludziom zmagającym się z chorobami somatycznymi, depresją, stanami lękowymi
oraz zaburzeniami odżywiania. Bardzo podoba mi się dziedzina psychodietetyki i
mam nadzieję, że uda mi się w niej pracować. Poza studiami również mam jakieś życie. Pracuję na co
dzień jako copywriterka. Piszę teksty na różne strony internetowe oraz prowadzę Instagramy.
Pozwala mi to na rozwój w wielu nowych kierunkach. Prywatnie uwielbiam sport, jogę, książki oraz
seriale i filmy.
J: Dlaczego lubisz pomagać?
W: Uwielbiam pomagać! Usłyszałam kiedyś,
że nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna pomoc, bo z każdego naszego pozytywnego działania płynie
ogromna satysfakcja. I ja bardzo uwielbiam uczucie, kiedy wiem, że zrobiłam coś dobrego dla drugiego człowieka.
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszystkim da się pomóc, ale na tyle, na ile mogę, chcę to
zrobić. Mam nadzieję, że moja pomoc przynosi zauważalne zmiany, jeżeli chodzi o
czyjeś życie.
J: Jestem pewien, że Twoje działania są zauważalne i zmieniają
życie innych. Skoro nasi czytelnicy wiedzą, kim jesteś, przejdźmy teraz do
akcji DKMS, która
w najbliższym czasie będzie miała miejsce na naszym uniwersytecie. Wytłumaczysz
proszę naszym czytelnikom, czym są nowotwory krwi?
W: Wyróżniamy dwa rodzaje nowotworów krwi, białaczkę oraz chłoniaki. Białaczka
jest nowotworem, który atakuje białe krwinki w szpiku kostnym, dlatego potrzebny
jest przeszczep. Wyróżniamy cztery typy białaczki. Białaczka przewlekła szpikowa jest łagodną odmianą choroby.
Przebiega ona długo, jednak mamy największe szanse na jej wyleczenie. Jest ona
typem białaczki wywołanej zmianą chromosomową. Co ważne, w momencie, w którym dostajemy diagnozę, podejmujemy
najpierw leczenie chemioterapią. W momencie, kiedy leczenie tradycyjne nie daje
odpowiednich rezultatów, lekarze kwalifikują osobę chorą do przeszczepu. Kolejną odmianą
białaczki jest ostra białaczka szpikowa. To już niestety jest nowotwór złośliwy, którego istotą jest zahamowanie
dojrzewania i różnicowanie komórek prekursorowych spowodowane mutacją genetyczną. Ten
rodzaj białaczki odpowiada za najwyższy odsetek zachorowań wśród osób dorosłych. Ostra białaczka limfoblastyczna najczęściej diagnozowana jest u osób do trzydziestego roku życia. Bardzo
często występuje ona u dzieci w wieku od dwóch do dziesięciu lat i stanowi trzy
czwarte zdiagnozowanych chorób w tej grupie wiekowej. Jest ona również nowotworem złośliwym i cechuje
się gwałtownym przebiegiem. Najczęściej osoby, u których zdiagnozuje się ten rodzaj,
kwalifikowane są od razu do przeszczepu. Czas jest tutaj niezwykle ważny,
dlatego staramy się cały czas zachęcać ludzi do zapisywania się do bazy dawców.
Przewlekła białaczka limfocytowa powstaje, gdy dochodzi do
niekontrolowanej poliferacji, gromadzenia się we krwi i szpiku kostnym
zmienionych nowotworowo białych krwinek. W miarę postępu choroby zmienione
limfocyty wypierają zdrowe krwinki. Przy łagodnym przebiegu choroby czas życia
pacjenta wynosi dziesięć do dwudziestu lat. Chłoniaki zaś są liczną i zróżnicowaną
grupą nowotworów,
które
wchodzą w układ limfoidalny, czyli chłonny. Pod wpływem różnych czynników komórki mogą ulegać przemianom nowotworowym.
Prowadzi to do nieprawidłowego i niekontrolowanego przez organizm namnażania się
zmutowanej linii komórkowej. Przemianom najczęściej ulegają limfocyty B,
limfocyty T i komórki
NK (naturalne komórki
cytotoksyczne), czyli w głównej mierze komórki odpowiadające za nasz układ
odpornościowy oraz redukcję stresu. W zależności od tego, z jakich komórek układu chłonnego wywodzi się nowotwór, może powodować różne objawy i
zajmować różne narządy. Wśród chłoniaków wyróżnia się chłoniaki
nie-Hodgkina/nie-Hodgkinowskie (nieziarnicze, NHL – non-Hodgkin
lymphoma) i chłoniaka
Hodgkina (ziarniczego, HL – Hodgkin lymphoma). Chłoniaki dzielą się na powolne,
agresywne oraz bardzo agresywne. Największy wzrost zachorowalności
obserwuje się w wieku około trzydziestu oraz pięćdziesięciu lat. Szacuje się, iż
w Polsce występuje kilkanaście nowych zachorowań na chłoniaki nieziarnicze na 100 000
mieszkańców
rocznie. Co czterdzieści minut pada diagnoza nowotworu krwi.
J: Warto podkreślić to, że taka diagnoza pada co czterdzieści minut i dotyczy ona
wyłącznie nowotworów
krwi, nie nowotworów
ogólnie.
Bardzo przykra statystyka. Czy mogłabyś opowiedzieć, czym objawia się ta
choroba? Na co zwracać uwagę?
W: Niepokój powinno wzbudzać bezbolesne powiększenie
węzłów chłonnych (średnica powyżej dwóch centymetrów), tendencja do zrastania się ich
w tak zwane „pakiety”, samoistne zmniejszenie się węzłów chłonnych oraz ich ból po alkoholu. Do objawów możemy zaliczyć także ból brzucha, krwawienie z przewodu pokarmowego,
błon śluzowych nosa, żółtaczkę, zmiany skórne, świąd skóry czy objawy neurologiczne
spowodowane uciskiem nerwów. Części osób może towarzyszyć gorączka, 38
stopni Celsjusza przez okres powyżej dwóch tygodni, nocne poty, utrata masy
ciała. Chłoniaka nie zdiagnozujemy sami, musimy bacznie obserwować swój organizm, regularnie się badać i
pozostawać w kontakcie z lekarzem. W przypadku białaczki do głównych objawów należą częste, nawracające
infekcje, zaburzenia liczby leukocytów, niedokrwistość, zaburzenia
krzepliwości, osłabienie, senność, bladość, ciągłe uczucie zmęczenia. Są to objawy, które również łatwo zbagatelizować z uwagi na
to, że są niezwykle powszechne.
J: Kiedy już wiemy, czym są nowotwory krwi i czym się objawiają,
teraz pozwolę sobie Ciebie zapytać o opinię. Jak ocieniasz poziom edukacji w
Polsce na temat nowotworów krwi? Bo wiem, że osiemnastego września wypada Dzień Dawcy
Szpiku i internet jest wtedy zalewany informacjami na temat choroby, wszyscy
oznaczają DKMS, robią sobie zdjęcia z przypinkami, kartami dawcy czy
patyczakami do wymazu, ale czy ten jeden dzień wystarczy?
W: Nie będę ukrywać, że edukacja jest na
niskim poziomie. Sama, żeby dowiedzieć się czegoś więcej na temat choroby,
musiałam wejść na stronę
fundacji (www.dkms.pl). Zamiast uczyć się w szkole ciągle o
tym samym, powinniśmy zagospodarować odrobinę czasu na zajęcia, które zwrócą naszą uwagę na zdrowie i wyczulą nas
na potencjalne objawy choroby. W przypadku nowotworów niezwykle ważna jest szybka diagnoza.
DKMS robi bardzo dużo, edukuje społeczeństwo w miarę swoich możliwości, ale
potrzebna jest fundacji pomoc. Wiedza w zakresie nowotworów krwi powinna być powszechna. W
polskich miastach coraz częściej pojawiają się billboardy informacyjne. Dla nas
zaś ważne powinno być to, że rozmowa z najbliższymi o chorobie
nie powinna znajdować się w grupie tematów tabu.
J: Czym jest DKMS?
W: DKMS jest fundacją non-profit, która indeksuje bazy dawców. Kiedy osoba dowiaduje się o
diagnozie i kierowana jest na przeszczep, baza jest uruchamiana i przeszukiwana
w celu odnalezienia bliźniaka genetycznego. Oprócz tego fundacja angażuje się w opiekę
zdrowotną oraz transport szpiku. Pamiętajmy, że możemy zostać dawcą osoby, która żyje na drugim końcu świata.
Fundacja trzyma pieczę nad całym procesem, pilnuje, aby szpik
bezpiecznie został pobrany i przetransportowany do osoby potrzebującej oraz żeby
wszystko dobrze się skończyło.
Fundacja DKMS działa w Polsce od 2008
roku, posiada status Organizacji Pożytku Publicznego oraz Ośrodka Dawców Szpiku w oparciu o decyzję Ministra
Zdrowia. W ciągu ponad 11 lat Fundacja zarejestrowała w Polsce ponad 1 700 000
potencjalnych dawców, co daje nam piąte miejsce na świecie
pod względem liczby osób w bazie. Ten wynik powinien stanowić
powód do dumy i zachęcać nas do dalszej
pracy. Wszystko rozpoczęło się od jednej rodziny walczącej o
uratowanie życia ukochanej osoby. Kiedy Mechtild Harf dowiedziała się, że
jedynym możliwym leczeniem w przypadku białaczki, na którą cierpiała, jest przeszczepienie
szpiku kostnego, okazało się, że nikt z jej rodziny nie
kwalifikuje się do przeszczepu. W tym czasie w Niemczech było zarejestrowanych
zaledwie 3000 potencjalnych dawców. W obliczu trudności ze znalezieniem
odpowiedniej osoby Peter Harf, mąż Mechtild, zaczął zastanawiać się nad tym,
jak mógłby zwiększyć szanse jej przeżycia
oraz innych pacjentów znajdujących się w podobnej
sytuacji. Odpowiedź wydawała się oczywista: im więcej niespokrewnionych dawców, tym większe szanse dla wszystkich
pacjentów w potrzebie. 28 maja 1991 roku
Peter, wspólnie z opiekującym się jego żoną lekarzem
transplantologiem – Gerhardem
Ehningerem założyli DKMS. W pierwszym roku działalności fundacji liczba
dawców w rejestrze wzrosła z trzech tysięcy
do sześćdziesięciu ośmiu tysięcy. Niestety pomimo wysiłków rodziny Mechtild zmarła. Jednak
zanim odeszła, poprosiła Petera, aby przyrzekł jej, że nie przestanie walczyć, dopóki każdy pacjent nie będzie miał zgodnego
dawcy i tym samym drugiej szansy na życie. Od tego czasu Peter i jego córka Katharina
Harf – wiceprzewodnicząca Rady Fundacji DKMS
dotrzymują złożonej obietnicy. Do 1995 roku DKMS stał się największym na świecie
rejestrem dawców krwiotwórczych komórek macierzystych i nieprzerwanie
realizuje misję poprzez podarowanie drugiej szansy na życie jak największej
liczbie pacjentów z nowotworem krwi.
J: Przejdźmy teraz do Twoich działań.
Dlaczego zostałaś liderką DKMS?
W: Tak szczerze – zobaczyłam
sponsorowane wydarzenie na portalu społecznościowym. Byłam wolontariuszką DKMS
na uczelni w ubiegłych latach, bardzo miło to wspominam. Od tego z resztą zaczęła
się moja przygoda z wolontariatem w ogóle. Widząc to ogłoszenie stwierdziłam,
że to musi być znak, żeby spróbować działać w tej akcji w inny sposób niż dotychczas. Nie ukrywam, że
chciałabym działać szerzej w DKMS. Fundacja jest bardzo dobrze prowadzona,
pomaga realnie osobom w potrzebie, a to z kolei napędza mnie do działania.
J: Jak przebiegł proces szkolenia i
organizacji wydarzenia?
W: To były dwa dni szkolenia po cztery
godziny. Szkolenie prowadzono online, jednak było ono bardzo profesjonalne i
niezwykle ciekawe. Oprócz koordynatorów – Alicji, Aleksa i Bartka – poznaliśmy
szereg specjalistów oraz innych gości. Całość szkolenia
była podzielona na sekcje, w których dowiedzieliśmy się wielu
informacji na temat choroby, przygotowania wolontariuszy czy nawet promowania
wydarzenia marketingowo. Poznaliśmy historie pacjentów i osób bardzo zaangażowanych w działanie
DKMS. Po szkoleniu mieliśmy meeting w pokojach na Zoomie, co było naprawdę fajnym
doświadczeniem. Nasze społeczeństwo jest dość podzielone, a to był jeden z tych
momentów, które nas spajają. Mimo tego, że się różnimy,
byliśmy skoncentrowani na jednym punkcie – pomocy drugiemu człowiekowi.
J: Czy uzyskałaś odpowiednie wsparcie ze
strony najbliższego otoczenia oraz uniwersytetu podczas organizacji wydarzenia?
W: Od mojej rodziny i przyjaciół otrzymałam
ogrom wsparcia. Ciągle udostępniają posty i wydarzenia, a oprócz tego mój tata objął nas patronatem. Dzięki
temu mamy część nagród, które pozwalają bardziej zaangażować się wolontariuszom
i potencjalnym osobom dawczym. Moi przyjaciele sami zaangażowali się w
wolontariat, ciągle proponują dodatkową pomoc. Praca z uniwersytetem układała się bardzo dobrze. Kiedy dzwoniłam do różnych działów, aby dopytać o potrzebne mi informacje,
spotykałam się z ogromną sympatią i zaangażowaniem ze strony pań, które odbierały telefon. Same często
proponowały mi pomoc w promocji wydarzenia, dając kontakt do Biura Spraw
Studenckich. Wszelkie papiery potrzebne do organizacji udało się ogarnąć w sposób zdalny, co pozwoliło mi zaoszczędzić
mnóstwo czasu. Nasze działania wsparły również studenckie koła naukowe – Studenckie
Koło Psychoterapii i Treningu Psychologicznego oraz Studenckie Radio Egida.
Jestem ogromnie wdzięczna za każdą otrzymaną pomoc.
J: Wsparcie w charytatywnej pracy jest
niezwykle potrzebne. Zwłaszcza, jeśli dotyczy ona tak obciążającego tematu,
jakim jest nowotwór. Opowiesz teraz o tym, jak zostać dawcą?
Jak wygląda cały proces od samego początku?
W: Zarejestrować można się na akcji, jak
nasza studencka, albo pobrać cały pakiet rejestracyjny ze strony DKMS. Na
stronie fundacji znajdziemy wszelkie potrzebne informacje na temat tego, jak
wypełnić formularz oraz pobrać wymaz. Cały pakiet przychodzi do nas do domu po
kilku dniach. Pobrania wymazu nie trzeba się obawiać, gdyż jest zupełnie
bezbolesne i nie towarzyszy mu żaden dyskomfort. Co do formularza ważnym jest,
aby podać dane kontaktowe, które będą pewne przez dłuższy czas.
Dlatego starajmy się unikać podawania w telefonie kontaktowym namiarów na partnera, z którym nie jesteśmy w stałej relacji czy
adresu wynajmowanego mieszkania. Jeśli nasze dane się zmienią, musimy pamiętać o
ich aktualizacji na stronie fundacji. Warto informować fundację również o ciąży, chorobach czy dłuższych
wyjazdach. Dobra komunikacja z organizacją jest bardzo ważna z uwagi na czas. W
wielu przypadkach odgrywa on ogromną rolę. Kiedy nasz bliźniak zachoruje, DKMS
przez dwa tygodnie będzie próbował się z nami skontaktować. Nie
musimy się niczego obawiać, ciężko będzie przeoczyć próby kontaktu ze strony fundacji. Oczywiście
taki kontakt nie zobowiązuje nas do oddania szpiku. Mamy prawo się rozmyślić,
jednak lepiej w takim momencie odebrać telefon i odmówić, ponieważ fundacja będzie mogła
wykorzystać ten czas na poszukiwanie innego dawcy. Jeśli jednak się zgodzimy,
zostaje przydzielony nam koordynator, który przeprowadzi nas przez cały proces
dawstwa. Nie musimy się niczym wtedy martwić, gdyż jesteśmy w naprawdę dobrych
rękach. Koordynatorzy są bardzo pomocni i sympatyczni, a przede wszystkim
niezwykle kompetentni. Przydzielona nam również zostanie klinika, w której wykonamy badania krwi. Po
wykonaniu tych badań lekarze stwierdzają, czy na pewno możemy zostać dawcami. W
przypadku pozytywnej weryfikacji, po około 3 tygodniach zostajemy poddani
kompletnym badaniom, które wykluczą wszelkie choroby, o których mogliśmy nie mieć nawet pojęcia.
Po tym wszystkim grupa lekarzy podejmuje decyzje o sposobie pobrania szpiku. Może
się to odbyć dwojako, z krwi lub talerza kości biodrowej. Oczywiście możemy odmówić pobrania w dany sposób. Jeśli inna metoda nie będzie możliwa,
fundacja poszuka kolejnego dawcy. Przed pobraniem szpiku musi nastąpić wzrost
czynnika G-CSF odpowiedzialnego za namnażanie komórek szpiku. Jest on produkowany w
naszym organizmie, jednak zostając dawcą musimy mieć go więcej. W tym celu
przez cztery dni co dwanaście godzin przyjmujemy odpowiednie zastrzyki. Oczywiście
nie musimy się niczego obawiać, zostaniemy do tego specjalnie przeszkoleni i
nie będziemy musieli odwiedzać dwa razy dziennie żadnej kliniki w celu przyjęcia
zastrzyku. Biorąc pod uwagę czynnik wzrostu, powinniśmy na jakiś czas
zrezygnować z uprawiania sportu, ponieważ w wyniku przeciążenia może dojść do pęknięcia śledziony. Pobieranie szpiku z
krwiobiegu może trwać maksymalnie dwa dni. W przypadku pobrania go z talerza kości
biodrowej musimy się liczyć z dłuższą hospitalizacją – około dwóch do trzech dni. Po oddaniu szpiku
zostajemy pod opieką lekarską przez okres dziesięciu lat. Nasze zdrowie, a
przede wszystkim poziom szpiku są regularnie monitorowane. Co rok przez dziewięć
lat wypełniamy ankietę medyczną. Pierwsze badania mamy już po miesiącu od
przeszczepu, drugie po sześciu miesiącach. Jeśli w badaniach wyjdzie coś niepokojącego,
diagnostyka się pogłębia. Specjaliści są naprawdę profesjonalni i czuwają nad
naszym zdrowiem.
J: A jakie informacje możemy uzyskać na
temat naszego bliźniaka?
W: Po oddaniu szpiku otrzymujemy
niewiele informacji. Poznajemy wiek, płeć i kraj pochodzenia biorcy. Po około
trzech miesiącach dostajemy również informację, czy nasz biorca żyje,
kiedy został wypisany ze szpitala oraz podstawowe informacje na temat jego stanu
zdrowia. Takie same informacje otrzymuje o nas druga strona. Dane pozostają anonimowe
z uwagi na to, że szpik może okazać się jeszcze potrzebny. Budując relację pomiędzy
dawcą i biorcą możemy wywołać emocje, które wpłyną na decyzje dawcy o kolejnym
przeszczepie. Dane odtajane są dopiero po dwóch latach i wtedy może dojść do
kontaktu, jednak takie sytuacje są w Europie zabronione prawnie. Dawcy otrzymują
legitymacje i odznaki oraz zniżki ambulatoryjnej opieki zdrowotnej, a jeżeli
oddano szpik więcej niż jeden raz dawca dostaje odznakę na oficjalnej gali.
Dawcy tworzą społeczność, istnieje nawet klub dawcy. Wielu jego członków angażuje się w akcje DKMS jako
wolontariusze.
J: Ile osób chciałoby się zarejestrować? Czy
masz jakieś prognozy na ten rok?
W: Obserwując zarchiwizowane wydarzenia
z poprzednich lat, mogę powiedzieć, że liczby z dzisiaj są naprawdę obiecujące.
Jednak staram się niczego nie prognozować. Trzeba wziąć pod uwagę, że
studiujemy w trybie hybrydowym, a to wpłynie na pewno na ostateczną liczbę zrejestrowanych. Staramy się jednak dotrzeć do jak największej
liczby osób. W czasie pandemii COVID-19
rejestracja wyglądała zupełnie inaczej. Każdy z liderów zbierał grupę dziesięciu
wolontariuszy, a ci z dziesięcioma pakietami rejestracyjnymi zbierali dane i
wymazy od osób z najbliższego otoczenia. Mamy przez
to wiele osób niezarejestrowanych na roku
pierwszym oraz drugim. Liczymy na to, że te osoby zechcą przyłączyć się do
akcji. Oprócz tego, że będziemy na wydziałach,
nasze stanowiska będą znajdować się również w CINiBie oraz w Galerii
Katowickiej (daty i miejsca na dole artykułu).
Każde
stanowisko jest dedykowanie nie tylko studentom, ale wszystkim osobom, które zechcą się zarejestrować. Należy
tylko pamiętać o reżimie sanitarnym.
J: W związku z sytuacją pandemiczną jesteście
na pewno odpowiednio przygotowani, rejestrujący nie muszą się niczego obawiać.
W: Oczywiście, każda osoba pełniąca
wolontariat będzie w maseczce oraz zachowa odpowiednią odległość. Mamy też dużo płynu do dezynfekcji. Nie ma się czego
obawiać. Kiedyś każdy rejestrujący dostawał informacje od nas, teraz razem z
pakietem otrzymuje odpowiednie materiały, z którymi na spokojnie i bezpiecznie może
się zapoznać. Jednak w razie pytań zawsze służymy pomocą.
J: Dlaczego warto zostać wolontariuszem?
Dlaczego warto zostać dawcą?
W: Wolontariuszem warto zostać na pewno
dla uczucia, że realnie pomagamy ludziom. Być może osoba, od której przyjmujemy pakiet rejestracyjny,
zostanie dawcą rzeczywistym i da komuś drugie życie. Do tego gwarantujemy
ciekawe szkolenie oraz organizujemy konkurs dla najbardziej zaangażowanych
wolontariuszy. Każdy wolontariusz otrzyma certyfikat od samej fundacji, który z pewnością będzie ciekawą pozycją w
CV. Jeżeli chodzi o zostanie dawcą, to nadal ich brakuje. Co piąta osoba na świecie
nie ma swojego dawcy, a niestety tylko 25% chorych ma możliwość pobrania szpiku
od członka rodziny. Milion siedemset tysięcy to naprawdę dobry wynik, jednak
nie możemy spocząć na laurach. Pomagajmy dalej, pamiętajmy, że to nic nas nie
kosztuje!
J: Być może ten artykuł trafi w ręce
osoby, która zmaga się z chorobą, czy masz jakieś
przesłanie dla osób, które na co dzień żyją z nowotworem krwi?
W: Ważnym jest, żeby nie tracić nadziei,
fundacja i osoby z nią współpracujące robią wszystko, co w ich mocy, żeby
pozyskać nowych dawców. Szanse na znalezienie bliźniaka
wzrastają. Osoby chore muszą pamiętać, że nie są same. Po ich stronie stoi masa
ludzi, którzy starają się odmienić ich los. Jeśli przeczytają to osoby, które nie są jeszcze w kontakcie z
fundacją, to zachęcamy do zainteresowania się całą akcją. Fundacja dostarcza
ogromne wsparcie nie tylko medyczne, ale też psychologiczne.
J: Na zakończenie pozwolę sobie
powiedzieć jedno hasło, które powinno się pojawiać wszędzie, bo
niestety słowo „rak”czy nowotwór budzi u nas strach, a jednak RAK, TO
NIE WYROK.
Dziękuję
Ci za tę rozmowę i życzę Ci dużo siły i wytrwałości w dążeniu do
wyznaczonych celów. Wykonujesz kawał dobrej roboty!
W: Dziękuję.
WAŻNE!
Amelia ma 13 lat. W grudniu 2020 r, tuż
przed świętami Bożego Narodzenia, zdiagnozowano u niej białaczkę. Lekarze dają jej
półtorej roku do przeszczepu szpiku, który może uratować jej życie. Jednak w
rodzinie Amelki, jak i bazie danych składających się trzydziestu dziewięciu
milionów zarejestrowanych, nie ma jej bliźniaka
genetycznego. Być może Ty, czytelniku, okażesz się jej wsparciem i uratujesz
jej życie. Zarejestruj się na akcji DKMS lub pobierając pakiet na stronie.
Cała historia Amelii: (https://www.dkms.pl/dzialaj/dolacz-do-akcji/dawca-dla-amelii).
Lista akcji DKMS przygotowanych przez
liderki Uniwersytetu Śląskiego:
W dniach od 6-11 grudnia znajdziesz
nas Uniwersytecie Śląskim w godzinach od 9:00 do 15:00, będziemy aż na 5 wydziałach:
Wydziale Nauk Społecznych (ul.
Bankowa) w dniach 6-10 grudnia,
Wydziale Nauk Społecznych (ul. Grażyńskiego
53) 6-9 grudnia,
Wydziale Humanistycznym (ul.
Uniwersytecka 4) 6-8 grudnia,
Wydziale Humanistycznym (ul. Generała
Stefana Grota-Rowieckiego 5, Sosnowiec) 6-8 grudnia,
Wydziale Prawa i Administracji 7-9
grudnia.
Oprócz tego, będziemy również od 6 do 7 grudnia w Galerii
Katowickiej, od 7 do 8 grudnia w CINiBie oraz na meczu siatkówki GKS Katowice dnia 11 listopada o
17:30.
Autor: Jakub Knapik