Mitologia grecka oferuje wiele ciekawych historii, czy to o potężnym Heraklesie, tragicznej historii Persefony, czy też o nieroztropnym Ikarze. Wśród tych historii mamy także wspomnianego Dionizosa, boga wina, który z jakichś powodów potrafi zamieniać ludzi w delfiny lub też sprawiać, że tracą zmysły. To dosyć ciekawe połączenie ma swoją genezę w starych mitach, które są nawet starsze niż sama Grecja. Na początek wyjaśnijmy dokładnie kim był Dionizos. Mit o jego początkach opowiada o tym, jak to Zeus rozkochuje w sobie śmiertelniczkę (nie po raz pierwszy). Ma ona na imię Semele i zachodzi w ciążę. Pod namową Hery prosi Zeusa, aby ten ukazał swoje prawdziwe oblicze, na co Zeus się zgadza, jednak w wyniku tego Semele płonie żywcem, ponieważ śmiertelni nie są w stanie patrzeć na bogów w prawdziwej formie. Pozostaje po niej jedynie pył oraz boski płód, który Zeus wsadza sobie w nogę, a następnie z owej nogi rodzi się Dionizos. Hera jednak nie zapomina, że Zeus ją zdradził (znowu), tak więc Dionizos jest wychowywany w ukryciu. Różne źródła podają odmienne postacie, które miałyby go wychować – jak Persefona, Hermes czy nawet śmiertelna para królewska. Podczas swojego wygnania młody Dionizos miałby dokonać stworzenia wina, a także zwiedzić znaczną część świata i wpaść w kilka tarapatów – np. zostać porwanym przez piratów. Piraci nie wiedzieli, że porwali boga, tak więc nie spodziewali się, że liny, którymi go obwiązali, zamienią się w węże, a on sam w lwa. Następnie tracą oni zmysły, a kiedy w szaleństwie skaczą do wody, zostają przemienieni w delfiny. Wszystko to brzmi jednak, jak na standardy bogów greckich, nawet normalnie. Problemem jest to, że przez większość starożytnej Grecji nikt o Dionizosie w ogóle nie pisał, czego przykładem jest brak jego udziału w wojnie trojańskiej. Zupełnie jakby specjalnie ktoś go pomijał. Żeby to zrozumieć musimy cofnąć się o około 1000 lat do cywilizacji mykeńskiej. Mykeńczycy byli bardzo zaawansowaną cywilizacją, a sami Grecy uważali się za ich kontynuatorów w kwestii np. wiary. Istniały jednak pewne różnice. Mykeńczycy kładli duży nacisk na bogów chtonicznych, czyli mających kontakt z zaświatami, Na przykład Zeus nie był wtedy głównym bogiem, a był nim Posejdon – bóg mórz, ale też trzęsień ziemi. Co ciekawe, opis wielu bogów pokrywa się z późniejszym panteonem greckim, jak właśnie Zeus, Posejdon, Demeter czy Persefona, ale wszystko wskazuje na to, że nie istniał wtedy Hades, a właśnie Persefona była uważana za Panią Umarłych. Wyznawano wtedy także Dionizosa, który był jednym z głównych bóstw. Co jednak robi Dionizos w głównym panteonie bóstw, które miały mieć kontakt z zaświatami? Otóż ówczesny mit o jego narodzinach był trochę inny. Dionizos nadal był synem Zeusa, jednak nie znano jego matki. Młody Dionizos miał zostać porwany i zjedzony przez tytanów, a ocaleć miało tylko jego serce. Zeus zgładził tytanów, a następnie z owego serca wskrzesił Dionizosa. W ten oto sposób Dionizos powstał jako bóg śmierci i odrodzenia. Czemu jednak odrzucono jego kult? Otóż był on dosyć specyficzny. Miał polegać na sekretnych spotkaniach w lasach, a następnie silnym upijaniu się. Samo wino miało symbolizować odrodzenie się Dionizosa (zniszczenie owoców, aby stworzyć z nich wino), a stan upojenia miał być tak naprawdę opętaniem przez Dionizosa – wszystkie działania pod wpływem alkoholu były jego wolą. Doprowadzało to do ciekawych sytuacji, takich jak sparagmos, czyli rytualne rozczłonkowanie żywcem zwierząt lub ludzi, a potem zjadanie ich surowego mięsa. Kult ten jednak bardzo nie podobał się klasie rządzącej, ponieważ podczas obrządków wszyscy byli równi, niezależnie od tytułu, majątku czy płci, tak więc zakazywano krzewienia tej wiary. Zakaz nie był zbytnio przestrzegany i kult przetrwał do czasów greckich. Zmienił się jednak, a pod nazwą orfizmu nadal oddawano wielką cześć chtonicznym bogom, zwłaszcza Dionizosowi, którego postać przeszła kilka zmian. Stał się on synem Zeusa i Persefony, a właściwie ich synem był Zagreus, który został przepowiedziany jako bóg, który przyniesie światu wieczną radość. Ponownie został on jednak zabity przez tytanów, powtórnie Zeus ich pokonał i znowu po dziecku pozostało tylko serce. Jednak ze szczątków tytanów i Zagreusa powstali ludzie, którzy łączyli w swoich duszach element zła (tytani) i element dobra (Zagreus). Ludzka dusza musi przez ascezę i kult Dionizosa (który jest odrodzonym Zagreusem) pozbyć się ciała, które jest więzieniem, i po każdej śmierci zostanie duszy przyznane nowe ciało, jeśli nie zmyło z siebie zła tytanów. Tak jednak wyglądał orfizm, jeśli jednak mówimy o ogólnych wierzeniach Greków, to Dionizos był postrzegany jako drugo-, albo nawet trzecioplanowe bóstwo. Nie mamy dokładnych źródeł mówiących o tym, jak go postrzegano w tamtym czasie. Wiemy jednak, że doszło do zmiany około 560 r. p.n.e., kiedy to Pizystrat zapoczątkował w Atenach Wielkie Dionizje, czyli święto, podczas którego recytowano poezję ku czci Dionizosa. Wiemy jednak, że nasz bóg był niezbyt popularny, ponieważ Pizystrat musiał opowiadać swoim przeciwnikom, jak to Dionizos deformował przyrodzenia mężczyznom, którzy odmawiali jego czci (i dlatego też w czasie Wielkich Dionizji podczas parady niesiono rzeźbę wielkiego penisa). Następnym źródłem, które opisuje Dionizosa, są Bachantki Eurypidesa, powstałe 150 lat później. Ukazany w owej tragedii Dionizos jest już synem Semele i zostaje przedwcześnie urodzony jako pozostałości po jego odrodzeniu. Kiedy jednak jest wychowywany na wygnaniu, ludzie nie chcą wierzyć, że jest on bogiem, tak więc sprowadza na nich szaleństwo, przez co stają się jego wyznawcami. Mamy już zatem Dionizosa z podobną genezą do tej, którą znamy. Nie jest on jednak zabawowym bogiem imprez, ale bardziej zsyłającym na ludzi szaleństwo i chcącym odzyskać swój status na panteonie. Wszystko się zmienia, kiedy na scenę wchodzi Aleksander Wielki i podbija wszystko, co staje mu na drodze. Kultura grecka rozlewa się na nowe tereny, zdobyte dobra przynoszą bogactwo, a kiedy mają na to środki, to ludzie chcą imprezować. Ponieważ wyznawcy Dionizosa mają już ponad tysiącletnie doświadczenie w organizowaniu upijania ludzi, stają się oni niezwykle popularni, a wraz z nimi sam Dionizos, zdobywający miano patrona zabaw Tak prezentuje się historia greckiego boga, którego znamy jako patrona wszelkich trunków (czy to Amareny, czy Cabernet Sauvignon), ale także jako tajemniczego władcę szaleństwa. Źródła: Overly Sarcastic Productions: Miscellaneous Myths: Dionysus. (https://www.youtube.com/watch?v=5brAr51ip_k&t=386s); W. Zaleski: Słownik postaci mitycznych w literaturze i sztuce; R. Graves: Mity greckie; J. Schmidt: Słownik mitologii greckiej i rzymskiej.
Dzisiejszy świat pędzi z dnia na dzień coraz bardziej, a my nie potrafimy zatrzymać tego procesu. Gonimy za realizacją coraz wyżej stawianych poprzeczek, chcąc spełnić swoje wymagania lub te, które zostały narzucone nam przez najbliższe otoczenie. Pniemy się po drabinie osiągnięć, która przecież nie ma końca. Czasem warto zadać sobie pytanie, ile to wszystko jest tak naprawdę warte? Praca zajmuje nam mnóstwo czasu. W końcu jest źródłem dochodu, ale także drogą do realizacji marzeń czy pogłębiania relacji międzyludzkich. Czy istnieje złoty środek, który pozwoli nam się w niej realizować, a jednocześnie nie zaniedbywać innych ważnych aspektów naszego życia? Znaczenie wykształcenia i pracy w życiu młodych dorosłych Zainteresowana tematem znaczenia pracy w życiu młodych mieszkańców naszego kraju przeprowadziłam ankietę dla ludzi w przedziale wiekowym 18–35 lat. Wzięło w niej udział 80 osób, z czego najchętniej wypełniali ją 20– oraz 21–latkowie (42,5%). Jeśli chodzi o wy