Jak rodziny w czasie pandemii zbliżyły się do siebie? Czy są jednak jakieś plusy lockdownu, który jest na razie za nami? Polskie rodziny się zjednały przez przymus bycia razem, czy raczej prawie rozszarpały? Lockdown – zamknięcie, przymus bycia razem. Czy ten przymus przyniósł jakieś pozytywy w relacjach?
Pandemia to temat cały czas na czasie. Codziennie słyszymy w radiu, telewizji i Internecie jak się rozwija. W tym momencie jesteśmy na etapie szczepień. Według badań, aby wygasić epidemię, próg odporności zbiorowej musi osiągnąć wartość około 70%. Oznacza to, że w przypadku Polski, odporność na koronawirusa powinno mieć przynajmniej 26,8 mln osób. Czy dopadnie nas kolejny lockdown, czy unikniemy tym razem powtórki z rozrywki? Mówiąc o tym jak to wyglądało przez ostatni rok, czy wynieśliśmy coś dobrego z pandemii i lockdownu? Pandemia przyniosła wiele szkód ludziom. Utrata pracy, zamknięcie w domu, odcięcie od znajomych. Jednak podobno większość rodzin w tym czasie, w czasie zamknięcia i izolacji, zbudowała więzi. których nigdy nie miała. Poprawiły się relacje międzyludzkie oraz wzrosła potrzeba kontaktów z najbliższą rodziną.
Z badań przeprowadzonych przez ekspertów z Wydziału Psychologii UW wynika, że lockdown przyniósł pozytywne skutki dla relacji między dziećmi a rodzicami. Przed wybuchem pandemii wszyscy żyli w biegu, nikt nie miał czasu, żeby się zatrzymać, porozmawiać czy spędzić więcej niż jeden lub dwa dni w tygodniu na integracji z dziećmi. Rodzice rano wychodzili do pracy, wracali wieczorem. Dzieci wychodziły do szkoły, wracały, robiły zadania i szły spać. Nie było mowy o wspólnych posiłkach – tylko czasem zdarzały się śniadania i rozmowy przy nich. Członkowie rodziny mijali się niczym ludzie w sklepie.
Na początku pandemia była szokiem i czymś nowym. Nowością było bycie zamkniętym przez 24 godziny non stop z tymi samymi ludźmi. Początkowo nie było o czym rozmawiać, wszyscy czuli się obco, bo każdy był wybity z rytmu swojego codziennego dnia. Niektórzy zaczęli pracę w domu, uczniowie naukę zdalną, inni pracę stracili, a osoby pracujące za granicą wróciły do swoich domów. Dla kogo ta sytuacja była najtrudniejsza?
Uważam, że najtrudniej było dostosować się osobom, które na co dzień w domu nie mieszkają, zjeżdżają do niego jedynie na weekendy lub święta. Musiały przyjąć panujące reguły nie tylko na weekend i dostosować się do reszty domowników. Byli zmuszeni nauczyć się „gry rodzinnej” na nowo i nie byli już gośćmi, tylko stałymi graczami.
Kiedy cała rodzina nauczyła się siebie na nowo i poznała reguły wspólnej „gry”, zaczęło się robić ciekawie. Rodziny znalazły czas na wspólne rozmowy, spacery, wieczory filmowe czy gry planszowe. Dom stał się dla młodzieży czymś więcej niż hotelem, w którym się śpi, je, później idzie do szkoły, a w weekendy jest się poza nim. Dom stał się ostoją i miejscem, w którym chce się być, a nie tylko odliczać do weekendu. Członkowie rodziny stali się przyjaciółmi, towarzystwem na udany wieczór. Wcześniej życie rodzica wiązało się z obowiązkami, trudnymi rozmowami i niedzielnymi obiadami. Teraz towarzystwo rodziny cieszy.
Jak wiemy, wiele osób nie mogło się ze sobą w ogóle widzieć, na przykład spotkania z dziadkami były niemożliwe. Ludzie komunikowali się przez wideorozmowy. Pierwszy raz wszyscy zapragnęli bliskości, nawet z babcią, którą widywali tylko w święta i na pogrzebach. Spotkania rodzinne stały się celebracją, a nie karą i patrzeniem na zegarek: „Boże jeszcze pół godziny i powiem, że niestety muszę już wracać, bo jutro idę do pracy i muszę się wyspać”.
Chyba nikt się nie spodziewał, że coś tak strasznego jak COVID-19 scali rodziny, naprawi relacje między jej członkami i nauczy ich komunikacji na nowo. Czy ktoś by przypuszczał, czy kiedykolwiek jakiś naukowiec obliczył, że nadejdzie czas, w którym jakiś mężczyzna zatęskni nawet za teściową?
Około 70% badanych zadeklarowało, że lockdown miał pozytywne strony, takie jak poczucie większej bliskości, odkrywanie nowych wspólnych aktywności i hobby, docenienie czasu spędzanego razem, poznanie się na nowo czy zbliżenie całej rodziny.
Mimo, iż wielu jest takich, którzy lockdown będą zawsze przeklinać i krytykować, czemu się dziwić nie można, to pamiętajmy, że zawsze trzeba szukać jakichś pozytywów. W takich chwilach trzeba przypomnieć sobie słowa piosenki Sylwii Grzeszczak, bo one naprawdę mają przełożenie na rzeczywistość „cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest (…)”.
Źródła:
G. Kmita: Rodzice, dzieci i pandemia. Raport nr 10 z badania przeprowadzonego na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego podczas epidemii COVID-19 w 2020 r. (www.covid.psych.uw.edu.pl/wp-content/uploads/sites/50/2021/03/Raport_rodzice_dzieci_pandemia.pdf);
Raporty z badań ekspertów (www.covid.psych.uw.edu.pl/raporty/);
Ile osób w Polsce przyjęło szczepionkę przeciw koronawirusowi? (www.forsal.pl/artykuly/8059446,koronawirus-szczepienia-w-polsce-ile-osob-przyjelo-szczepionke-aktualne-dane.html).