Brutalny seryjny morderca, którego czyny pozostawiają na naszym ciele gęsią skórkę, rewelacyjny śledczy, brak zbędnych wątków pobocznych, zredukowana ilość bohaterów oraz motyw dający do myślenia. Długo szukałam idealnej książki, która spełni większość z moich wymagań. Po lekturze wielu pozycji najbardziej poczytnych autorów takich jak Jo Nesbo, Harlan Coben, Remigiusz Mróz zaczęłam tracić nadzieje. Nie były to najgorsze książki świata, jednak brakowało im tego czegoś co pozwoliłoby mi nazwać ich książki moimi ulubionymi. Aż w końcu trafiłam na prawdziwą perełkę. 12 tomowa seria o detektywie Robercie Hunterze autorstwa Chrisa Cartera. Przepadłam. Wreszcie znalazłam ideał. 12 tomów nie brzmi najlepiej. Znam przypadki, w których autor powinien rozstać się z bohaterami już po 5 części. Jednak nie w tym przypadku. Każda część opowiada nową historię, która wraz z końcem książki zostaje w 100% wyjaśniona. Punktem wspólnym całości są bohaterowie związani z wydziałem zabójstw w Los Angel