Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2018

Serialowe Fargo, czyli powrót do klasyki

Film Fargo z 1996 roku odniósł niezaprzeczalny sukces, czego doskonałym potwierdzeniem jest otrzymanie dwóch oskarowych statuetek. Nagrody te udzielone zostały w kategoriach najlepsza aktorka pierwszoplanowa, z czym się nie zgadzam, oraz najlepszy scenariusz oryginalny, z czym polemizować nie mogę. Teraz nadszedł czas na odświeżenie znanego już nam klimatu w… serialu. Początkowo pełna obaw zasiadłam do obejrzenia odcinka pilotażowego pierwszego sezonu. Ku szczeremu zaskoczeniu okazało się, że zachowany został niepokojący, tajemniczy klimat panujący w Minnesocie, jakże charakterystyczny dla filmowego arcydzieła braci Coen. Również świetna muzyka, a także zdjęcia oraz widoki w akompaniamencie białego puchu połączone z senną aurą zadziałały na plus i zachęciły mnie do dalszego zapoznania z serialem. Wyobraź sobie, że jesteś zwykłym, szarym człowiekiem mieszkającym na całkowitym zadupiu, a twoje życie to jedno wielkie pasmo niekończących się porażek i upokorzeń. Nie brzmi na

Za siebie bym nie wyszła

Wzloty, upadki, śmiech i łzy – burze hormonów. Pierwsza miłość i święte przekonanie, że będzie ona jedyna, wieczna.   Z czasem jednak przychodzi bolesne rozczarowanie, a wraz z nim złamane serce. Rozgoryczeniu towarzyszy jedno głuche pytanie: „dlaczego?”. Jednak zazwyczaj odpowiedź jest banalna – przez ciebie. Kiedyś coś sobie obiecałam. Że nie będę pisać na płytkie tematy. Że będę uderzać tylko w te   kontrowersyjne, które poruszą czytelnika. A tu? Paradoksalnie dziś będzie o miłości. Tak, najbardziej banalnym i zużytym temacie. Ale postaram się, żeby nie było nudno. Żeby było po mojemu. Zechcesz ze mną… chodzić? Zaczyna się różnie. Przeważnie to facet zagaduje jako pierwszy. Potem standardowe pierwsze randki, drobne upominki i udawanie, że jest się przeciętnym, zwyczajnym człowiekiem, aż pada TO pytanie: „zechcesz ze mną chodzić?”. Dopiero po jakimiś czasie odkrywamy swoją prawdziwą twarz i zaczyna się jazda. Po około pół roku dojrzałego związku, nie mówię tutaj

Witaj w hotelu „Księżyc” – Arctic Monkeys – Tranquility Base Hotel & Casino

Alex Turner i jego koledzy z zespołu kazali nam czekać na swoją najnowszą płytę aż pięć lat. Pięć długich, smutnych lat, umilanych jednakże dźwiękami AM, albumu, który prawdopodobnie przejdzie do historii muzyki jako jeden z najlepszych tego dziesięciolecia. Tęsknota fanów za zespołem rosła; rosły też oczekiwania, aż wreszcie na świat przyszedł album Tranquility Base Hotel & Casino. Czy Arctic Monkeys nadal brzmią tak dobrze jak pół dekady temu? Wysokość, na jakiej zawieszono poprzeczkę dla tej płyty, była zaiste niebagatelna. Po takim poprzedniku jak AM , szósty studyjny krążek zespołu mógł być tylko lepszy lub zupełnie inny. Arctic Monkeys prawdopodobnie byli tego świadomi, dlatego też brzmienie Tranquility Base Hotel & Casino zdecydowanie różni się od ich poprzednich dokonań. Rozbudowany tytuł tego wydawnictwa nawiązuje do stworzonej w 1969 r. bazy na księżycu i znakomicie współgra z klimatem płyty. Psychodelicznym, ugruntowanym [KK1]   w szalonych latach 60. i 70

Samotna planeto… dlaczego?

Historia o powstaniu Ziemi i miejscu Układu Słonecznego w kosmosie nie przyniosła ze sobą prawie nic. Kreatywna wizja autora wymieszana w mikserze z wiedzą, z którą każdy z nas zmierzył się w podstawówce daje nam tę oto książkę… Tylko po co to wszystko? Powstanie Ziemi to zagadnienie, na które jeszcze nikomu nie udało się odpowiedzieć. Ludzie przedstawiają tezy, teorie, które mogą przybliżyć nas do rozwiązania. Każdy opiera się na jakichś badaniach czy dowodach. Ryszard Prościński podszedł do tego w inny sposób i postanowił przedstawić swój pomysł w formie książki. Kiedy nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, warto wymyślić odpowiedź. Właśnie w tych słowach mogłabym streścić całą fabułę, by niczego nie zdradzić. Czy to jest coś złego? Niekoniecznie. Przynajmniej do czasu, kiedy nie są to tylko spekulacje. A niestety Samotna planeta jest nimi wypełniona po brzegi. Wizualnie nie robi wielkiego wrażenia. Książka ma niewielki format i posiada ponad 80 stron. Okładka prezent

Straszenie czy przestroga? O mojej przygodzie ze Śmiertelnym atomem

Czym jest wykorzystanie atomu do produkcji energii? Szansą, zagrożeniem? Co oznacza zlokalizowanie kopalni promieniotwórczego pierwiastka w pobliżu ludzi? Na te i wiele innych pytań próbuje odpowiedzieć publikacja Novae Res. Ostatnio wpadła mi w ręce książka Elżbiety Stasik – Śmiertelny atom . Pozycja ukazała się nakładem wydawnictwa Novae Res. Śmiało możemy zaliczyć ją do literatury popularnonaukowej. Autorka porusza w niej ważką i ciągle aktualną tematykę związaną z energią atomową. W publikacji roi się od przypisów oraz odwołań do wielu źródeł. Widać wyraźnie, że Stasik solidnie przygotowywała się do napisania tej pozycji. Nie brakuje wspomnień z podróży, które odbyła do miejsc związanych z energią atomową, czy rozmów z przeciwnikami budowy elektrowni i kopalni uranu. Ponadto autorka cytuje artykuły prasowe z Polski i Niemiec, blogi, a także wypowiedzi ludzi pracujących przy wydobyciu radioaktywnego pierwiastka. Mimo tak bogatego zaplecza źródłowego publikacja nie

Film niemalże bez dźwięku. Recenzja Cichego miejsca

Dźwięk jest niemal nieodłącznym elementem filmów od samego początku kina. Choć integralną częścią taśmy filmowej stał się pod koniec lat 20. XX wieku, to już w erze kina niemego muzyka grana na żywo i różnego rodzaju efekty towarzyszyły projekcjom obrazu. Co by się jednak stało, gdyby reżyser świadomie postanowił w bardzo znaczącym stopniu ograniczyć warstwę audio filmu, uzasadniając to fabularnie? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzi nam trzecia produkcja w reżyserskim dorobku amerykańskiego aktora Johna Krasinskiego pt. Ciche miejsce . U boku gwiazdy serialu Biuro wystąpiła popularna brytyjska aktorka Emily Blunt, prywatnie żona reżysera. Oni słyszą wszystko Już pierwsze sekundy filmu uświadamiają widzom, że akcja Cichego miejsca dzieje się w postapokaliptycznym świecie. Opuszczone budynki, wyludnione ulice, porzucone samochody i przerażająca cisza. Kiedy na ekranie widzimy przeszukujących opuszczoną aptekę bohaterów, zaczynamy zdawać sobie sprawę, że nie bez powo

Recenzja filmu Twarz w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej

Z jednej strony nagroda Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale 2018, z drugiej oburzenie polskiego społeczeństwa. Czy film przedstawia subiektywny realizm prowincji, czy może należy skłonić się ku ukrytej w nim baśniowej przypowieści? Twarz zainspirowana jest historią pierwszego Polaka, któremu przeszczepiono właśnie tę część ciała. Nie jest to jednak opowieść o nim. Przypadek Grzegorza Galasińskiego był jedynie punktem wyjścia dla reżyserki. Stworzyła ona czarną baśń z Mateuszem Kościukiewiczem w roli głównej. Akcja filmu rozgrywa się na polskiej prowincji, gdzie powstaje monumentalna statua Chrystusa. Jacek wyraźnie odstaje od reszty wiejskiej społeczności. Jest długowłosym metalowcem, chodzi własnymi drogami. Pracuje przy budowie ogromnej statuy na wzór tej z Rio de Janeiro, nawet (co nieraz podkreślano) od niej większej. Marzy, żeby wyrwać się z zaścianka i wyjechać na Zachód. Rodzina nie bardzo w niego wierzy, traktują go jak czarną owcę. Przy wigilijnym stole życzą mu

Rozwiń skrzydła i leć! Siła samorozwoju.

Otaczający nas świat rozwija się w błyskawicznym tempie. Każdy na swój sposób ulega jego modernizacji. Dzieci w wieku przedszkolnym potrafią serfować po Internecie jak zawodowcy; babcia z dziadkiem posiadają konto na Facebooku. To wszystko sprawia, że ciągle szukamy czegoś nowego do odkrycia i zbadania. Czujemy potrzebę zmiany, samodoskonalenia i rozwoju. Rozwój osobisty towarzyszy nam przez całe nasze życie. Szkoła, praca, doświadczenie życiowe – te elementy to tylko podstawy naszej budowli, którą jest samorozwój. Większość z nas dąży do tego, by ciągle uczyć się czegoś nowego, stawiać sobie jakieś wyzwania, które sprawią, że powiększymy zasób naszej dotychczasowej wiedzy i zdobytego doświadczenia. Nauka pierwszego lub kolejnego języka obcego, nowe hobby lub doskonalenie zdobytych już umiejętności – to niekończący się proces zmian. Dlaczego jednak rozwijanie się jest ważne? „ Rozwój to proces wzrastania ponad własne schematy i ograniczenia” – Karolina Kordyaczna Przy

Teatr w teatrze

Swój własny teatr mam na co dzień... Jak to możliwe? Moje życie to jedno wielkie przedstawienie, a ja codziennie spełniam się w roli aktora. Za te role powinnam już dawno dostać Oscara! Rodzina, przyjaciele, znajomi -   to moja publiczność. Zwykle zadowoleni, choć czasem bywa, że coś im się nie podoba. Ale dziś opowiem Wam o prawdziwym teatrze i jego publiczności. Teatr? Dawno mnie tam nie było. Przez internet kupiłam bilet na wieczorny spektakl – premierowy, o godzinie 20:00 - i tym samym zaplanowałam wieczór. Godzinę przed wyjściem ogarnęła mnie kobieca panika typu „nie mam się w co ubrać!”. Na pewno znacie to uczucie, szczególnie Wy, kobiety! Długo nie musiałam myśleć - przecież to TEATR, a więc ubiór powinien być adekwatny do miejsca z klasą, elegancją oraz dużym zapleczem kulturowym. Zawsze tłumaczono nam, wtedy jeszcze dzieciom, aby dobierać odpowiedni strój do miejsca czy okoliczności. Uznałam, że ubiorę się klasycznie: szpilki i nie za krótka, elegancka sukienka,